Czy kierowców marek premium można przekonać do Skody? Można to sprawdzić tylko w jeden sposób – za kierownicą

Piotr Rodzik
Polacy uwielbiają samochody marek premium, zwłaszcza tych niemieckich. Od lat kojarzą im się z prestiżem oraz niezawodnością. Czy taki zdeklarowany kierowca może odnaleźć się w samochodach Skody? Postanowiliśmy to sprawdzić i zaprosiliśmy do testu skody superb sportline właścicieli bmw, audi oraz mercedesa.
Sprawdziliśmy, czy fani BMW, Audi i Mercedesa odnajdą się za kierownicą Skody. Fot. naTemat
Do testu wybraliśmy nieprzypadkowe auto i nieprzypadkowych kierowców. Nasza skoda superb to model w usportowionej i niezwykle efektownej wersji Sportline.
Fot. naTemat
Robi wrażenie, prawda? Tak skonfigurowaną flagową limuzynę czeskiego producenta trudno pomylić z jakimkolwiek innym autem. Drapieżne, ciemne reflektory, malowane na czarno lusterka, delikatny – ale wyraźnie zaznaczony czarnym lakierem – spojler na klapie bagażnika czy duże, dziewiętnastocalowe felgi. W środku oczy (i plecy) cieszą sportowe fotele wyłożone alcantarą. Auto zdecydowanie może się podobać.

Za wyglądem idą możliwości. Superba można zamówić z dwulitrowym silnikiem TSI o mocy aż 280 koni mechanicznych. Taki zestaw zapewnia doskonałe osiągi. My do testu skorzystaliśmy jednak z nieco słabszej, ale bardzo ekonomicznej wersji z silnikiem wysokoprężnym. To doskonałe połączenie osiągów (190 KM) oraz oszczędności. Dodajmy także, że nawet tak skonfigurowana cenowo skoda będzie bardzo konkurencyjna wobec marek premium. Albo po prostu: za te same pieniądze otrzymamy znacznie lepiej wyposażone auto.
Fot. naTemat
Dlatego auto jest nieprzypadkowe. A dlaczego kierowcy są nieprzypadkowi? Do testów zaprosiliśmy bowiem posiadaczy aut niemieckich marek premium, którzy na co dzień poruszają się samochodami o sportowym zacięciu. Bo takie przecież ma aspiracje testowany superb sportline.

Szybko nie tylko na prostej
Agnieszka jeździ BMW E46. Model nienajnowszy, ale w przypadku tej "trójki" różnicę robi jeden mały detal: to sportowa wersja M. Dodajmy, że jest bardzo znanym kierowcą w stolicy. Prowadzi fanpage swojego samochodu, była bohaterką audycji radiowych i artykułów w sieci.
Fot. naTemat
Umawiamy się na parkingu na obrzeżach Warszawy. Agnieszka zajeżdża swoim M3 i parkuje tuż obok superba sportline. Zanim jeszcze na dobre się przywitam, zaczyna oglądać czeską limuzynę z każdej strony. W końcu mówi: – Szanuję to, jaki postęp zrobili w Skodzie w ostatnich latach w kwestii designu.

Mówi też dużo o kolorze auta. – Lakier zdecydowanie robi robotę. Żeby ten samochód był w jakimś białym metaliku, nie wyglądałby tak dobrze. A tak jest naprawdę super – podkreśla. Rzeczywiście superb może się podobać, ale wsiadamy do środka. Agnieszka chwali fotele. – Są wygodne jak na kubełki, brak regulacji zagłówków nie przeszkadza, jest wygodnie – opowiada. Jej uwagę zwraca też wykończenie wnętrza. – Nie jest źle, ten piano black (materiał na wielu elementach kokpitu – red.) wygląda okej, podoba mi się skóra na kierownicy – mówi.
Fot. naTemat
Ruszamy. Agnieszka bardzo szybko próbuje sprawdzić, czy auto można wyprowadzić z równowagi – a jest wyposażone w napęd 4x4. Wyłącza trakcję, rusza z miejsca i… zaczyna się śmiać. – Nie da się – odpowiada krótko. Ale testy trwają. Po chwili jesteśmy już za Warszawą, a Agnieszka zaczyna coraz bardziej żywiołowo jeździć po kolejnych wirażach.

Napęd na obie osi przypada jej do gustu. – Ja nie umiem jeździć autami z napędem na przód, są dla mnie zbyt podsterowne. W samochodzie z napędem na tył mogę zrobić szybką kontrę, tak czuję się zdecydowanie pewniej. Tutaj jest dobrze: w zakręcie nie czuję ani żeby uciekał mi tył, ani żeby przód był podsterowny.
Fot. naTemat
Warto zauważyć, że Agnieszka widzi zdecydowaną różnicę w pracy zawieszenia w zależności od wybranego trybu. W ustawieniu sportowym zawieszenie było wystarczająco sprawne, żeby ją ucieszyć w zakręcie. W trybie normalnym było już inaczej – ale i auto stało się bardziej komfortowe na prostej.

Wracamy na parking. Kiedy na koniec pytam Agnieszkę, co jej najbardziej zapadnie w pamięć, zaczyna mówić o… kolorze. Zerkam szybko przez szybę jej samochodu i wszystko jest już jasne: ma żółtą jak kanarek tapicerkę.
Fot. naTemat
Bardzo dobra jakość wykończenia
Norbert ma trzy auta. Jedno z nich to… skoda fabia RS. Już to zapowiada, że Norbert lubi auta, które dają dużo wrażeń. Ma też... fiata 126. Ale najczęściej jeździ audi A3 z pakietem S-Line, który zapewnia mu sportowy charakter. Oczywiście jest też typowym motoryzacyjnym maniakiem. Swojego czasu przerobił razem ze znajomymi nawet kultowe radio Safari 5 na nowoczesny odbiornik z bluetooth. Zresztą Unitra doceniła ich starania.

