Zamiast sportowych emocji były puste krzesła. Narodowa Gala Boksu w Warszawie nie spodobała się nawet znawcom

Adam Nowiński
"Na kompromitacji tej imprezy traci cała dyscyplina" – tak Narodową Galę Boksu na PGE Narodowym skomentował Tomasz Ratajczak, znawca, pasjonat i historyk boksu. Ale jego zdanie nie jest wyjątkowe, bo to "święto boksu" pod płaszczem obchodów 100-lecia niepodległości Polski według wielu okazało się blamażem.
Organizator Marcin Najman (pierwszy z lewej) musiał zmierzyć sie wczoraj ze sporą falą hejtu po Narodowej Gali Boksu na PGE Narodowym, której był organizatorem. Fot. Facebook.com / Narodowa Gala Boksu - Boxing Night 14
Marcin Najman, organizator Narodowej Gali Boksu na PGE Narodowym, musiał w piątek przyjąć ogromną dawkę hejtu. A ten płynął ze wszystkich stron. "Słyszałem Polski Podatniku, że sfinansowałeś jakiś cyrk na stadionie narodowym? Pajace udawali boks, Amerykanka udawała polską senator, Górniak udawała Pocahontas. Cóż, gratulacje" – skomentował widowisko jeden z użytkowników Twittera.

Narodowa Gala Boksu miała być ogromnym wydarzeniem wpisującym się w tegoroczne obchody 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Były patriotyczne hasła, oprawa muzyczna z Edytą Górniak i zespołem Kombi na czele, a wszystko pod patronatem senator Prawa i Sprawiedliwości Anny Marii Anders. Jednak zdaniem Tomasza Ratajczaka, znawcy boksu, ten patriotyczny duch zgubił Najmana i spółkę.



Frekwencja niestety nie dopisała. Pomimo niskich cen biletów, próby wyprzedania wolnych miejsc za pośrednictwem Groupona i zniżek nie znalazło się wystarczająco dużo chętnych, by wypełnić trybuny stadionu. Efekt? Organizatorzy przyciemniali obraz i wyłączyli światła na pustych trybunach. Fotografowano tylko te zapełnione sektory.


Poziom sportowy także nie przypadł do gustu widzom i znawcom boksu. – Poza tą walką [Dąbrowskiego i Talarka – przyp. red.], która byłaby ozdobą każdej wielkiej gali na świecie, na resztę wydarzeń tego wieczoru, może wyłączając jeszcze walkę pań, spuścić należy zasłonę milczenia. Dla mnie jako kibica nie wiem co było gorsze – skandaliczna i szybka kapitulacja Freda Kassiego czy upór Dominicka Guinna, który postanowił asekurancko przedreptać pełny dystans, nie podejmując żadnego ryzyka. Dwie walki wieczoru trudno uznać choćby za publiczny sparing, gdyż na ich podstawie nie wiemy nic o aktualnej dyspozycji Izu Ugonoha i Artura Szpilki, za co zresztą nie można winić obu Polaków – komentował Tomasz Ratajczak.

A wtórowali mu internauci, którzy na Facebooku wydarzenia nie szczędzili słów krytyki. "W ramach promocji mogli przesadzić tych kibiców bliżej ringu !! nie byłoby takiego obciachu !! jedno szczęście ze nie włączyli całego oświetlenia stadionu -- nawet Michael Buffer jest jak widac zniesmaczony pustą widownią --haha"; "Współczuję tym którzy za to płacą....żenada, widać że przyjechali po kasę i do domku" – pisali w komentarzach.
Zrzut ekranu z Facebook.com / Narodowa Gala Boksu - Boxing Night 14