Czytelniczka dzieli się okropną historią z autobusu. Wściekły pasażer... wysyłał ją do gazu
Zaniepokojona czytelniczka naTemat postanowiła podzielić się z nami bulwersującą sytuacją, jakiej doświadczyła w środę rano w warszawskim autobusie. Nie dość, że została po chamsku zwyzywana przez agresywnego pasażera, to ani trochę nie mogła liczyć na pomoc innych osób. Jednak wierzy, że nagłaśnianie takich spraw może przynieść w przyszłości dobry skutek.
Nikt nic nie powiedział
Agresywny pasażer, jak przyznała kobieta, wyglądał na ok. 50 lat. "Nazwał mnie ŚWINIĄ używając niemieckiego określenia, wysyłał mnie do PRUSZKOWA, wielokrotnie do GAZU oraz straszył gestami" – wyznała. W czasie, gdy kobieta była obrzucana obelgami, nikt w zatłoczonym autobusie nie kwapił się pospieszyć z pomocą.
Brak reakcji tłumu tylko napędzał agresora. "Uciszył się dopiero, gdy spróbowałam mu zrobić zdjęcie. A kiedy zadzwoniłam na policję (swoją drogą bez sensu, bo ta poradziła mi udać się z problemem do kierowcy, od którego dzielił mnie tłum stłoczonych pasażerów), przepchnął się do wyjścia używając wobec mnie siły (wciąż czuję jego łapę na moim nadgarstku) i wysiadł" – wyjaśniła.
Gdzie się podziała empatia?
Czytelniczka była w tym samym stopniu zszokowana zachowaniem mężczyzny, co biernością innych pasażerów. – Nawet zwróciłam się do nich, gdy już nie mogłam sobie z nim poradzić, z pytaniem dlaczego nie reagują. Potem wylałam na nich swój żal, zarzucając im, że są całkowicie pozbawieni empatii – mówi naTemat.
Jednak na niewiele to się zdało. – Kilka osób tylko na mnie spojrzało – dodaje. "Wysyłanie kogoś do 'komory gazowej' (cytat z 'pana') pokazuje do czego doprowadza głupota władzy, a milczące przyzwolenie świadków zdarzenia - jak bardzo jesteśmy pozbawieni empatii i ludzkich odruchów. Jesteśmy zbydlęciałym społeczeństwem…" – zakończyła.
Takich zdarzeń jest więcej
Opisana przez czytelniczkę sytuacja nie jest niestety odosobnionym przypadkiem. W mediach społecznościowych co jakiś czas pojawiają się podobnie przygnębiające historie. Pisaliśmy chociażby o zdarzeniu z autobusu miejskiego w Kołobrzegu z tamtego roku, które uchwycono komórką.
Na nagraniu widać, jak starszy mężczyzna zwraca uwagę na wulgarne zachowanie dwóch dziewcząt, co staje się początkiem kilkuminutowej tyrady przekleństw pod jego adresem. Łącznie z nazywaniem go pedofilem i przestępcą. Prawie dziesięciominutowa sytuacji kończy się interwencją policji, po którą zadzwoniły... same "bohaterki".
Tu również mocno zastanawiająca jest obojętność innych współpasażerów. Wystarczyłoby, żeby oprócz jednego mężczyzny zareagowałyby 3-4 osoby. Jak widać na nagraniu na odpowiednią reakcję wciąż nie można liczyć. • YouTube.com/Lisu
– Świadek napaści nie zawsze musi być heroicznym obrońcą. Nie zawsze trzeba używać siły fizycznej. Ważne, by nie być obojętnym – apelował jakiś czas temu Mariusz Mrozek z biura prasowego stołecznej policji przy okazji ksenofobicznych ataków w środkach transportu publicznego. Niestety rzadko słyszymy, by ktoś przyjmował taką postawę.