Ale czas na coś naprawę nowoczesnego. Norbert superba sportline ogląda bardzo dokładnie z każdej strony. Ma także fabię RS, więc ten samochód naprawdę go interesuje. Zagląda pod maskę, przygląda się reflektorom, ewidentnie podoba mu się. – Wygląda bardzo dynamicznie. Skoda poszła w takie ostre, kanciaste kształty. Podoba mi się także wykończenie tego samochodu. Według mnie Skoda, jeśli chodzi o jakość wykończenia, w całym koncernie VAG równa w stronę Audi. Natomiast Volkswagen jest coraz gorzej wykończony – twierdzi.
Fot. naTemat
Ruszamy – a właściwie wyjeżdżamy od razu na drogę ekspresową. Norbert ochoczo korzysta z możliwości, które daje mu zautomatyzowana, dwusprzęgłowa i siedmiobiegowa skrzynia biegów DSG. Pierwsze, co rzuca mu się w oczy, to cisza w kabinie. – Można tutaj komfortowo rozmawiać, jest cicho – zauważa.

Podoba mu się też sposób, w jaki samochód prowadzi się. Po zjeździe z drogi ekspresowej Norbert wjeżdża na pusty parking pod jednym z marketów i zaczyna wykonywać gwałtowne manewry. Superb jedzie jak po sznurku. – Zawieszenie jest bardzo przyjemnie zestrojone, w ogóle samochód prowadzi się bardzo przyjemnie. Nie czuć, żeby był ociężały przez napęd – podkreśla.
Fot. naTemat
W końcu zatrzymujemy się i zaczynamy ogólną dyskusję o motoryzacji. Norbert nagle zagląda do przepastnego bagażnika, a ja wtedy pokazuję mu "bajer" z ukrytym hakiem. Wystarczy pociągnąć za jeden uchwyt, żeby hak wyskoczył spod nadwozia. W ten sam sposób się go ukrywa. – Zakochałem się w tym ukrytym haku – mówi od razu zaskoczony.

– Ogółem wszystko jest jak w Audi czy w ogóle w grupie Volkswagena: wszystko poprawnie, intuicyjnie i na swoim miejscu – mówi z satysfakcją. – Mógłbyś kupić taką Skodę? – pytam więc. Norbert od razu zauważa, że w jego ocenie Superb jest alternatywą nie dla modelu A4, a nawet dla A6. Czeska limuzyna wymiarami rzeczywiście zbliża się do większego z tych modeli.
Fot. naTemat
– Jest to realna alternatywa. Niczego tutaj nie brakuje, a cena jest znacznie lepsza – zwraca uwagę.

Prawie go kupił
Michał jeździ mercedesem CLA. Ale równie dobrze mógł jeździć właśnie skodą superb. – Mało brakowało, a niedawno nawet kupiłbym superba. Moje własne emocje jednak wygrały i poszedłem w dużo mniejszego, ale jednak mercedesa – mówi mi na wstępie.
Fot. naTemat
Mercedes zostaje jednak na parkingu na Żoliborzu. Wsiadamy do skody i ruszamy. – Kawał ładnego auta, które zaliczyło duży skok jakościowy względem poprzedniej, nudnej trochę wersji. W środku, zwłaszcza z tyłu, przede wszystkim zaskakuje ilość miejsca, porównywalna chociażby do tego, co dostajemy w mercedesie klasy S – wylicza jednym tchem zalety auta. I dodaje: – Okej, jakość wykończenia nie jest aż tak dobra, jak w markach premium, ale potencjalni właściciele wiedzą, że to po prostu cena za... niższą cenę.

– Podoba mi się także interfejs i prędkość działania dotykowego ekranu multimedialnego, co nie jest oczywistością. Wszystko jest tutaj szybko i intuicyjnie dostępne. W swoim aucie nie mam niczego, co nie jest dostępne tutaj – dodaje.
Fot. naTemat
Michał kluczy warszawskimi uliczkami, w końcu wyjeżdża na szybszą trasę. Ciągle przygląda się też samemu autu. – Nie ma nawet potrzeby pchania się w najdroższą wersję Laurin&Klement, bo Sportline (tak jak w teście – red.) zdecydowanie wystarcza. A przynajmniej mi bardziej przypada do gustu. Może jedynie zegary wymagałyby pewnego odświeżenia – zwraca uwagę.
Fot. naTemat
Dużym plusem tej jednostki silnikowej jest kwestia spalania, na co zwraca uwagę nasz rozmówca. – Jakiś czas temu miałem okazję przejechać za kierownicą superba z takim silnikiem 3000 kilometrów po europejskich drogach i byłem naprawdę zachwycony. To było świetne auto na taką podróż, pod względem komfortu podróży na pewno lepsze od mojego mercedesa. Zapamiętam też 190-konnego diesla, który generował śmieszne spalanie, dzięki czemu na jednym baku przejechałem niemal 1200 kilometrów – podsumowuje.

To skoro ostatnim razem go nie kupił, to czy może go kupić w przyszłości? – Niewykluczone. W przyszłości na pewno będę potrzebował większego, a superbowi naprawdę nic nie można zarzucić – odpowiada.
Fot. naTemat

Artykuł powstał przy współpracy ze Skoda Polska.