Krzysztof Brejza #TYLKONATEMAT: Nieumyślny charakter podpalenia mojego domu to tylko wstępne ustalenia prokuratury

Jakub Noch
Nie chciałbym wypowiadać się chwili obecnej na temat tego, czy ta zatrzymana osoba mogła mieć wobec mnie złe intencje. Jest jeszcze za wcześnie. Dopóki nie będzie wniosków podsumowujących śledztwo, potwierdzonych opiniami biegłych, nie chcę wyciągać jakichkolwiek ocen. Dziś wiem tyle, że wobec mojej rodziny stworzono bardzo duże zagrożenie. I jeszcze raz powtórzę, że rzadko dochodzi do pożarów, w których rury z gazem są podgrzewane płomieniami z podpalonej toalety... – mówi #TYLKONATEMAT Krzysztof Brejza.
W rozmowie z naTemat.pl poseł PO Krzysztof Brejza komentuje najnowsze informacje ze śledztwa w sprawie podpalenia kamienicy, w której mieszka w Inowrocławiu. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Sprawca podpalenia kamienicy, w której pan mieszka miał do tego doprowadzić nieumyślnie. Po tej informacji kamień spadł z serca?

Czekamy na ostateczne wyniki śledztwa. Mamy nadzieję, że ta sprawa będzie wnikliwie zbadana. Od początku nie przesądzałem, jaki był charakter tego czynu i nie przesądzam o tym nadal. Czekamy na wyjaśnienia. Rzadko kiedy zdarza się bowiem, by tego typu zdarzenie doprowadziło do pożaru obejmującego instalacje gazowe domu... A dla mnie domu wyjątkowo ważnego, bo to wszystko działo się pod sypialnią moich dzieci.

Czyli nie do końca wierzy pan w te pierwsze ustalenia, według których sprawca pożaru działał nieumyślnie?




Nie chciałbym wypowiadać się na ten temat w chwili obecnej. Jest jeszcze za wcześnie. Dopóki nie będzie wniosków podsumowujących śledztwo, potwierdzonych opiniami biegłych, nie chcę wyciągać jakichkolwiek ocen. Dziś wiem tyle, że wobec mojej rodziny stworzono bardzo duże zagrożenie. I jeszcze raz powtórzę, że rzadko dochodzi do pożarów, w których rury z gazem są podgrzewane płomieniami z podpalonej toalety.

Zaskoczyło pana, że tak szybko ujęto domniemanego sprawcę?

Policja i prokuratura robią swoje. Sądzę, że w tego typu przypadku wszelkie ich działania powinny być podejmowana absolutnie rzetelnie, obiektywnie i bezstronnie. Mam nadzieję, że właśnie tak będą działali zajmujący się tą sprawą eksperci.

Miał pan czas i siłę zaglądać ostatnio do sieci?

Tak, oczywiście...

Widział pan te komentarze sugerujące, że sam pan rozniecił niegroźny pożar, by wykreować się na męczennika opozycji?

Owszem, wiedziałem trochę takich komentarzy. Trzeba głębokiego zezwierzęcania, by coś takiego wypisywać. Zastanawiam się, jakie kroki podjąć w tej sprawie. Kilka najgorszych wpisów zachowałem i przekazałem moim prawnikom do analizy. Naprawdę tylko ktoś mocno dotknięty zezwierzęcaniem pisał komentarze, według których ryzykowałbym życiem dwójki moich dzieci, które mogły spłonąć żywcem. Trzeba nie mieć za grosz człowieczeństwa, by coś takiego wymyślić.

Miejmy nadzieję, że to wszystko naprawdę zaczęło się "tylko" od głupio porzuconego niedopałka. Czy jednak te pierwsze, najgorsze podejrzenia nie zapaliły w pańskiej głowie lampek ostrzegawczych, by przyhamować z grzebaniem w brudach władzy?

Ta sprawa to tylko element całej serii dziwnych epizodów. Wcześniej było niszczenie skrzynek pocztowych w naszym budynku i zniszczenie szyldu kancelarii mojej żony. Ktoś zadał sobie tyle trudu, by wskoczyć na balkon i zniszczyć bardzo masywny i mocno przytwierdzony szyld. A teraz zrobiło się już naprawdę poważnie. Co by to było, gdyby te rury gazowe puściły...?

Jednak żadna nagonka nie skłoni mnie do zaprzestania "grzebania w brudach władzy". A teraz jestem na przykład celem konsekwentnej nagonki telewizji Jacka Kurskiego. Bo dotknąłem temat nagród, które otrzymywała pani Klimek, czyli partnerka życiowa prezesa TVP. Ani ta nagonka, ani ten pożar nie odwiodą mnie jednak od pracy.

Pańska żona w rozmowie z moim redakcyjnym kolegą Jarosławem Karpińskim zapewniała, że ma pan jej pełne wsparcie w śledczej działalności. Trudno mi jednak uwierzyć, że w waszej rodzinie nie ma żadnej dyskusji o tym, by odpuścić.

Naprawdę takiej dyskusji u nas nie ma. Wie pan, mój ojciec działał w NZS i Solidarności, a ja też mam po nim taki, a nie inny charakter. Szykany i groźby mnie nie zastraszą. Zajmuję się lewymi pensjami, Solvere, tymi wszystkimi GetBackami i innymi aferami rządu PiS, bo takie dostałem zadanie od moich wyborców. Wiem, że oni mi wierzą, więc muszę im służyć.

A jak reagują sąsiedzi? Nie obawiają się, że przypadkiem boleśnie zapłacą za pańską działalność?

Mam bardzo miłych sąsiadów. Mamy dobre relacje. To sympatyczni ludzie, od których również słyszę głosy wsparcia. Co jest dla mnie bardzo ważne.

Zatem, jaką sprawę teraz bierze pan na celownik?