Skoda to nie tylko auto dla przedstawiciela handlowego. W tej marce każdy znajdzie coś dla siebie

Piotr Rodzik
Wygodny, duży sedan? Jasne. Przestronny SUV na wakacje w górach? Bez problemu. Szybkie kombi? No jasne. Jeśli szukacie auta skrojonego pod własne, nawet bardzo wyszukane potrzeby, wcale nie trzeba oglądać się na auta niemieckie czy japońskie. Oferta Skody jest dzisiaj tak szeroka, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
W salonach Skody znajdują się auta skrojone pod najróżniejsze potrzeby. Fot. naTemat
To niby takie proste, ale wcale nie dla każdego oczywiste. Skoda jako marka w ciągu ostatnich lat bardzo się rozwinęła. Sam mogłem to dokładnie zaobserwować jakiś czas temu, kiedy na jeden dzień wcieliłem się w rolę sprzedawcy w salonie Skody. Miałem oczywiście wtedy swojego bardziej doświadczonego opiekuna. I choć byłem skupiony na innych sprawach, jedna rzecz rzuciła mi się w oczy: przez cały dzień nie pojawił się ani jeden klient, który nie znalazłby dla siebie w Skodzie samochodu.

Łatwo sobie przecież wyobrazić sytuację, w której sprzedawca musi rozłożyć ręce. Auta pod pańskie potrzeby nie mamy w ofercie – i już. W Skodzie natomiast jest wszystko.

Szukam prestiżu

Pierwsza Skoda Superb była gigantycznym zaskoczeniem na rynku. Pamiętacie ją jeszcze? W segmencie, który raczej kojarzył się z produktami Skody, pojawił się samochód nie tylko komfortowy, ale też konkurencyjny cenowo.
Fot. naTemat
Superb do dzisiaj ma te cechy – na dodatek auto się rozrosło i stało się realną alternatywą dla tych, którzy mają dość aut od Mercedesa czy BMW. Superb może być też prestiżowy. Przecież sama marka w dużej mierze dzięki niezawodności i dbałości o klienta kojarzy się coraz lepiej, ale w przypadku Superba wystarczy spojrzeć na najbogatszą wersję wyposażeniaLaurin & Klement.


Ciemne oprawy LED-owych reflektorów oraz chromowane loga najbogatszej wersji od razu mówią, z jakim autem mamy do czynienia. W środku pasażerów rozpieszczają dobrane materiały, komfortowe fotele i… ukryte parasole do wyjęcia w deszczu. Takie bajery to tylko albo w Superbie, albo w… Rolls Royce’ach.
Fot. naTemat

Szukam adrenaliny

Czy Skoda może być szybka? I to jeszcze jak! Dodajmy, że to nie te czasy, kiedy w ofercie czeskiego producenta w kwestii sportowej figurował właściwie jeden mały rodzynek – Fabia RS. Wyposażona w 130-konny silnik TDI w swoich czasach robiła gigantyczne wrażenie. Następca miał mocy jeszcze więcej, bo aż o 50 koni mechanicznych więcej.

Dzisiaj Fabii RS już nie ma – ale jest Skoda Octavia RS. Sam miałem przyjemność taką testować i to w najmocniejszej, 245-konnej wersji. I to do tego w kombi. Auto-rakieta, choć jak każde szybkie auto od Skody, w pewnym sensie niepozorne. Octavia RS nie wygląda jak samochód, który zniknie na horyzoncie zaraz po ruszeniu spod świateł – a zapewniam, że to potrafi.
Fot. naTemat
Dodajmy, że Octavia RS nie jest w żadnej mierze autem grzecznym. Oczywiście jest bezpieczna, ale w rękach wprawnego kierowcy potrafi pokazać pazur. Napęd na przód z przyjemnością (tak, to naprawdę dziwnie brzmi, ale tak jest) gubi trakcję przy gwałtownym ruszeniu z miejsca, a dzięki zastosowaniu elektronicznej szpery jazda w zakrętach to wielka przyjemność. Podsterowność nie stanowi żadnego problemu. To jeden z tych samochodów, z których nie chce się wysiadać i to za umiarkowane pieniądze. Sam sprawdziłem.

