"Napisał, że chce wysłać paczkę z dwoma milionami dolarów". Co robić, gdy na FB podrywa cię "amerykański żołnierz"?
O tym procederze wiadomo nie od dziś. W naTemat pisaliśmy o nim ponad rok temu i od tamtej pory zgłosiło się do nas wiele kobiet, które poznały "amerykańskiego żołnierza" w sieci i niewiele brakowało, by dały się nabrać. To niesamowite, ale "żołnierze" wciąż działają, a kobiety wciąż dają im się oczarować. Do dziś dostajemy maile w tej sprawie. Niektóre kobiety piszą, by ostrzec przed oszustami. Inne opisują swoje historie i nie wiedzą, co zrobić, choć czerwona lampka mocno pulsuje im w głowie. Co radzi policja? Niech to będzie ostrzeżenie dla wielu.
"Żołnierz" zaczepił naszą czytelniczkę na Facebooku. Ostatnio bombarduje ją pytaniami o paczkę, którą chce wysłać na jej adres z kwotą ponad... 2 milionów dolarów. Chodzi tylko o to, by ją odebrała, a on potem odbierze swoją przesyłkę. Ona ma wątpliwości, nie wie, co robić.
Najczęściej takie historie kończyły się według schematu: przesyłka zatrzymuje się na granicy, trzeba opłacić cło lub uiścić inne opłaty. Kobiety, chcąc wywiązać się z obietnicy, płacą. Nawet po kilkadziesiąt tysięcy złotych, a nawet więcej. "Muszę wysłać swoje dane do firmy kurierskiej a oni mi dostarczą paczkę osobiście po opłaceniu. On pisze, że nie ma dostępu do swoich pieniędzy, bo to Afganistan, kilka dni temu został przeniesiony do Syrii na ponoć tylko kilka dni, I bardzo mu zależy, żebym tę paczkę odebrała, bo mogą ją ukraść" – pisze nam pani Anna.
Wiele takich przypadków opisywano w ciągu ostatnich lat w mediach. W naTemat więcej o tym pisaliśmy tutaj.
"Czy można namierzyć tego oszusta?"
Najwyraźniej jednak "żołnierze" wciąż grasują. "Od wczoraj pisze do mnie "Amerykański żołnierz" z Syrii. Chce wysłać do mnie paczkę z pieniędzmi. Czy naprawdę Polki są tak naiwne że mogą w coś takiego uwierzyć? Nie można jakoś namierzyć tego oszusta?" – pisze nam inna z czytelniczek.
Kolejna przesyła fragment listu, jaki otrzymała. Tekst najprawdopodobniej tłumaczony przez Google Translatora: "Jestem oficerem amerykańskiej armii, działającym w ramach Zespołu Sił Specjalnych tutaj w strefie działań wojennych Syrii w walce z ISIS w wyniku mojego zawodu w służbie United Nations. Dorastałem jako sierota w Kentucky Baptist Children's Homes, mam 41 lat, singiel i nigdy się nie ożeniłem, dołączyłem do was moje zdjęcia". O kobietach, które w porę przejrzały na oczy, pisaliśmy tutaj.
Co na to policja? Jak te kobiety powinny się zachować? Jak wyczuć, że to oszustwo? I jak je ostrzegać? Sądząc po reakcjach, nie wszystkie wiedzą, co robić."Naprawdę szukam prawdziwej miłości i modlę się, jeśli pokażesz mi miłość z ufnością, oboje będziemy żyć wiecznie jako jedno, jestem gotów być twoją i wierzyć w prawdziwą miłość z serca, potrzebuję tej wyjątkowej kobiety w moje życie z miłością do mnie".
"Dobrze, że córka tej kobiety zareagowała"
– Przede wszystkim w przypadku jakichkolwiek wątpliwości należy zgłosić się do najbliższej jednostki policji. W większości takich przypadków to będzie oszust. Ostrzegamy, żeby nie przekazywać żadnych pieniędzy osobie, której nie znamy lub znamy ją tylko wirtualnie. To jest podstawowy błąd popełniany przez ofiary oszustów. Osoby poznają kogoś wirtualnie, widzą ładne zdjęcia i świetnie napisany tekst, który wabi. Rozmowy są prowadzone w kulturalny sposób, a ofiary są nim oczarowane. Następnie oszuści proszą o pomoc finansową. Niejednokrotnie poszkodowane osoby przekazują im cały swój dorobek – mówi na temat nadkom. Andrzej Świeboda z Komendy Powiatowej w Zawierciu.
Tu, w Zawierciu, taki przypadek był w marcu tego roku. Ofiarą "żołnierza" padła 59-letnia letnia kobieta. – Przesłała mu w sumie prawie 54 tys. zł. Dobrze zareagowała córka tej kobiety, która zorientowała się, że mama zaciąga kredyty, by wysyłać mu pieniądze i zgłosiła to na policję – mówi nadkom. Świeboda. Postępowanie to zostało już umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. Tego typu oszustwa są bardzo trudne do wykrycia.
"Niech kobiety testują tych mężczyzn"
Rozmawiamy jeszcze o innych oszustwach, które uderzają w ludzkie emocje i są ostatnio popularne. W internecie to głównie "żołnierz”. W realu – już nie "wnuczek”. Teraz, jak mówi insp. Gleń, prym wiedzie oszustwo na policjanta CBŚ. – Dzwoni „funkcjonariusz” i mówi, że jest akcja przeciwko hakerom, prosi o dołączenie do niej, o pobranie pieniędzy i przekazanie.Zgodnie z instrukcjami ludzie – głównie osoby starsze – wyrzucają potem pieniądze przez okno, zostawiają pod ławką, otwierają dodatkowe konto internetowe, podają sprawcy wszystkie hasła i loginy, skąd przelewy wychodzą, np. do Anglii. W ubiegłym roku ktoś w ciągu dwóch tygodni stracił tą metodą 500 tys. zł – opowiada.
Naiwność ludzka nie zna granic. I tylko czuwać, by nikt z naszych bliskich nie wpadł na takie pomysły.