"Operacja Joanna". Portal Karnowskich ma kuriozalne wyjaśnienie romansu posła Pięty
Jeśli ktoś myślał, że skandal obyczajowy z udziałem Stanisława Pięty z PiS był "tylko" romansem, może być w błędzie. Portal wPolityce.pl przekonuje bowiem, że kobieta, która spotykała się z posłem, była tak naprawdę... współpracowniczką obcych służb.
Jak pisaliśmy, Pek pojawiała się w kampanii prezydenckiej na spotkaniach z Andrzejem Dudą. Robiła sobie z nim zdjęcia, potem wielokrotnie pisała o nim na Twitterze. Co ciekawe, już wcześniej znał ją m.in. asystent posła PiS Marcina Horały. – Panią Izabelę znam od wielu lat jako osobę zaangażowaną społecznie w Gdyni. W różne tematy, nie tylko w te polityczne. Jest związana z różnymi stowarzyszeniami, w tym takimi zajmującymi się opieką nad bezdomnymi zwierzętami. Myślę, że wielu gdynian ją zna i kojarzy, choć od jakiegoś czasu jest mniej aktywna – mówił w rozmowie z nami.
Dziennikarze portalu Karnowskich przekonują jednak, że Pek znalazła się w otoczeniu Dudy w wyniku aktywności obcych służb lub tych, którzy po wyborach z 2015 roku "popadli w niełaskę".
"Kontrwywiad wojskowy miał zainteresować się sprawą Izabeli Pęk dopiero po wybuchu afery, ale nie jest prawdą, że Czarną Panterą - bo taki pseudonim przyjęła na profilu agencji fotograficznej, gdzie prezentuje swoje roznegliżowane zdjęcia - nikt nigdy się nie interesował. Już pod koniec kampanii wyborczej Andrzeja Dudy i w trakcie wciąż wtedy trwającej kampanii Prawa i Sprawiedliwości, ludzie, którzy tworzą dziś nowe służby specjalne, mieli ostrzegać sztaby wyborcze przed podejrzanym zaangażowaniem pani P. w kampanię" – czytamy.
Portal określa całą sprawę romansu Pięty z kobietą kryptonimem "operacja Joanna". Na koniec zaznacza jeszcze, że zachowanie Pięty kompromituje go jako parlamentarzystę, członka komisji ds. służb specjalnych. "Poseł Pięta nie zdał egzaminu z wierności – i małżeńskiej, i politycznej. Konsekwencje powinny być bardzo surowe. Morał dla pozostałych jest jednoznaczny…" – czytamy.