Czy to początek rozłamu w PO? Senator Platformy na znak protestu opuszcza partię

Tomasz Ławnicki
To może być początek rozłamu w Platformie Obywatelskiej, bo w partii tej nie brak polityków bardziej konserwatywnego nurtu, którym nie odpowiada to, co robi Grzegorz Schetyna. Senator PO Jan Filip Libicki ogłosił, że odchodzi i z klubu parlamentarnego, i z partii. Jeszcze w maju Libicki ostrzegał, że tak się mogą potoczyć wypadki.
Senator Jan Filip Libicki rezygnuje z członkostwa w PO. Czy za nim pójdą inni? Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Pęknięcie nastąpiło w styczniu. Kontrowersje wzbudziło głosowanie nad projektem zakazującym aborcji. Wówczas posłowie PO Joanna Fabisiak, Marek Biernacki i Jacek Tomczak zagłosowali za odrzuceniem już w pierwszym czytaniu projektu "Ratujmy kobiety" firmowanego przez Barbarę Nowacką, a opowiedzieli się za dalszymi pracami nad dokumentem "Zatrzymaj aborcję", za którym stała Kaja Godek.

Reakcja władz partii była błyskawiczna – choć w klubie nie było żadnej dyscypliny głosowania, Fabisiak, Biernacki i Tomczak zostali wyrzuceni z klubu. W ich obronie stanął m.in. senator Jan Filip Libicki. Ale nie był jedyny. Jeszcze w styczniu pisaliśmy o grupie aż 10 senatorów, którzy postawili ultimatum Grzegorzowi Schetynie – jeśli Fabisiak, Biernacki i Tomczak nie wrócą do Platformy, to oni dla siebie miejsca w tej partii nie widzą. Działanie władz PO porównywali wówczas do łamania konstytucji przez PiS. W obronie tej trójki stanęło też 30 posłów Platformy.
Jan Filip Libicki od dłuższego czasu ostrzegał, że może odejść z partii.Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Przed miesiącem Libicki przypominał o sprawie i groził, że jeśli nie będzie reakcji władz Platformy, to on partię opuści. "Mijają już cztery miesiące i nie wyobrażam sobie, byśmy np. za kolejny miesiąc stali w tym samym miejscu" – ostrzegał wówczas. Teraz przeszedł do czynów – o jego odejściu z PO (zarówno z klubu parlamentarnego, jak i z partii) informuje tvp.info.


Co ciekawe, troje posłów wykluczonych w styczniu z klubu PO zostało wyrzuconych... tylko na papierze. Formalnie wciąż pozostają w klubie, co władze Platformy tłumaczą procedurą odwoławczą. Tyle że nikt żadnego odwołania nie składał.