Lewacy, antyfaszyści, homoseksualiści i feministki powinni mieć się na baczności. Redwatch znowu zwiększył swoją aktywność. Po chwili zastoju na ich stronie pojawiły się profile kolejnych osób, "na które powinno się uważać". I oni mają czelność nazywać się "prawdziwymi Polakami".
Artykuł zawiera cytaty, które mogą urazić niektóre osoby
Niestety, ostatnio można było zauważyć wzrost aktywności Redwatch. Strona służy do wzajemnego informowania się o osobach, które jej autorzy określają jako "zdrajców rasy". Sami przyznają, że są kontynuacją "udanych akcji tego typu" w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Jest i oczywiście nawiązanie do patriotyzmu. Ich zdaniem działalność Redwatch pokazuje, że "środowiska patriotyczne istnieją i mają się dobrze".
Redwatch – w zamyśle ich twórców – stoi w kontrze do inicjatyw typu "Nigdy Więcej" oraz ich zwolenników. Na swojej stronie wymieniają tutaj "Antifę", media i przyjaciół wspierających te ugrupowania.
Baza danych
Już jest grubo ponad sto "listów gończych" na redwatch. Archiwum jest stosunkowo stare, bo zaczęli uzupełniać je już w 2006. Ludzie z listy mogli już dawno zmienić swoje życie, a mimo to na stronach Redwatch wciąż widnieją.
Prawda jest taka, że jeśli manifestujesz swoje lewicowe poglądu, masz inny kolor skóry, jesteś feministką, homoseksualistą, żydem, antyfaszystą, komunistą czy nawet osobą otwarcie promującą tolerancję, to musisz mieć się na baczności. Redwatch czuwa. Za zdradę „białej rasy” możesz trafić na ścianę wstydu. Strona jewish.org informuje, że zamieszczono tam nawet zdjęcie uczniów, którzy sprzątali żydowski cmentarz.
– Ostatnio trafiłem na ich stronę. To wynik "represji", bo wygrałem w plebiscycie "Patriotycznie zakręceni" – opowiada nam Dariusz Paczkowski, działacz społeczny z organizacji Klamra. W rozmowie z nami wyjaśnia, że narodowcom przeszkadza fakt, że można być "tolerancyjnym" patriotą. Do tego Paczkowski działa neonazistom na nerwy, zgłaszając na policję graffiti z symbolami takimi jak swastyka.
Redwatch Polska rozpoczęło swoją działalność w 2006 roku z inicjatywy organizacji „Krew i Honor”. Ich zbrojnym ramieniem jest organizacja Kombat 18. Wystarczy wejść na ich stronę, by zrozumieć, że jeżeli chodzi o zdradę narodu polskiego, to winni znaleźć się na pierwszych miejscach – ciężko inaczej określić nazistów, promujących takie wartości. Niestety osobom prowadzącym te strony brakuje znajomości realiów i przeszłości, by to skutecznie ocenić.
– Ciężko jest ich złapać, bo serwery mają w innych krajach. To dla mnie dziwne, że Polska potrafi zablokować wiele zagranicznych stron o niewłaściwej treści. Tymczasem tej stronie nic nie są w stanie zrobić. Teraz ich serwery mieszczą się albo w Stanach, albo Chinach. Dokładnie to nie wiem, bo regularnie je zmieniają, by zmniejszyć wykrywalność – opowiada Paczkowski.
Wracając do działalności Redwatch
Strona nie służy promowaniu postaw patriotycznych czy ideologii neonazistowskiej. Strona powstała po to, by wymieniać między sobą informacje o osobach, które nie pasują do definicji "prawdziwego Polaka".
Na stronie Redwatch znajdziemy wiele podobnych opisów do tego, który przytoczyłem na początku. Większość z nich jest napisana "przepiękną polszczyzną", której nawet sam Jan Kochanowski czy Mikołaj Rej by się nie powstydził. Sami spójrzcie na wpis o Krystianie Legierskim.
O Krystianie Legierskim
Zamieszkały w Warszawie, cz****ch i do tego pedał, czy może być coś gorszego? Więcej na temat tej małpy (link do profilu Legierskiego na Wikipedii).
