To prawda, że matura nie jest dla wszystkich. Jednak od 2010 roku przestała być osiągalnym marzeniem także dla grupy osób cierpiących na poważne zaburzenie o podłożu genetycznym, którym jest dyskalkulia. W ich obronie właśnie próbują stanąć naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego, ale Ministerstwo Edukacji Narodowej jest głuche na ich argumenty.
Przeciętny Kowalski osoby cierpiące na dyskalkulię ma pewnie za zwykłych leni, którym nie chce się uczyć matematyki. Naukowcy z Instytut Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego próbują jednak obalić ten mit. Psychologowie nie mają bowiem wątpliwości, że dyskalkulia ma podłoże genetyczne i nie wystarczy z nią walczyć ciężką nauką. Choć równie stanowczo zaznacza się dziś, że dyskalkulikami nie jest prawie połowa polskich nastolatków, którzy skarżą się na problemy z królową nauk. Osoby z prawdziwymi problemami to około 4 proc. wszystkich uczniów.
Mało, ale czy oznacza to, iż nie zasługują oni na maturę i studia? Na taki scenariusz skazuje ich obecna polityka Ministerstwa Edukacji Narodowej, które twardo zmusza wszystkich maturzystów do zmagania się z egzaminem z matematyki. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", naukowcy z Gdańska próbują jednak walczyć o to, by młodzi ludzie z dyskalkulią mogli wybrać inny przedmiot zamiast matematyki.
Dziennik przytacza historie świetnych uczniów, którzy są zmuszeni zakończyć edukację na ukończeniu szkoły średniej bez matury, choć są wyjątkowo zdolni w innych dziedzinach nauki niż ścisłe. - Znam przypadek wybitnie utalentowanej młodej wiolonczelistki, która znakomicie radziła sobie w szkole muzycznej, ale do Akademii Muzycznej pewnie nigdy się nie dostanie, bo już kilka razy oblała maturę z matematyki. Nie jest w stanie przez nią przejść, bo ma głęboką dyskalkulię - mówi "Gazecie Wyborczej" prof. Marta Bogdanowicz z UG.
W MEN tego problemu jednak nie dostrzegają. Ministerstwo kierowane przez Joannę Kluzik-Rostowską poprzestaje jedynie na tym, że arkusze egzaminacyjne osób z dyskalkulią są poddawane innym kryteriom oceny przez egzaminatorów. Praktyka pokazuje jednak, że ci na dyskalkulików nie patrzą zbyt przychylnym okiem i zamykają im nie tylko szanse na karierę inżyniera, ale także możliwości rozwijania się w dziedzinach humanistycznych, a także sztuce, w której wiele z osób z tym zaburzeniem odnajduje się najlepiej.