"Przebił nawet Benedicta Arnolda". Donald Trump obudził ducha najsłynniejszego zdrajcy w historii USA

Katarzyna Zuchowicz
Komentatorzy analizują, co się wydarzyło w Helsinkach, świat niemal złapał się za głowę, zagotowało się w Partii Republikańskiej. Ale to zwykli Amerykanie najdobitniej pokazują, jak odbierają szczyt w Finlandii. Jednym jedynym porównaniem, które niesie się w mediach społecznościowych i nie ma dla Trumpa litości.
Po spotkaniu Donalda Trumpa i Władimira Putina w Helsinkach w sieci zaczęły pojawiać się porównania prezydenta USA do Benedicta Arnolda. Fot. RT
Można mówić, że wielu Amerykanów nie zna historii, geografii i w ogóle ma niewielką wiedzę o świecie. To powszechna opinia, która w tym przypadku zupełnie nie współgra z tym, jakie historyczne demony obudził w Amerykanach Donald Trump. Takie nazwiska, jak to, które pada teraz w sieci z ogromną mocą, wielu ma wryte w pamięć niczym Polacy Targowicę.

Benedict Arnold – bo o niego chodzi – przewija się dziś i na Twitterze, i na Facebooku, i w komentarzach. "Donald Trump jest nowym Benedictem Arnoldem" – obwieścił wreszcie w tytule jeden z amerykańskich portali. To człowiek, uważany za jednego z najsłynniejszych zdrajców w historii USA. Synonim zdrady narodowej od wielu pokoleń.


"Amerykanie czują się urażeni"


– To nie jest sytuacja 1:1, widać między nimi wiele różnic. Tak naprawdę chodzi o rozczarowanie Amerykanów tym, że prezydent Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy bierze stronę przeciwnika politycznego przeciwko instytucjom własnego kraju – mówi naTemat dr Tomasz Płudowski, amerykanista z Collegium Civitas i UKSW.

Podkreśla, że nigdy wcześniej to się nie zdarzyło i w wielu Amerykanach przelała się czara goryczy, gdy okazało się, że prezydent ich kraju wierzy Putinowi bez żadnych dowodów. Stąd takie porównania, które zalewają sieć.


Po tym, co wydarzyło się w Helsinkach, niejeden internauta sugeruje, że ludzie wkrótce zapomną, kim był Benedict Arnold, bo, na następne wieki, jego miejsce zajmie Trump.



Wygrał kilka bitew i zdradził

W tym momencie dr Płudowski znajduje jedno podobieństwo z Trumpem. Frustracja.

– Donald Trump najpewniej czuje się sfrustrowany. Media głównego nurtu zawsze były mu niechętne, jeszcze zanim został prezydentem. Sam zresztą się do tego przyczynia. Z kolei Benedict Arnold był sfrustrowany tym, że był niedoceniany. Wygrywał różne bitwy, ale promowani byli inni, on był trochę pomijany. I z tej frustracji postanowił przejść na stronę Brytyjczyków – mówi.