
Wróciłem z Auschwitz zniesmaczony i przybity. Nie ma tam miejsca na zadumę i łzy podczas spaceru między barakami. To jest obiekt komercyjnej turystyki na przemysłową skalę, dowód indolencji władz muzeum. I już mnie nie dziwi, że ukradziono stamtąd wielki i ciężki napis znad bramy. CZYTAJ WIĘCEJ
Fanta z okna baraku
Michał Gortat dostrzegł wyraźny zgrzyt, który jego zdaniem stanowią gazowane napoje sprzedawane wprost z okna baraku vis-a-vis bloku śmierci. – Ja rozumiem, że komuś może nagle zachcieć się pić, ale dlaczego na miłość boską, ze wszystkich miejsc na terenie obozu wybrano właśnie to, gdzie torturowano ludzi brakiem wody?– napisał. Już dziś ustaliliśmy, że artykuły spożywcze można także kupić również w Muzeum Stutthof w Sztutowie.
Od rana próbowaliśmy uzyskać w tej sprawie wypowiedź z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Niestety, pomimo słownych zapewnień, że jest to "ważna sprawa", nikt nie odpowiedział. Do zamieszania odniósł się natomiast rzecznik prasowy Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu
Oburzenie autora tekstu o atmosferze panującej w Auschwitz wywołało nie tylko niewłaściwe zabezpieczenie obozu czy sprzedaż napojów, ale także zachowanie samych turystów. Jak się okazuje, Miejsca Pamięci są dziś takim samym punktem w programie wycieczek, jak aquapark czy Kopalnia Soli "Wieliczka".
W Muzeum Stutthof pracuje na co dzień tylko dwóch ochroniarzy, którzy nie są w stanie zapobiec wszelkim nieprawidłowym zachowaniom czy aktom wandalizmu. – W Oświęcimiu i Majdanku jest ich więcej, ale to bardzo duża przestrzeń. Jeśli ktoś ma złą wolę i głupie zamiary, to są duże szanse, że je zrealizuje – stwierdza pracownik muzeum. Czy zatem należałoby zwiększyć nakłady finansowe na te muzea? Jak zauważa Owsiński, niekoniecznie.
Zdaniem Marcina Owsińskiego, za sytuację w obozach zagłady w dużej mierze odpowiada po prostu upływ czasu. Dawniej młodzi ludzie rozmawiali z dziadkami i byli inaczej wychowywani. – Ten problem wynika z odchodzenia "pokolenia świadków" i braku łączności między pokoleniami i przekazu kulturowego. Ludzie nie wynoszą ani z domu, ani ze szkoły refleksji odnośnie tego, czym są te miejsca – mówi pracownik Muzeum Stutthof.
Przecież te zielone lasy, ptaki, które śpiewają, to morze, które szumi, to było to samo, które widzieli ci ludzie ponad 70 lat temu. Tylko ta przestrzeń była przez nich zupełnie inaczej odbierana. Uświadamiamy ludzi, że to nie tylko drewno i baraki, ale doświadczenia i emocje osób, które rzeczywiście tu kiedyś były.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że będzie coraz gorzej. Nie tylko dlatego, że żyje coraz mniej osób pamiętających Holocaust. Będzie tak również dlatego, że jak się okazuje, nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć Miejsc Pamięci, które z roku na rok znaczą coraz mniej dla odwiedzających.