Po pierwszym treningu przed maratonem wiemy jedno: "Bieganie nas nie zabije. Wcześniej zrobi to dieta"
Po pierwszym treningu przed maratonem wiemy jedno: "Bieganie nas nie zabije. Wcześniej zrobi to dieta" Teodor Klepczyński

– Emocje po oficjalnym spotkaniu już opadły i czas ruszyć z programem Biegaj na Zdrowie – napisał w mailu nasz trener Grzegorz Zwierzchoń. Okazało się, że emocje dopiero miały nadejść. I to nie tylko po tym, gdy dostaliśmy plan treningowy (cztery razy w tygodniu!) ale również wtedy, gdy po badaniach każdy z nas otrzymał dostosowaną do potrzeb swojego organizmu dietę. I to jest dopiero trening! Tyle że siły woli. Zwłaszcza przed samymi świętami.

REKLAMA
Duma i zadowolenie z siebie - takie uczucia towarzyszyły naszej czternastce po podjęciu decyzji o udziale w biegu maratońskim. Zmiana stylu życia, kilka kilogramów mniej oraz ładniejsze fotki plażowe z wakacji, to nagrody, które skusiły nas do udziału w projekcie. Jednak jak na każdą nagrodę, musimy na nią zapracować. Jednym słowem - zaczęło się.
logo
Grzegorz Zwierzchoń

Romans ze sportem wyglądał u każdego z nas nieco inaczej. Niektórzy troszkę biegali, inni jeździli rowerem, a jeszcze inni słyszeli o sporcie z mediów. Różnie też zareagowaliśmy na powyższą tabelkę. Dla niektórych wydała się ona wręcz zabawna, bo przecież bylibyśmy w stanie przebiec kilkanaście, czy też kilkadziesiąt minut bez przerwy. Nie o to jednak chodzi w profesjonalnym (czytaj: zdrowym) przygotowaniu do "zamachu na organizm", jakim jest pokonanie 42 kilometrów bez odpowiedniego treningu.
Dłuuuuga rozgrzewka - zero koordynacji :)
Na początku pierwszego treningu, jak to zwykle bywa na takich "imprezkach", panowało pełne rozluźnienie. Anegdotki, żarciki humoreski i ogólna uciecha. Niejedna mina zrzedła jednak, gdy zaczęliśmy ćwiczyć. Szybko okazało się, że niektórzy (w tym ja) mamy problem z koordynacją ruchów przy pozornie banalnych ćwiczeniach.
Szybko też okazało, że nawet przy łatwych zadaniach popełniamy błędy odbierające sens całemu ćwiczeniu. Jednym z najczęściej popełnianych było "pompowanie" mięśni przy rozciąganiu, podczas gdy w danej pozycji rozciągającej wystarczyło zaczekać co najmniej 15 sekund, aby uzyskać właściwy efekt. Proste? Proste. Ale trzeba to wiedzieć. My już wiemy, a podobnych "drobiazgów" jest mnóstwo.
logo
Zanim zaczęliśmy bieganie, musieliśmy przejść rozgrzewkę Teodor Klepczyński

Po rozgrzewce zaczęliśmy biec. Nie do końca razem - każdy biegł swoim tempem. Wszystkich obowiązywał jednak ten sam plan treningowy, czyli 5 minut marszu, a później 7 do 10 serii biegu i marszu na zmianę co minutę. Wydawałoby się, że nie jest to nic strasznego. Jednak dla początkującego biegacza, a właśnie tacy w naszym zespole przygotowują się do największego biegowego osiągnięcia w życiu, trening spowodował zakwasy. Wniosek? Czeka nas dużo, dużo pracy.
Trenujesz? Nie jedz!
No może jedz, ale na pewno nie to, co jadłeś i lubiłeś do tej pory. Każdy z nas jest już nie tylko po treningu, ale i po spotkanie z dietetykiem - Justyną Mizerą. Pierwsze spotkanie z bieżnią okazało się być zdecydowanie mniej inwazyjne, niż z prawdą o naszym dotychczasowym sposobie odżywiania. A właściwie jedzenia, bo w kilku przypadkach z odżywianiem nie miało to zbyt wiele wspólnego. Paweł Lipiec z drużyny blogerów skomentował nową dietę krótko:

Trzeba przyznać, że jeśli ktoś myślał, że treningi nas zabiją to się grubo pomylił. Dieta wykończy nas zdecydowanie wcześniej.



logo
Przykładowa dieta jednodniowa przygotowana indywidualnie dla jednego z uczestników programu "Biegaj na zdrowie". Justyna Mizera

Wygląda groźnie? Może jedynie na początku. Jeśli jednak chcemy zacząć uprawiać sport na poważnie, powinniśmy zapomnieć o fast-foodach, przetworzonym jedzeniu i tym wszystkim, co zamiast odżywiać nasze komórki, powoduje spustoszenie w organizmie. Jednak – jak obiecuje nasz zespół trenerski – zaowocuje to nie tylko lepszymi efektami sportowymi, ale i lepszym samopoczuciem czy ładniejszą cerą.
Za nami pierwszy tydzień treningów, które jak na razie są dla nas świetną zabawą i spotkaniem z czymś nowym. Wiemy już, ile pracy czeka nas przez najbliższe półtora roku oraz jakie są nasze braki. Jesteśmy dalej pełni entuzjazmu i zachęcamy, abyście Państwo równolegle z nami zmieniali swoje życie i przygotowywali się do udziału w PZU Maratonie Warszawskim.
logo
Teodor Klepczyński