Czy internetowe alkomaty w ogóle działają? Wypiłem 0,3 litra wódki i sprawdziłem

Piotr Rodzik
Ile razy piliście alkohol, po czym nie byliście pewni, czy już możecie wsiąść za kółko? No właśnie... Ten problem dotknął wiele razy niemal każdego polskiego kierowcę. Stąd popularność internetowych alkomatów, bo przecież taki prawdziwy ma mało kto. Postanowiłem sprawdzić na własnej skórze, czy one rzeczywiście działają. Porównałem je z profesjonalnym sprzętem.
Porównałem internetowe alkomaty z prawdziwym alkomatem. Fot. naTemat
TEZA
W internecie nie brakuje tzw. wirtualnych alkomatów, które na podstawie matematycznego algorytmu sprawdzają stan upojenia. Jednak czy można im zaufać? Czy internetowe alkomaty podają rzetelne wyniki?
A Ty jak myślisz?
czy
Internetowych alkomatów jest po prostu od groma. Ale nie ma w tym żadnego zaskoczenia, bo to pomysł na bardzo łatwe "kliki". Alkomatów w sieci jest co najmniej kilkanaście, dostęp do nich oferują najróżniejsze serwisy: od tych, które zajmują się motoryzacją, przez te, która traktują o nauce jazdy, aż po serwisy... parentingowe.

Aby symulować wyniki, postanowiłem najpierw zjeść porządny posiłek, który w moim przypadku "udawał imprezę". Po zjedzeniu niemal połowy pizzy oraz rogalika z czystym sumieniem uznałem, że zacząłem pić na pełny żołądek – to akurat pytanie, które pojawia się w niemal w każdym internetowym alkomacie, więc to dość istotne.
Po takim posiłku przystąpiłem do próby.Fot. naTemat
Wypiłem (a raczej zmusiłem się, to żadna przyjemność z rana) 300 ml wódki – trochę więcej, niż pół typowej butelki o półlitrowej pojemności. Wypiłem tę ilość w ciągu dwóch godzin, po czym... przespałem się – powiedzmy, że skończyłem imprezę. Obudziłem się w miarę wypoczęty i dość dobrze czujący się. Cztery godziny od zakończenia picia i wtedy postanowiłem dmuchnąć po raz pierwszy. Najwyższe stężenie alkoholu we krwi każdy osiąga mniej więcej godzinę-dwie po zakończeniu picia, ale przecież nikt normalny wtedy do auta nie wsiada, więc nie ma co sprawdzać.

Do testów wykorzystałem alkomat dostarczony przez znaną na rynku i wielokrotnie nagradzaną firmę AlcoSense. Wynik po tych czterech godzinach? 1,27 promila we krwi.
Fot. naTemat
Tę wartość porównałem z dwoma internetowymi alkomatami, do których wpisałem swoją wagę, wiek, ilość wypitego alkoholu. Wirtualnych alkomatów – tak jak pisałem – jest od groma. Wybrałem dwa losowe z wyszukiwarki Google'a.

Cztery godziny od zakończenia picia

Pierwszy z wybranych wirtualnych alkomatów sprawdził się doskonale – wyliczył, że po czterech godzinach powinienem mieć 1,26 promila (wynik na godzinę szesnastą) alkoholu we krwi. To niemal dokładnie tyle, ile miałem.
Fot. naTemat
Gorzej było w drugim. 0,98 promila to znacznie mniej, niż naprawdę miałem we krwi.
Fot. naTemat

Pięć godzin od zakończenia picia

Zaczynam trzeźwieć. Na alkomacie wychodzi 1,01 promila. Tymczasem wyniki w internetowych alkomatach w ogóle nie trzymają się kupy. W pierwszym z nich mam nadal 1,19 promila alkoholu. Natomiast według drugiego mam już "tylko" 0,85 promila.
Fot. naTemat

Sześć godzin od zakończenia picia

Coraz mniej alkoholu we krwi i... powoli zaczynam czuć, że mam kaca. Ale alkoholu w krwi wciąż dużo – alkomat wykazuje 0,84 promila. Internetowe alkomaty nadal pokazują złe wyniki. Według pierwszego z nich mam jeszcze 1,13 promila alkoholu we krwi, według drugiego - 0,72 promila.

