Kto za prof. Gersdorf? Tych parę faktów świadczy o tym, że PiS się nieźle zapętlił
Wtorek i środa to będą kluczowe dni dla przyszłości wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Dlatego ten komunikat prezydenta będzie miał znaczenie niebagatelne. – Andrzej Duda wyda postanowienie, w którym wskaże datę przejścia I prezes SN w stan spoczynku – tak wtorkowe wydarzenie zapowiedziała w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Anna Surówka-Pasek, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, nota bene doktor nauk prawnych, specjalistka prawa konstytucyjnego.
3 lipca mijają trzy miesiące od wejścia w życie znowelizowanej ustawy o Sądzie Najwyższym. Tyle czasu mieli sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia, by złożyli wniosek o zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska i do tego dołączyli zaświadczenie lekarskie, iż są zdolni do tej pracy. Jeśli tego nie zrobią, automatycznie przechodzą w stan spoczynku.
W sumie w Sądzie Najwyższym orzeka obecnie 74. sędziów, z czego 27. ma więcej niż 65 lat. 16 z nich zdecydowało się złożyć do prezydenta wniosek o to, by nadal móc orzekać w SN. 11 osób żadnego wniosku nie składało, co oznacza, że - według ustawy - 4 lipca będą sędziami Sądu Najwyższego w stanie spoczynku.Ustawa o Sądzie Najwyższymz dnia 8 grudnia 2017 r.Art. 37. § 1. Sędzia Sądu Najwyższego przechodzi w stan spoczynku z dniem ukończenia 65. roku życia, chyba że nie później niż na 6 miesięcy i nie wcześniej niż na 12 miesięcy przed ukończeniem tego wieku złoży oświadczenie o woli dalszego zajmowania stanowiska i przedstawi zaświadczenie stwierdzające, że jest zdolny, ze względu na stan zdrowia, do pełnienia obowiązków sędziego, wydane na zasadach określonych dla kandydata na stanowisko sędziowskie a Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego Sądu Najwyższego.
Gra w trzy kubki
Ale właśnie - według ustawy, a nie Konstytucji. Na nią powołuje się prof. Małgorzata Gersdorf, tłumacząc, dlaczego nie wysłała do prezydenta wniosku z dołączonym zaświadczeniem od lekarza. Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego mówi o tragizmie sytuacji, w jakiej zostali postawieni sędziowie - co nie zrobią, będzie źle.
Takim też rozumowaniem kierowało się Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN, przyjmując jednomyślnie uchwałę stwierdzającą, iż sędzia Małgorzata Gersdorf pozostaje zgodnie z Konstytucją RP Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego do 30 kwietnia 2020 roku.Ja sama nie złożyłam żadnego oświadczenia, uznając za oczywistość, że w świetle Konstytucji jestem nieusuwalna (...). Sędziowie zostali wciągnięci w brutalną grę, której – tak jak gry "w trzy kubki" – nie można wygrać. Jej wynik jest ustalony z góry przez cel, który grupa rządząca realizowała, realizuje i będzie realizować. Czytaj więcej
fragment felietonu prof. Gersdorf, który ukazał się w najnowszym wydaniu miesięcznika "Praca i Zabezpieczenie Społeczne"
"Prezydent zachowa resztki twarzy"
Rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski raczej w taki scenariusz nie wierzy.
– Podejrzewam, że pan prezydent ogłosi, iż pani Prezes Gersdorf oraz jeszcze kilku innych sędziów przechodzi w stan spoczynku. Teoretycznie można założyć, iż prezydent dojdzie do wniosku, że Konstytucja ma pierwszeństwo przed ustawą, ale - biorąc pod uwagę wszystko, co się do tej pory wydarzyło - jest to chyba mało realne – przyznaje sędzia Laskowski w rozmowie z naTemat.
Bez wniosku się nie da?
Wicemarszałek Sejmu, była sędzia Sądu Rejonowego w Katowicach, Barbara Dolniak z Nowoczesnej nie widzi prawnej możliwości, aby prezydent mógł w przypadku prof. Gersdorf wyznaczyć datę przejścia w stan spoczynku na rok 2020.
Dla wszystkich to oczywisteJeśli prezydent będzie podejmował decyzję w oparciu o ustawę, a nie Konstytucję, to bez wniosku ze strony prof. Gersdorf nie może dokonać przedłużenia czasu jej pracy. Ta ustawa nie jest jednak zgodna z Konstytucją i jako taka nie może być stosowana. Należy przy tym zaznaczyć, że sędziowie mają prawo stosowania Konstytucji wprost. Oznacza to, że prof. Gersdorf nie musi składać żadnego wniosku. Jej kadencja kończy się w 2020 roku. W przeciwnym razie doszłoby do naruszenia ustawy zasadniczej, jaką jest Konstytucja przyjęta w referendum przez obywateli.
