Jej nazwisko i skandal obyczajowy, który ujawniła, "przyćmiły" ostatnio wiele ważnych tematów, takich jak cięcia w budżecie UE, podpalenia składowisk z nielegalnymi odpadami czy zamknięcie Sejmu dla dziennikarzy. Kim jest Izabela Pek, o której rozpisują się już nie tylko tabloidy? Sprawdziliśmy i... zwolennicy teorii spiskowych mogą się czuć zawiedzeni.
Gdy zadzwoniliśmy do Pek od razu uprzedziła, żeby nie liczyć na żaden wywiad, bo rozmawia tylko z "Faktem”, któremu opowiedziała swoją historię.
Modelka
– Nie mam zamiaru robić teraz tournee po wszystkich mediach – podkreśla Pek. I od razu dodaje, że nie jest celebrytką, modelką, tylko politologiem i dziennikarką. Na Twitterze uzupełnia, że jest jeszcze entuzjastką filologii i kultury włoskiej, a prywatnie miłośniczką psów. W tle naszej rozmowy słychać zresztą jakiegoś czworonoga.
– Modelką byłam kilkanaście lat, pozowałam setkom fotografów i nie ukrywam tego. Ale od ponad trzech lat już nią nie jestem – mówi naTemat. Pytana, czy należy do PiS, kategorycznie odmawia odpowiedzi. A czy nie żałuje pani zaangażowania politycznego, pytamy? – Nie mam czego żałować – odpowiada
– Cała uwaga powinna się skupić na człowieku, który został wywołany do tablicy. To jest kuriozalna sytuacja, że ta uwaga skupiła się na mnie – w głosie naszej rozmówczyni czuć rozgoryczenie. Dlatego sama nie chce o sobie mówić.
Chcieliśmy porozmawiać o Pek ze znanym fotografem i portrecistą Arkadiusem Mauritzem, który jest podpisany pod wieloma zdjęciami, do których pozowała jako modelka, ale nie znalazł dla nas czasu.
Aktywistka
Ale w Izabela Pek poza wybiegami i sesjami zdjęciowymi pojawiała się także w wielu miejscach związanych z polityką. Uczestniczyła w spotkaniach Andrzejem Lepperem, brała udział w miesięcznicach smoleńskich i w wiecach Andrzeja Dudy ("wkręciła” się nawet do autobusu kampanijnego). Choć "wkręciła” to chyba złe słowo.
Okazuje się, że w "Dudabusie” w trakcie kampanii prezydenckiej "zainstalował” ją gdyński poseł PiS Marcin Horała, o czym poinformowała na Twitterze znana sympatyczka PiS Irena Szafrańska.
Co on na to? "A ja na to, że Pani Irena na siłę próbuje mnie przyszyć do sprawy, z którą nie mam nic wspólnego. Moja wina, że mając zadanie zebrania w kilka godzin 30 ludzi w dzień powszedni nie przewidziałem co jedna z tych osób będzie robić za trzy lata?” – odpisał poseł.
Na samym początku kandydat Duda nie przekonywał Pek do siebie, ale szybko zaczęła go wręcz podziwiać.
"(…)Andrzej... Kojarzy mi się z jamnikiem. Tak jamnikiem. Kawałem o Andrzeju, który miał grubego jamnika... No dobrze... już dobrze. Skoro Prezes mówi, że Andrzej będzie walczył, to Prezes widocznie wierzy. To Andrzej musisz... Andrzej... Oczarował mnie od pierwszego wejrzenia.Zwłaszcza niespotykaną umiejętnością korzystania z narzędzia, jakim jest polszczyzna,krasomówstwem (…)” – pisała w jednym ze swoich postów na Facebooku.
Politolożka
To właśnie zdjęcia z kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy zajmują dużo miejsca na jej tablicy. Ale ma też zdjęcia z Patrykiem Jakim, Marcinem Horałą, a nawet z Andrzejem Lepperem.
Bolsław Borysiuk, były szef doradców nieżyjącego przewodniczącego Samoobrony, kojarzy Pek.
– Ja mam dobrą pamięć, pamiętam tę sylwetkę, ale to musiało być mgnienie. Kierowałem zespołem doradców Andrzeja Leppera więc wszyscy ludzie, którzy nam pomagali, choćby od strony dziennikarskiej, mieli ze mną styczność, a było takich ekspertów w sumie 216. Ta pani w niczym nam nigdy nie pomagała, to musiało być więc przelotne spotkanie – mówi naTemat Borusiuk.
– Poza tym świętej pamięci Andrzej Lepper pozował do tysięcy zdjęć. On był niezwykle ciepły i otwarty w stosunku do ludzi – podkreśla były działacz Samoobrony.
