Karczewski wyjaśnił, dlaczego z Sejmu uczyniono twierdzę. "Jest zagrożenie epidemiologiczne"

Tomasz Ławnicki
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem – Stanisław Karczewski najwyraźniej zapomniał o mądrości płynącej z tego przysłowia. Polityk PiS mógł skończyć swoją wypowiedź na ocenie, że protest rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych ma charakter polityczny. Najpewniej i tak obraziłby wiele osób, ale nie przekroczyłby pewnych granic. Ale marszałek Senatu poszedł o wiele dalej w swoich opiniach na temat trwającego ponad miesiąc protestu w gmachu przy Wiejskiej.
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski wyjaśnił, dlaczego wprowadzono ograniczenia we wstępie do Sejmu: "Jest zagrożenie epidemiologiczne". Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Marszałek Senatu uczestniczył w sobotę na zamku w Krokowej w spotkaniu z mieszkańcami. Jego wizyta na Pomorzu to kolejny element trwającego objazdu polityków PiS po Polsce pod hasłem "Polska jest jedna". Aktualny temat protestu osób niepełnosprawnych i ich rodziców oraz opiekunów musiał się pojawić. – Ubolewam z powodu tego protestu w Sejmie, to jest niepotrzebne. To nie jest miejsce do prowadzenia dialogu – stwierdził Stanisław Karczewski, podkreślając, iż obóz rządzący "jest wrażliwy" i wie, że "są problemy, które wymagają przeanalizowania".

"Nie mogą się wykąpać"



źródło: pap.pl