– Z całym szacunkiem dla głowy państwa, ale nie ma potrzeby, by pan prezydent oznaczał czyjąkolwiek kadencję, bo kadencja pani prezes Gersdorf została oznaczona przez jego poprzednika. Ja byłbym usatysfakcjonowany, gdyby pan prezydent dokładnie wczytał się w Konstytucję i po prostu potwierdził to, co dla wszystkich jest oczywiste - że nie można skrócić kadencji Pierwszego Prezesa SN zwykłą ustawą – stwierdza z kolei w rozmowie z naTemat były minister sprawiedliwości, poseł PO Borys Budka.
Musi mieć mocne uzasadnieniePozostaje mieć nadzieję, że pan prezydent na sprawę Pierwszej Prezes SN spojrzy przez pryzmat swojej sytuacji. Bo kto wie, czy następny nie będzie on. Przecież Jarosław Kaczyński może wymyślić, że wiek emerytalny dla Prezydentów RP to 46 lat i kadencja w trakcie trwania wygasa. W PiS nikt się nie sprzeciwi, ustawa przejdzie przez Sejm i Senat. Ciekaw jestem, czy prezydent podpisałby taką ustawę. To jest przecież taki sam mechanizm.
Problem dostrzega też poseł PiS Marek Ast z sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. W rozmowie z naTemat nie wyklucza, że prezydent zechce oznaczyć datę przejścia prof. Gersdorf w stan spoczynku na rok 2020. Ale czy może to zrobić?
– Mamy określone zapisy ustawowe dotyczące przejścia w stan spoczynku i one obejmują panią prezes Gerdorf. Pozostaje jednak kwestia, w jaki sposób prezydent mógłby określić dłuższy okres wykonywania obowiązków służbowych przez panią prezes bez jej ewentualnego wniosku – przyznaje poseł Ast.
Z punktu widzenia obowiązującej ustawy o Sądzie Najwyższym tego typu wydłużenie kadencji Pierwszej Prezes bez jej wniosku musiałoby mieć jakieś mocne uzasadnienie ze strony prezydenta.
Pełniący obowiązkiKwestią istotną jest pytanie, czy chcemy mieć państwo, które odpowiada oczekiwaniom tej opcji, która akurat sprawuje władzę i w którym sądy orzekają tak, jak ta władza chce, czy też chcemy mieć państwo, w którym wprawdzie sądy są niedoskonałe i nie zawsze sprawne, ale są niezależne i z niezawisłymi sędziami. Ja jestem zwolennikiem ustroju, który mamy opisany w Konstytucji, czyli demokracji parlamentarnej, która realizuje idee państwa prawa. Mimo wszystkich niedoskonałości, lepszego systemu nie wymyślono.
Do wtorku pozostały nam na razie spekulacje. Trudno podejrzewać, że Andrzej Duda będzie wolał się zastosować do Konstytucji, a nie do stojącej z nią w sprzeczności ustawy o Sądzie Najwyższym, skoro był to jego projekt (wprawdzie zmieniony w Sejmie, ale zawsze i tak jego), no i skoro całkiem niedawno tę ustawę zatwierdził swoim podpisem. Jeśli zatem prof. Gersdorf przejdzie w stan spoczynku, kto stanie na czele Sądu Najwyższego? Spekuluje się, że Andrzej Duda wyznaczy spośród obecnych sędziów SN sędziego pełniącego obowiązki Pierwszego Prezesa.
Poseł Marek Ast z PiS w rozmowie z naTemat o żadnym ewentualnym pełniącym obowiązki lub kandydatach na nowego Pierwszego Prezesa SN nie chce rozmawiać. – To nie politycy wskazują kandydatów, to nie jest kompetencja Sejmu czy komisji sprawiedliwości – podkreśla.Nie potrafię przewidzieć, jak wydarzenia się potoczą. Pewne jest jedno: aby postąpić zgodnie z Konstytucją, prezydent powinien przyznać, że w kwestii przejścia w stan spoczynku Pierwszej Prezes SN - choć nie tylko w tej kwestii - ustawa o Sądzie Najwyższym jest niezgodna z Konstytucją. Tym samym kadencja prof. Małgorzaty Gersdorf jako Pierwszego Prezesa SN powinna trwać do 2020 roku.
