Wydaliśmy miliardy na budowę stadionów i autostrad czy remonty linii kolejowych i hoteli. Teraz czas pomyśleć co zrobić, by chociaż cześć tych pieniędzy do nas wróciła. Z analiz wynika, że bazowanie tylko na kibicach, którzy przyjadą do Polski na kilka-kilkanaście dni to za mało. Mistrzostwa mają być okazją, by wypromować nasze atrakcje turystyczne i przyciągnąć piłkarskich kibiców już jako turystów - na dłużej i z rodzinami.
Dlatego już wkrótce rozpoczną akcję promocyjną w telewizjach i w internecie. Choć budżety tych nie są zbyt imponujące, władze miast liczą, że osiągną "efekt barceloński". Jak wyjaśnia dzisiejsza "Rzeczpospolita" w pięć lat po igrzyskach olimpijskich z 1992 roku przychody z turystyki podwoiły się. Podobny, choć nie tak imponujący efekt zaobserwowano po mundialu w Niemczech, który odbył się w 2006 roku. W 2007 r. wzrost obrotów w branży turystycznej był już wyraźnie zauważalny.
Na podobny efekt liczą władze miast gospodarzy, czyli Gdańska, Poznania, Warszawy i Wrocławia. Jak podaje dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" już wkrótce w CNN, BBC, Eurosporcie i telewizjach krajów, których drużyny u nas zagrają będzie można zobaczyć 30-sekundowe reklamówki naszych miast. Mają być one wsparte intensywną kampanią w internecie. Gdańsk stawia na Twittera, Facebooka i Google+, gdzie pod wspólnym hasłem #inGdansk będzie starał się zaprosić kibiców do zabawy w ich mieście.
W internecie intensywnie działa też Poznań, który promują Chorwat, Włoch, Irlandczyk, Anglik i Hiszpan, którzy na specjalnych blogach opowiadają o życiu w stolicy Wielkopolski. Ale przy czterech wielkich miastach chce też coś ugrać również grupa mniejszych miejscowości. Jak podaje "Rz" przy okazji Euro 2012 chce się wypromować między innymi Dolina Noteci czy takie miejscowości jak Czarnków, Drawsko, Krośnice, Siedlce oraz Tarnów. Gama sposobów promocji jest rozległa - od standardowych ulotek, przez infokioski po aplikacje mobilne czy strefy kibica.
Jednak jak mówi cytowany przez dziennik ekspert marketingu miejsc, Robert Stępowski kluczem do sukcesu są emocje - Kibic szuka wrażeń, emocji, adrenaliny. Dlatego samorządy powinny zagrać na jednej nucie, właśnie na emocjach. Taki przekaz może spowodować, że planując przyszłoroczne wakacje, kibic pomyśli o Polsce - mówi.
Komentator sportowy gazety, Stefan Szczepłek na podstawie swojego wieloletniego doświadczenia dodaje jeszcze drugi składnik - zdobycie sympatii i zainteresowania akredytowanych dziennikarzy. To oni będą relacjonować imprezę grupie znacznie liczniejszej, niż kibice którzy przyjechali do Polski. Dlatego trzeba zainteresować ich tym, czym mamy najlepsze i pokazać więcej niż tylko stadiony i strefy kibica. Tak zrobili na przykład Meksykanie podczas mundialu w 1986 r. zabierając przedstawicieli prasy do mało znanego wówczas Cancun.
Z kolei Austriacy zaprosili dziennikarzy do wiedeńskich muzeów oferując im wstęp za darmo. Jak ubolewa Szczepłek w Polsce ich śladem poszło tylko Muzeum Powstania Warszawskiego. Jak podaje "GW" na promocję miasta gospodarze wydadzą 24 miliony zł, a nie jest to zbyt wielki budżet na reklamę, chyba rzeczywiście musimy liczy na pomysłowość kampanii, a nie na ilość spotów oraz na przychylność dziennikarzy, którzy napomkną w swoich relacjach o meczu swojej drużyny także o muzeum, które odwiedzili prze południem.