Na cycki, fryzury i dragi. Rozpusta? Nie, to podstawowe potrzeby kobiet chorych na nowotwór. Problem naświetla nowa kampania społeczna fundacji Rak'n'roll. Wygraj życie!, która ma pomóc w walce o jeden procent naszego podatku. Cel szczytny. Ale czy hasło nie za bardzo kolokwialne? Może się nam podobać lub nie, jednak przede wszystkim musi zadziałać.
Język mediów wciąż szokuje i zaskakuje brutalnością. Coraz bardziej bezpośrednie są więc kampanie społeczne. Twórcy nie chcą już robić epatujących wszechobecnym smutkiem spotów. I to nie tylko dlatego, że taka konwencja już się utarła.
W końcu chory to też człowiek. Dlatego dwie kobiety w czapkach na najnowszym
plakacie fundacji Rak'n'roll są uśmiechnięte. Nie mają podkrążonych oczu i bladych policzków. Z ich twarzy bije chęć do życia i radość podkreślona cieniami do powiek i maskarą. Siłę pozujących podkreśla hasło wypisane na trzymanym przez nie kawałku tektury: "Zbieramy na cycki, nowe fryzury i dragi". Kampania wywołała ogromne poruszenie na Facebooku. Zawładnęła kilkoma tysiącami profili. Komentarze były liczne. Ale tylko pozytywne. – Kampania bardzo na plus. To przełamanie stereotypizacji problemu i zwrócenie uwagi w fajny sposób – pisze jedna z internautek.
Prawdą jest, że ludzie w dzisiejszych czasach potrzebują mocnych wrażeń. Takie daje im kampania Rak'n'roll. Stawia odbiorców twarzą w twarz z problemem. Ale nie tylko. – Z poczuciem humoru i dystansem mówimy o dramatycznych i bardzo poważnych problemach – tłumaczyła w rozmowie z "Newsweekiem" Magdalena Prokopowicz, szefowa fundacji Rak'n'roll. Wygraj życie!, która sama zmagała się z nowotworem i pozowała do zdjęcia na plakacie.
Bo chore kobiety mają takie same potrzeby jak zdrowe. Często nawet więcej. A działania pomagające powrócić im do normalnego życia, kosztują zwykle tyle samo, co kaprysy niejednej z nas. Przykłady? Operacja rekonstrukcji piersi to minimum 9 tysięcy złotych. Jest niewiele tańsza od zabiegu powiększenia piersi, którego ceny zaczynają się od 10 - 11 tysięcy. Peruki, na które trzeba wyłożyć pieniądze podobne do sum, jakie zostawić można u jednego z najlepszych stylistów fryzur. Pomoc finansowa jest też potrzebna na lekarstwa nierefundowane z NFZ i Ministerstwa Zdrowia.
Problem jest jasny, prosty jest więc przekaz. – O ciężkich chorobach powinno się mówić w lekki sposób, otoczka tabu, powagi i atmosfery umierania jest dla osób chorych przytłaczająca a dla osób zdrowych odpychająca – to męski głos w temacie kampanii pozostawiony na Facebooku.
Jacek Maciejewski, creative director Euro RSCG 4D, która tworzyła kampanię, mówi, że właśnie tego chcieli uniknąć. - Zależało nam na tym, aby kreacja nie wywoływała częstego przy takich przekazach przygnębienia, ale zarażała pozytywną energią, stanowiącą fundament działalności Rak'n'roll.
Wydaje się więc, że epatowanie smutkiem to już przeszłość. Teraz liczy się naturalne podejście do sprawy. Zresztą fundacja Rak'n'roll nie była pierwsza. Cztery lata temu cały Kraków, włącznie ze wszystkimi środkami komunikacji opanowała kampania Stowarzyszenia Wspierania Onkologii Unicorn, zajmującego się psychoonkologią. Jej przewodnie hasło brzmiało "Człowiek nie pacjent". Tak jak działanie Rak'n'roll, miała pomóc w zdobyciu jednego procenta i była równie nieoczywista, co zbiórka na cycki i peruki. Przedstawiała szereg przedmiotów codziennego użytku, podobnych do siebie kształtem. Ostatnia w ciągu, w zależności od wersji, była kroplówka lub tabletka.
Tak samo jak ludzie zdrowi, osoba chora uczestniczy w życiu społecznym, wykonuje codzienne czynności i ma swoje zainteresowania. Nowotwór to nie walka, a pewien proces, który musi przejść i znieść z godnością. Naturalne podejście do sprawy na pewno może to ułatwić. Kampania non profit miała zwrócić uwagę na konieczność wypracowania innego stosunku wobec chorego, a także przybliżenie pojęcia psychoonkologii, które cztery lata temu było polskiemu odbiorcy praktycznie obce.Powstały plakaty, przygotowane były też spoty telewizyjne i reklamy w "Polityce" oraz "Metrze". Fundacja Rak'n'roll także planuje działać na kilku polach: od internetu, przez kino, radio, prasę, aż po bezpośrednie działania w salonach z bielizną, czy klubach fitness.
Rozpoczęła więc ofensywną walkę o 1% podatku. A jest się o co bić. W zeszłym roku Polacy przekazali na cele dobroczynne ponad 400 milionów złotych. Mogłoby ich być jeszcze więcej, bo do tej pory niecałe 40% decyduje się na wskazanie konkretnej jednostki, która pieniądze otrzyma. Nośne hasło kampanii może pomóc. Profesor Janusz Czapliński, autor diagnozy społecznej Polaków, mówił w "Newsweeku", że wybieramy tylko te organizacje, które dobrze znamy. Kontrowersyjna kampania może pomóc wwiercić się w umysł odbiorców. Jest więc raczej zabiegiem celowym. Ale walka o 1% podatku dla fundacji Rak'n'roll staje się też skuteczną metodą walki ze stereotypami dotyczącymi chorych. Oby taki trend utrzymał się jak najdłużej.