I na koniec jeszcze jeden mały, ale bardzo istotny szczegół: jeśli Octavia RS jest dla was za wolna, zawsze możecie zdecydować się na… Superba. Ale nie tego wspomnianego wyżej, tylko w wersji SportLine. 280 koni mechanicznych w dwulitrowej jednostce TSI mówi samo za siebie. Od zera do setki poniżej sześciu sekund. Jeśli ktoś jest jednak oszczędniejszy, może też zdecydować się na wersję z silnikiem wysokoprężnym. Wtedy mamy idealny mariaż osiągów, dobrego wyglądu i walorów ekonomicznych.
Fot. naTemat

Szukam przygody

Skoda w swojej ofercie ma też większe auta. Karoq, który na tle cenowej konkurencji jest nieco większy, ale przede wszystkim Kodiaq: bardzo duży, nawet siedmioosobowy SUV czeskiego producenta. Nie bez przyczyny oba modele są promowane w znacznie szerszym kontekście – to idealne auta na dłuższe wypady.

Zresztą można zajrzeć choćby do Auto Wimar Centrum w Alejach Jerozolimskich pod Warszawą. To ten sam salon Skody, w którym na jeden dzień wcieliłem się w rolę handlowca. Stojący w tym salonie Kodiaq ma na dachu zamontowane dwa rowery. Ale żeby nie było: zmieszczą się tam i cztery jednoślady. Zarówno w Kodiaqu, jak i w Karoqu.
Fot. naTemat
Skoda oferuje zresztą swoim klientom szereg rozwiązań pomocnych dla rowerzystów. Poza uchwytami na dach w ofercie jest też uchwyt na hak holowniczy, dzięki któremu rowery można przewozić z tyłu samochodu. Tak jest oszczędniej, choć parkowanie może być utrudnione, ale każdy może dobrać to, co mu najbardziej pasuje.

Rowery można przewozić także w samochodach. A prostsze jest to – uwaga – w mniejszym Karoqu. Dzięki systemowi VarioFlex fotele w drugim rzędzie siedzeń możemy przesuwać tak, żeby znalazło się miejsce na postawienie rowerów w pozycji stojącej. A jak się postaramy to i nie zabraknie miejsca na fotelik dziecięcy, bo całej kanapy nie trzeba składać w żadnym wypadku.

Szukam przyszłości

I może najważniejsza kwestia: Skoda nie jest tylko kolejnym elementem w układance Grupy Volkswagen, która dostaje technologie "w spadku" po niemieckim bracie. To marka, która odważnie spogląda w przyszłość.

Polacy jej przedsmak mogli zobaczyć nie tak dawno, bo na targach Poznań Motor Show, gdzie Skoda była jednym z największych wystawców. Czesi zaprezentowali całą swoją aktualną gamę, pokazali też swój polski zespół motorsportowy, ale nie tylko – uwagę przykuła przede wszystkim Skoda Vision E.
Fot. naTemat
To w pełni elektryczny (500 km zasięgu) SUV, który pokazuje, w jaką stronę będzie zmierzać cała marka. Skoda Vision E ma dwa silniki elektryczne, które dają moc 306 KM. Nie uświadczycie tu lusterek bocznych – zamiast nich są kamery. Na dodatek samochód jest wyposażony w III poziom autonomicznej jazdy. Czyli w praktyce choćby na autostradzie będzie można skupić się na wszystkim, tylko nie na jeździe.

Taka będzie przyszłość: do 2025 roku Skoda chce wypuścić na rynek aż 10 elektrycznych modeli. Więc nie tylko jest z czego wybrać już teraz, ale i warto czekać na przyszłość.
Nie ma więc nic gorszego niż stereotypy. Ta prawda o życiu dotyczy także motoryzacji. Skoda to nie tylko białe octavie, rapidy i fabie, które przemierzają Polskę wzdłuż i wszerz. Wciąż przecież pokutuje przekonanie, że skody to auta głównie flotowe, którymi jeżdżą tylko przedstawiciele handlowi. A jak widać to stwierdzenie zupełnie nie przekłada się na stan faktyczny.

W ofercie naprawdę nie ma już słynnej felicii, która zresztą była w swoim czasie gigantycznym hitem nad Wisłą. Gama modelowa producenta z Mladá Boleslav jest dziś tak bogata, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Niezależnie od tego, czy szukamy dużego SUV-a do wyprawy nad morze czy szybkiego i zwinnego auta, które nam dostarczy mnóstwo adrenaliny.

Artykuł powstał we współpracy ze Skodą.