"167 tys. na wizaż". Takiego pożegnania Szydło w Sandomierzu się nie spodziewała

Rafał Badowski
Beata Szydło spotkała się z wyborcami Prawa i Sprawiedliwości w Sandomierzu. Początkowo nic nie zapowiadało katastrofy. Była premier została miło powitana. Ale końcówka to wyzwiska i przepychanki pomiędzy zwolennikami PiS a przeciwnikami partii rządzącej.
Beata Szydło spotkała się z wyborcami w Sandomierzu. Spotkaniu towarzyszyły przepychanki i wyzwiska. fot. Jakub Porzycki/Agencja Gazeta
Sala na Zamku Królewskim pękała w szwach. Beata Szydło triumfalnie rozpoczęła przemówienie. – Przyjechałam do państwa, aby porozmawiać Polsce, o tym co zrobiliśmy po ponad dwóch latach rządów Prawa i Sprawiedliwości, przyjechałam, żeby powiedzieć państwu o naszych planach na najbliższe miesiące – mówiła, a tłum jej zwolenników skandował "Beata, Beata!". Argumentowała, że rząd PiS nie boi się podejmować trudnych decyzji.

W pewnym momencie przyszedł czas na pytania. Pojawiły się także te niewygodne. Na przykład o zapisy w Konstytucji dotyczące obowiązku publikacji wyroków Trybunału Konstucyjnego w terminie, a nie po dwóch latach. Czas na trudne kwestie szybko jednak zakończył prowadzący spotkanie. Dał możliwość porozmawiania z byłą premier w mniejszym gronie.


Wtedy ujawnili przeciwnicy Beaty Szydło. Wcześniej wszystko wyglądało sielankowo. "167 tys. na wizaż", "Targowica", "Warto być przyzwoitym", "Pycha i Szmal", "Konstytucja", "Warto być przyzwoitym" – to tylko niektóre z okrzyków i haseł na transparentach Rebeliantów Podkarpackich i Obywateli RP, którzy przybyli w liczbie około 30 osób.

Na ich drodze stanęli zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości. Skandowali "Beata, Beata!". Doszło do przepychanek i wyzwisk. Premier nie mogła przedrzeć się przez tłum. Ostatecznie opuściła Zamek Królewski, jednak kolumna rządowa długo nie mogła wyjechać z dziedzińca. Wtedy Szydło wyszła z samochodu i rozmawiała z protestującymi przez prawie 20 minut.

źródło: "Echo Dnia"