Co to oznacza? Gdybym był w Wielkiej Brytanii i sugerowałbym się wynikiem drugiego pomiaru, już mógłbym wsiąść za kierownicę, ponieważ Anglicy mają wyjątkowo liberalne prawo w tej kwestii – limit to 0,8 promila. Ale jednocześnie gdyby mnie za pierwszym zakrętem zatrzymała policja, okazałoby się, że jestem nietrzeźwym kierowcą, bo w rzeczywistości miałem ponad 0,8 promila.
Fot. naTemat

Siedem godzin od zakończenia picia

Do stanu trzeźwości jeszcze daleko. Alkomat wykazuje 0,65 promila alkoholu we krwi. Internetowe alkomaty nadal w błędzie – według tego pierwszego ciągle mam... ponad promil – dokładnie 1,06 promila. Z kolei ten drugi "doganiam" – tam wychodzi 0,59 promila.

Pierwsza refleksja po tylu godzinach: jeśli myślicie, że wieczorem można "zrobić flaszkę" z kolegą, a rano pojechać samochodem do pracy, no to... nie.
Fot. naTemat

Osiem godzin od zakończenia picia

W końcu mały sukces: mam we krwi już tylko pół promila alkoholu we krwi. To oznacza, że mogę prowadzić samochód w wielu europejskich krajach, między innymi w Niemczech czy we Włoszech, ale wciąż nie w Polsce.

A jak w internecie? Według pierwszego alkomatu mam 0,99 promila alkoholu, a według drugiego 0,46 promila. Czyli prawie tyle, ile w rzeczywistości. W pewnym sensie "dogoniłem" internetowy wynik.
Fot. naTemat

Dziewięć godzin od zakończenia picia

Jestem coraz bliżej sukcesu. Na alkomacie wychodzi już "tylko" 0,26 promila. Za moment będę mógł prowadzić samochód po polskich drogach. Jednocześnie internetowe alkomaty mylą się. W pierwszym z nich nadal mam 0,93 promila, czyli nie mogę prowadzić nigdzie. Według drugiego mam 0,32 promila.
Fot. naTemat

Dziewięć i pół godziny od zakończenia picia

Z kolejnym badaniem już nie czekam kolejnej godziny. Dmucham po pół godziny i w końcu sukces: mam 0,13 promila alkoholu we krwi. Czyli mogę prowadzić samochód w Polsce.
Fot. naTemat
Tymczasem według obu alkomatów internetowych nadal nie mogę prowadzić. Pierwszy z nich wykazuje, że wciąż mam 0,89 promila alkoholu we krwi. Według drugiego natomiast mam 0,26 promila alkoholu. Czyli też nie mogę jeździć, choć jest już dużo lepiej.
Fot. naTemat
Mniejsze zło
Błędne były więc wskazania w obu internetowych alkomatach. Co ciekawe, pierwszy z nich podawał bardzo zbliżony wynik na początku pomiarów, a na końcu mylił się bardzo. Z kolei drugi "kiepsko zaczął", a na koniec miał w miarę zbliżony wynik. Wciąż jednak zły.

Pocieszające jest jednak, że oba uznały, że jeszcze nie mogę prowadzić. Gorzej by było, gdyby się okazało, że już jestem trzeźwy, choć nie byłaby to prawda. Tak właśnie wyszło w przypadku Wielkiej Brytanii po kilku godzinach.

Już po zakończeniu testu zacząłem jednak wpisywać moje dane z testu do innych alkomatów. Szybko udało mi się znaleźć taki, według którego mogłem prowadzić auto w Polsce już o 19:30 – a to oczywiście nieprawda. Gdybym został wtedy złapany, straciłbym prawo jazdy.
Czy prawdziwy alkomat daje gwarancję?
Pozostaje oczywiście pytanie, czy można wierzyć alkomatom, które można kupić w sklepach. Wszak nie są to dokładnie te same sprzęty, których używa policja. Możliwe są różnice w pomiarach, ale zauważalne zmiany mogą się wydarzyć tylko w przypadku sprzętu taniego i niesprawdzonego, najczęściej wyposażonego w czujnik półprzewodnikowy. Takie są najmniej dokładne.

Alkomaty uznanych firm są wyposażane w czujniki elektrochemiczne i powinny dać wyniki podobne do tych policyjnych. Są zresztą alkomaty, w których czujnik elektrochemiczny jest tych samych rozmiarów, co ten stosowany przez policję. W wykorzystanym modelu do testów był nieco mniejszy, ale w zupełności wystarczający.
WNIOSKI

FAłSZ

Internetowe alkomaty nie są aplikacjami, którym można zaufać. Zmiennych jest zbyt wiele, żeby takie oparte na matematycznych algorytmach programy prezentowały miarodajne wyniki. Możliwe są odchylenia zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. Może się okazać, że jesteśmy trzeźwi, choć nie będzie to prawda.