Kongres Nowej Prawicy, partia Janusza Korwin Mikkego, ujawnił program na wybory do Parlamentu Europejskiego. Choć to raczej zarys programu, bo zmieści się na jednej kartce. Postulaty w nim zawarte są dobrze znane od lat tym, którzy śledzą aktywność Korwin-Mikkego. To m.in. plan ośmieszania Unii, próba jej demontażu i postawienie przed sądem urzędników z Brukseli.
Partie z większą lub mniejszą pompą prezentują programy wyborcze, które ostatecznie okazują się niepotrzebnie zadrukowaną makulaturą – politycy rzadko kiedy bywają słowni. Dlatego pewnie członkowie Kongresu Nowej Prawicy wyszli z założenia, że nie warto tego papieru zadrukowywać zbyt wiele i opublikowali na stronie partii program, który zmieściłby się na jednej kartce.
To i tak za dużo, bo wystarczyło, że wydrukowaliby na kartce hasło „NIE UNII”, gdyż do tego w istocie sprowadza się ich program. Stronnicy Janusza Korwin-Mikkego przekonują, że KNP jest „jedyną w Polsce partią konsekwentnie i bezkompromisowo antyunijną”. I rzeczywiście trzeba przyznać, że nie zagłosowała nigdy za prounijnymi rozwiązaniami. Może dlatego, że od 1991 roku to środowisko nie wygrało żadnych wyborów?
Teraz jednak ma być inaczej, KNP chce po kawałku likwidować Unię i przywrócić jej ramy Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Europosłowie tej partii będą więc dążyć do „ośmieszenia, ograniczenia, a w końcu zlikwidowania eurosocjalizmu. Każdemu rządowi zresztą potrzebna jest opozycja”. Nie wiadomo tylko, czy chodzi o polski rząd czy o Komisję Europejską, która nazywa się unijnym rządem.
Przechodząc od planów i postulatów bardzo ogólnych do nieco mniej ogólnych, autorzy programu wyjaśniają, że będą jak ich idole z UKiP, partii brytyjskich eurosceptyków i nacjonalistów. W nagrywaniu filmików pt. „Korwin-Mikke masakruje lewaka” pretendenci do brukselskich apanaży mają już wprawę. Zapewniają też, że będą głosować przeciw zwiększaniu uprawnień UE.
Do tego chcą stworzyć Komisję Deregulacyjną, choć nie wyjaśniają jak znajdą większość dla tej inicjatywy – eurosceptycy nie mają nawet iluzorycznych szans na większość. Tak samo jak na utworzenie „Prokuratury Europejskiej”, która miałaby ścigać eurokratów. Korwiniści chcą też kontrolować działania naszego rządu.
Politycy KNP przekonują, że dzięki nim Polacy przekonają się jak naprawdę działa Unia. 50 tys. zł miesięcznie to sporo jak na pensję dla korespondenta z Brukseli. Ale może lepiej, żeby europosłowie KNP (według sondaży to nie jest zupełnie oderwana od rzeczywistości wizja) byli aktywni w polskich mediach niż w europejskich.