Kandydatów brak
I faktycznie – ustawa przewiduje, że to prezydent wyznacza Pierwszego Prezesa, ale spośród 5 kandydatów wskazanych przez Zgromadzenie Ogólne SSN, a ci są wybierani wyłącznie z grona czynnych sędziów Sądu Najwyższego. Wobec jednomyślności Zgromadzenia Ogólnego prezydentowi byłoby niezmiernie trudno znaleźć jakiegokolwiek kandydata. I to nawet biorąc pod uwagę fakt, że w Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów Sądu Najwyższego, które jednomyślnie podjęło uchwałę o tym, iż Małgorzata Gersdorf pozostaje I Prezesem SN do końca 6-letniej kadencji, nie uczestniczyło 11 osób (uchwałę przyjęło 63 sędziów, w SN orzeka obecnie 74 sędziów).
Wprawdzie 11 sędziów było nieobecnych przy podejmowaniu tej uchwały w sprawie prof. Małgorzaty Gersdorf, ale to wcale nie musi oznaczać, iż w tym gronie są ci, którzy chętnie widzieliby się w roli pełniącego obowiązki Pierwszego Prezesa. – Na każdym Zgromadzeniu Ogólnym kogoś nie ma, z bardzo różnych przyczyn, choćby ze względu na urlopy – podkreśla w rozmowie z naTemat sędzia Michał Laskowski. Przyznaje, że nie zna powodów nieobecności wszystkich 11 sędziów, ale zaznacza, że przed posiedzeniem Zgromadzenia nikt nie znał treści projektów podjętych uchwał, bo one były omawiane dopiero w trakcie obrad.Ustawa o Sądzie Najwyższymz dnia 8 grudnia 2017 r.
Art. 12. § 1. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego jest powoływany przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na sześcioletnią kadencję spośród 5 kandydatów wybranych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego i może zostać ponownie powołany tylko raz. (...)
§ 2. Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego wybiera kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego spośród sędziów Sądu Najwyższego w stanie czynnym, nie później niż na 6 tygodni przed upływem kadencji Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego albo w terminie 14 dni od dnia przejścia w stan spoczynku, przeniesienia w stan spoczynku albo wygaśnięcia stosunku służbowego sędziego Sądu Najwyższego albo zrzeczenia się stanowiska Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. (...)
Art. 13. § 2. Do podjęcia uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego w sprawie wyboru kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, wymagana jest obecność co najmniej 2/3 liczby sędziów każdej z izb. Jeżeli uchwały nie podjęto ze względu na brak wymaganego kworum, do podjęcia uchwały na kolejnym posiedzeniu wymagana jest obecność co najmniej 3/5 liczby sędziów Sądu Najwyższego. Czytaj więcej
Sprzeczność między przepisami ustawy a tym, co mówi Konstytucja, trudno przewidzieć, jak dalej potoczą się wydarzenia. Nie ma jednak wątpliwości, że zamieszanie może być spore. Szczególnie, gdyby w Sądzie Najwyższym powstały dwa ośrodki zarządzające.
W każdej z tych izb na rozpatrzenie czeka sto kilkadziesiąt spraw. Tempo orzekania może się zmienić, gdy w SN zapełnią się wakaty – pod koniec czerwca ukazało się obwieszczenie prezydenta o ponad 40. wolnych stanowiskach w Sądzie Najwyższym. Ale to się stanie najwcześniej za kilka miesięcy, tyle bowiem trwają wszelkie procedury.Słów takich jak chaos czy paraliż raczej bym nie używał. Natomiast niemal na pewno nastąpi spowolnienie...
...ale przecież to chodziło o to, żeby było szybciej, żeby obywatele krócej czekali na wyroki...
I właśnie to jest paradoks! Fakty są jednak takie, że 3 lipca w stan spoczynku przechodzi 11 sędziów, którzy nie składali wniosków do prezydenta. Czyli w Sądzie Najwyższym nie będzie już ponad 70. sędziów, lecz ponad 60. Ta grupa sędziów będzie zaś miała do rozpatrzenia te wszystkie sprawy, które dotąd wpływały do SN, oraz sprawy z nowych kategorii w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i w Izbie Dyscyplinarnej.
Sąd w zawieszeniu
– Proszę zobaczyć, co dzieje się w Trybunale Konstytucyjnym, który prawie nie orzeka – zwraca uwagę wicemarszałek Dolniak. Jak mówi, działalności Sądu Najwyższego nie da się zawiesić: tam są rozpatrywane skargi kasacyjne, udzielane są odpowiedzi na pytania prawne. – To nie może czekać, bo ktoś ma na przykład prawomocnie orzeczoną karę pozbawienia wolności i oczekuje na rozpatrzenie kasacji. Gdyby SN praktycznie przestał działać, spowodowałoby to paraliż całego wymiaru sprawiedliwości – zwraca uwagę Barbara Dolniak. Tu wypada tylko przypomnieć deklaracje PiS - że wszystkie te zmiany w wymiarze sprawiedliwości są po to, aby działał on sprawniej i służył ludziom. Wszystkim.