Izabela Pek pochodzi i mieszka w Gdyni. Tam ukończyła szkolę podstawową, z wykształcenia jest politologiem po Uniwersytecie Gdańskim. Jej poglądy są zbliżone do PiS i nie ukrywa sympatii dla "dobrej zmiany".
Wyborczyni
– Nic mi nie mówi to nazwisko. Nie kojarzę tego nazwiska z osobą. Wokół mnie, w związku, w PiS-ie i w ogóle w działalności publicznej jest mnóstwo osób. Część twarzy kojarzę, natomiast to nazwisko nic mi nie mówi i nie kojarzę tej pani. Pomorski PiS liczy 700 osób, to przekracza pewien próg percepcji, żeby pamiętać wszystkich – tłumaczy w rozmowie z naTemat Janusz Śniadek, poseł i szef PiS na Pomorzu oraz były przewodniczący "Solidarności”.
Śniadek nie widzi nic tajemniczego w tym, że Pek jeździła "Dudabusem” w trakcie kampanii prezydenckiej. – Kampania była bardzo otwarta, demokratyczna, nikt się tam nie "wkręcał". Z tego, co ja pamiętam, to różne osoby nie miały problemów z wejściem. Nie było tak, że ktoś sprawdzał. Autobus liczy 40 czy 50 miejsc. W rożnych momentach tej kampanii tam naprawdę różne osoby wchodziły. To, że ta pani się tam znalazła, absolutnie nic nie znaczy – zastrzega poseł PiS.
Dodaje też, że w trakcie kampanii "wszystkich, którzy nas wspierali i wykazywali życzliwość, my też traktowaliśmy z dużą życzliwością”. – To było naturalne – zaznacza Śniadek. Nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy Pek należy do PiS.– Nie wszystkie przyjęcia do PiS kontrolowane są na poziomie zarządu partii w regionie .
Gdynianka
Za to radny PiS i asystent posła Horały Michał Bełbot z Gdyni bardzo dobrze kojarzy Pek. – Panią Izabelę znam od wielu lat jako osobę zaangażowaną społecznie w Gdyni. W różne tematy, nie tylko w te polityczne. Jest związana z różnymi stowarzyszeniami, w tym takimi zajmującymi się opieką nad bezdomnymi zwierzętami. Myślę, że wielu gdynian ją zna i kojarzy, choć od jakiegoś czasu jest mniej aktywna – mówi w rozmowie z naTemat.
Postrzega ją jako osobę zawsze uśmiechniętą i bardzo sympatyczną. – Pamiętam ją także z lat 2001-2003. Pewnie nie wszyscy moi koledzy by się do tego przyznali, ale byłem wtedy zaangażowany w organizację WOŚP i wiem, że pani Iza była jedną z osób kwestujących, a w kolejnych latach działała w samym okręgowym sztabie WOŚP – opowiada Bełbot. – Nie jestem pewien, czy należy do PiS, ale może należeć, bo pojawiała się na naszych spotkaniach.
A podróże w "Dudabusie"? Czy każdy mógł sobie zrobić zdjęcie z kandydatem na prezydenta w autokarze? - pytamy.
Społeczniczka
– Kiedy pan prezydent Duda, wtedy jeszcze kandydat, był na Wybrzeżu, za każdym razem przed rozpoczęciem podróży "Dudabusa" odbywały się spotkania z mieszkańcami. I tam członkowie PiS, jak i wyborcy czy nasi sympatycy byli sprawdzani przed wejściem do autokaru przez ochronę – mówi. – Ale do środka zapraszani byli ci, którzy na tych spotkaniach się po prostu pojawiali, czyli głównie młodzi ludzie. W ten sposób ta kampania była autentycznie naturalna.
Artur Dziambor, kolega Izabeli Pek z Gdyni, twierdzi,że zna ją niemal od dziecka. – Ja prowadziłem stowarzyszenie, które się nazywało "Młodzi dla Gdyni". To była taka kontynuacja młodzieżowej Rady Miasta. Działaliśmy tam razem z Izą. Ona została oddelegowana ze szkoły, miała wtedy z 15 lat. A potem zapisała się do "Młodych dla Gdyni". Zajmowaliśmy się głównie prowadzeniem sztabu WOŚP i innymi akcjami charytatywnymi. Także prowadzeniem portalu dla młodych – wspomina.
Według niego, politycznie Pek zaczęła się udzielać od czasu kampanii prezydenckiej, może trochę wcześniej. – Śmiać mi się chce jak czytam te wszystkie spiskowe teorie na jej temat – mówi nam Dziambor, który opowiada o niej jak o zwykłej koleżance z sąsiedztwa.
Dziennikarka
Na swoim koncie na Twitterze Pek napisała, że jest współpracowniczką "Tygodnika Solidarność". Była też zapraszana do Telewizji Republika, gdzie przedstawiano ją jako... "politologa i aktywistkę społeczną”.