Najpierw PiS oskarżało Królikowskiego. Okazało się, że znalazł bezpieczną przystań w rządzie

Paweł Kalisz
Michał Królikowski jest formalnie zatrudnionym ekspertem przez ministra Gowina, dla którego przygotowuje analizy prawne. Minister chwali sobie tę współpracę i nie byłoby w tym nic dziwnego. Gdyby nie fakt, że pisowski koalicjant oskarża Królikowskiego o wszystko, co najgorsze.
Z jednej strony PiS wytacza ciężkie działa przeciwko Michałowi Królikowskiemu. Z drugiej pojawia się oferta pracy i całkiem spore pieniądze. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Trudno nie odnieść wrażenia, że w rządzie Prawa i Sprawiedliwości nie wie lewica, co robi prawica i czasem dochodzi do przedziwnych rozdźwięków. Tak jak w sprawie Michała Królikowskiego. To znany prawnik, który był swego czasu wiceministrem w rządzie Donalda Tuska, a później nieformalnym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy. Znalazł się na celowniku PiS. Oskarżany jest o najcięższe przestępstwa, w tym pranie brudnych pieniędzy.

Tak tłumaczył jego zatrzymanie wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki: – To sprawa bulwersująca. Mówimy o mafii, która zabrała państwu ok. 700 milionów złotych. To sprawa, którą rozpoczął prokurator Seremet – wyjaśniał. Wiceminister zaprzeczył jednocześnie, aby zatrzymanie nieformalnego doradcy prezydenckiego miało związek z konfliktem z Andrzejem Dudą i wetem do ustawy reformującej sądownictwo.


Z drugiej strony wicepremier i szef MNiSW Jarosław Gowin chwali prawnika, nazywając jednym z najlepszych prawników w kraju. To zresztą nie wszystko, Gowin podpisał z Królikowskim umowę, na mocy której prawnik świadczy swoje usługi na rzecz ministerstwa.

Krzysztof Brejza, który wystąpił do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z pytaniem o zatrudnienie Królikowskiego nie może się nadziwić nad hipokryzją obecnej władzy. W rozmowie z Wirtualną Polską poseł znany przede wszystkim z tego, że ujawnił aferę z tak zwanymi nagrodami dla ministrów rządu Beaty Szydło mówi, że przykład Królikowskiego pokazuje zakłamanie rządu.

– Z jednej strony prokuratura stawia mu ciężkie zarzuty, jest podejrzewany o pranie brudnych pieniędzy. Z drugiej strony okazuje się, że formalnie jest doradcą Jarosława Gowina, czyli wicepremiera tego rządu. Ma ważną umowę do czerwca i dostaje bardzo wysokie wynagrodzenie. Kiedy go zatrzymywano, mówiono o tym, że był wiceministrem sprawiedliwości w rządzie PO-PSL. Ani słowem nie wspomniano o tym, że pracuje dla obecnego rządu – tłumaczy w rozmowie z wp.pl Brejza.

Okazuje się, że prawnik ma umowę z MNiSW do końca czerwca tego roku. Łącznie od 2017 roku ma zarobić na doradzaniu ministrowi Gowinowi 140 tysięcy złotych, do tej pory wypłacono mu około 116 tysięcy.

źródło: wp.pl