Z jednej strony bardzo popularny. Z drugiej bardzo kontrowersyjny. Jeremy Clarkson lubi wsadzić kij w mrowisko. Czasami zrobi to specjalnie, czasami ktoś dorobi do jego wypowiedzi teorię spiskową. Niemniej jednak swoimi wypowiedziami potrafi wywołać powszechne oburzenie narodów, a także ich rządów. Czym szokuje pan Clarkson?
Producenci „Top Gear” zostali zmuszeni do przeprosin. Podczas jednego z odcinków tego kultowego programu motoryzacyjnego Jeremy Clarkson miał obrazić Azjatów. Podczas kręcenia zdjęć prowadzący zbudowali most na rzece Kwai. W pewnym momencie na ich przeprawie stanął jakiś miejscowy mężczyzna. Clarkson w tym momencie miał powiedzieć, że most jest lekko pochylony. Jednak słowo jakiego użył, czyli „slope” ma podwójne znaczenie. W Australii i Stanach Zjednoczonych tym słowem określa się ludzi azjatyckiego pochodzenia.
Urażonych przeproszono za „grę słów” Clarksona, jednak rakiem wycofano się z odpowiedzialności za rzekomy rasizm. Tłumaczono, że Brytyjczycy nie znają tego gorszego znaczenia słowa. Jednak to już druga rasistowska wpadka Clarksona w ostatnich dniach. Wcześniej prezenter i autor musiał się tłumaczyć z tego, dlaczego nazwał swojego czarnego psa „Didier Drogba”. Nie każdy był w stanie zrozumieć, że to wynik sympatii do byłej gwiazdy Chelsea, a nie okazana pogarda wobec ciemnoskórego piłkarza. Jednak lista osób urażonych przez Clarksona nie kończy się na mieszkańców Azji i Afryki.
Atak na Polskę
Zacznijmy może od tego, że ofiarą humoru Clarksona swego czasu padli Polacy. Pięć lat temu prezenter przedstawił własną wersję reklamy Volkswagena Sciroco. Pokazano na niej Polaków uciekających przed inwazją Niemiec. Istna panika. Wojsko bezradne. Na koniec pojawia się plansza z reklamowanym samochodem i napisem: „Na jednym baku z Berlina do Warszawy”. Wiadomo do czego Clarkson pił. Mimo całej sympatii do czarnego, brytyjskiego humoru, nie był to najodpowiedniejszy żart. Zresztą przed „inwazją” Clarksonowi zdarzyło się zażartować, że system GPS w BMW Mini potrafi prowadzić jedynie na wschód, do Warszawy. Była to wyraźna aluzja do wojny.
Nas Clarkson atakował za wojnę. Tymczasem Rumuni są wściekli na dziennikarza za ciągłe porównywanie ich do Cyganów. Będąc w tym kraju regularnie stroił sobie żarty z miejscowych czyniąc różne aluzje. Pewnego razu założył zabawną czapkę, którą określił jako „cygańską”. Nosił ją tylko po to, „by pozostali Cygani” uznali go za swojego. Chyba nikogo nie zdziwi oburzenie, jakie wywołał. W jego sprawie interweniował nawet ambasador Rumunii w Londynie, który wysłał notę do producentów „Top Geara” z informacjami o jego kraju. Natomiast jego rodacy zhakowali stronę internetową „The Daily Telegraph” po to, by tam opublikować wyrazy swojego oburzenia.
Inny dyplomata, który skarżył się na Clarksona i jego kolegów, to Ambasador Meksyku. Kręcąc odcinek o meksykańskich samochodach nie potrafili bowiem oni powstrzymać się od niewybrednych żartów. Dosyć często powielano np. dowcip, że stereotypowy Meksykanin jest leniwy. Clarkson zasugerował nawet, że ambasadorowi tego kraju nie będzie się chciało wysłać do BBC skargi odnośnie ich zachowania. Napisał. BBC zostało zmuszone do wysłania oficjalnych przeprosin nie tylko do dyplomaty, ale także do meksykańskiego rządu.
Reakcja rządu
Ambasadorzy to jedno. W sprawie Clarksona reagował jednak także rząd Republiki Federalnej Niemiec. Oczywiście politycy odnosili się do wszystkich hitlerowskich żartów gwiazdy Top Gear (włącznie z tymi o Polsce). Sprawą krnąbrnego dziennikarza musiała nawet zajmować się komisja etyki BBC. Jednak odrzuciła ona skargi Niemców, co na pewno rozwścieczyło naszych zachodnich sąsiadów, którzy chcieliby, aby świat zapomniał o tym, co ich przodkowie zrobili w czasie II wojny światowej. Skargi nie powstrzymały Clarksona Clarksona i spółki od kolejnych żartów. A BBC za każdym razem broniło ekipy mówiąc, że to grupa chłopaków, która lubi sobie pożartować...
Nie tylko w programach Clarkson bywa uszczypliwy. Zdarzyło się, że prezenter obraził inne osoby nie będąc na wizji. Swego czasu w tekście do magazynu „Top Gear” obraził trzy grupy osób trzema słowami. Clarkson narzekał, że producenci telewizyjni chcą wprowadzić równouprawnienie na wizji. By nie było za wielu białych heteroseksualnych mężczyzn w telewizji, producenci upierają się, by w ich programie wystąpiły „ciemnoskóre muzułmańskie lesbijki”. Chyba nie muszę za was odrabiać lekcji i tłumaczyć, co autor miał na myśli?
Czy Clarkson jest rasistą? Oto można by się spierać. Prędzej można go nazwać ignorantem. Jednak wszystko zależy od punktu widzenia. Wiadomo, że często dla kilku salw śmiechu potrafi być obraźliwy dla innych narodów lub osób. Niemniej jednak Clarkson swoim humorem obraża wszystkich – bez względu na płeć, rasę i poglądy polityczne. Czy należy się więc przejmować i wyolbrzymiać jego wypowiedzi? Czy może jednak warto je ignorować i skupić się na innych aspektach jego programów?