Czy była dyrektorka ośrodka wychowawczego, która karała podopiecznych oddając ich w łapy nastoletnich pedofilów powinna chodzić wolno? Według sądu nie pozwala na to między innymi "podeszły wiek" skazanej, która nie ma nawet 60 lat.
Bulwersującą historię wieloletniego psychicznego i fizycznego znęcania się nad dziećmi w Ośrodku Wychowawczym Sióstr Boromeuszek w Zabrzu opisuje Justyna Kopińska w "Dużym Formacie".
Z reportażu wyłania się obraz piekła, które dyrektora placówki, siostra Bernadetta, urządziła wychowankom. W ośrodku obowiązywał wymyślny system kar.
Znęcanie psychiczne było na porządku dziennym. Ale siostry wymierzały też kary cielesne - dziewczynkom wpychały mydło do ust, wiązały je też do słupów i kaloryferów. Chłopcy mieli jednak gorzej, bo jak wykazało śledztwo, siostra Bernadetta za złe zachowanie zamykała ich w jednym pomieszczeniu z nastolatkami, o których wiedziała, że mają skłonności pedofilskie.
W aktach mowa wprost o gwałtach na kilkuletnich dzieciach.
W 2010 roku - siostra była dyrektorką przez 16 lat - sąd nie miał wątpliwości. Siostra Bernadetta i jej pomocnica zostały skazane za przemoc fizyczną i psychiczną oraz podżeganie do aktów pedofilskich. Wyrok był jednak łagodny. Szefowa ośrodka dostała 2 lata w zawieszeniu.
Rok później kara została zamieniona na wyrok bezwzględnego więzienia. Siostra do dzisiaj chodzi jednak wolno, bo co roku składa przychodnie rozpatrywane wnioski o odroczenie. Powołuje się przy tym na zły stan zdrowia oraz podeszły wiek. Szczególnie to drugie dziwi skoro dotyczy 59-letniej kobiety.
Data publikacji "Dużego Formatu" wydaje się nieprzypadkowa. Już 24 kwietnia sąd zdecyduje, czy tak jak dotychczas, odroczyć karę o 12 miesięcy.