Jak widzicie w przypadku Legierskiego nic nie udało się ustalić. Odkryli jedynie jego profil na Wikipedii. Prawdopodobnie nie nauczyli się korzystać z Google. Trochę więcej informacji udało się im zebrać na temat pewnej studentki, Moniki L., która jest zaangażowana w walkę z rasizmem. Tak wygląda treść „obywatelskiego” donosu na pannę L.
Wpis na Redwatch
Naprawdę pojebana studentka. Zboczoną k***ę podnieca ściąganie z drzew małp i zwożenie do naszego Białego Kraju. Zapewne ta s**a jest zarażona tyloma odmianami AIDS ile jest plemion w Afryce. Na jednym ze zdjęć podopieczni tej szmaty z małym jasnobrązowym gównem na rękach, zgroza... Na innej fotce lewacka "managerka" i jej podludzka drużyna zajeła III miejsce w Against Racism Cup. Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej ul. Chodakowska 19/31.
(Załączone adresy mailowe)
Wśród innych wrogów systemu znajdziemy przedstawicieli Twojego Ruchu. W samym Mazowszu przedstawiono na stronie kontakty do Anny Grodzkiej oraz Roberta Biedronia. Chyba wiadomo w jakim celu ujawniono te informacje. Pojawiają się też dane synów wicemarszałkini Sejmu Wandy Nowickiej, którzy są zaangażowanymi działaczami Nurtu Lewicy Rewolucyjnej. Nie brakuje też nekrologów, jak chociażby w przypadku zmarłego na AIDS Kameruńczyka Simona Mola (współpracownika Nigdy Więcej, który świadomie zarażał wirusem HIV kobiety).
Listę osób można by wymieniać naprawdę długo. Bo poza działaczami i aktywistami, którzy chcąc nie chcąc staję się osobami publicznymi, są także zwykli obywatele. Znaleźliśmy nawet profil pewnego „osiedlowego ćpuna i lewaka”. Jak widać aktywiści „Krew i Honor” oraz ich zbrojne ramię Kombat 18 muszą mieć sporo pracy, jeśli zamierzają dotrzeć do każdej osoby na swojej liście.
Co jest wynikiem wzrostu aktywności Redwatch?
Skąd wzrost aktywności na Redwatch? Dariusz Paczkowski ma tutaj pewną teorię. – Niedawno odbyło się spotkanie na szczycie Ruchu Narodowego w Bielsku-Białej. Ja uważam, że osoby związane z tym ugrupowaniem są za tę stronę odpowiedzialni. Dzięki temu, że są nieuchwytni śmieją się wszystkim w twarz i dalej "ścigają" ludzi o odmiennych poglądach politycznych i społecznych – mówi Paczkowski
Choć Redwatch uważa siebie za odpowiedź na Brunatną Księgę, to jednak znacznie się od niej różni. Stowarzyszenie „Nigdy Więcej” jedynie dokumentuje przypadki, które interpretują jako faszystowskie. Ma to służyć ich walce z faszyzmem. Redwatch poszło o krok dalej i publikuje również dane do osób, które łamią zasady panujące w ich wyobraźni.
Można się nie zgadzać z wrogami Redwatch, sam nie zawsze popieram działalność niektórych osób znajdujących się na liście, ale wzorem Brunatnej Księgi można takie przypadki po prostu opisać i ew. przesłać do prokuratury. Przedstawianie ich danych osobowych jest niczym innym jak namawianiem do wzięcia sprawiedliwości w swoje ręce.
Odnośnie samego Redwatch
Prawda jest taka, że to osoby odpowiedzialne za Redwatch i zaangażowane w Kombat 18 są nikim więcej jak zdrajcami. Te osoby powinny się wstydzić tego, że nazywają siebie Polakami. Nawet nie musiałem długo szukać...
Czy "prawdziwemu Polakowi" przystoi gloryfikować człowieka, który nazywał nas podludźmi? Czy przystoi czcić pamięć osoby, która doprowadziła do wymordowania członków naszych rodzin? Raczej nie. Dlatego Redwatch powinno mieć się na baczności, a prokuratura za wszelką cenę do nich dotrzeć.