Jacek Jassem - jeden z najbardziej zagorzałych przeciwników palenia w Polsce, otwiera nowy front. Profesor domaga się zakazu palenia e-papierosów w miejscach publicznych. Chce też doprowadzić do zakazu sprzedaży e-papierosów dzieci i młodzieży i opodatkować. Pytanie, czy tak wysoko, jak papierosy.
E-papierosy pali w Polsce co najmniej 1 milion osób. Profesor Jassem twierdzi, że nie ma żadnego dowodu, że "są one bezpieczne". W wywiadzie dla Rzeczpospolitej wprost mówi, że chce doprowadzić do ich usunięcia z rynku.
- Nie mam złudzeń, że i tym razem walka będzie zacięta. Elektroniczne papierosy to złoty interes, bo nie są objęte akcyzą. Myślę, że rząd powinien pomyśleć o objęciu ich tym podatkiem, a także zakazać ich palenia w miejscach publicznych i uniemożliwić ich sprzedaż dzieciom i młodzieży - powiedział profesor.
W rozmowie oburza się, że e-papierosy można dziś palić wszędzie, że młodzież potrafi palić je na lekcjach, a dorośli w sklepach, autobusach i innych miejscach publicznych. Zdaniem profesora, szkodliwość e-papierosów poznamy dopiero za 10-20 lat.
E-papierosy są dziś nieopodatkowane. To, w sytuacji budżetu, wydaje się być dużym zaniedbaniem Ministerstwa Finansów. E-papierosy mogłyby być objęte akcyzą i sprzedawane tak, jak wszystkie inne produkty tytoniowe w wyznaczonych do tego miejscach za wiedzą i zgodą odpowiednich urzędów. Kwestią dyskusyjną jest natomiast wysokość akcyzy. E-papierosy, jako mniej szkodliwe od klasycznego tytoniu, mogłyby mieć inną stawkę podatkową.