Czytelniczka dzieli się okropną historią z autobusu. Wściekły pasażer... wysyłał ją do gazu

Kamil Dachnij
Zaniepokojona czytelniczka naTemat postanowiła podzielić się z nami bulwersującą sytuacją, jakiej doświadczyła w środę rano w warszawskim autobusie. Nie dość, że została po chamsku zwyzywana przez agresywnego pasażera, to ani trochę nie mogła liczyć na pomoc innych osób. Jednak wierzy, że nagłaśnianie takich spraw może przynieść w przyszłości dobry skutek.
Opisana przez czytelniczkę historia nie jest niestety wyjątkiem. Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Gazeta
"Szanowni Państwo, dziś rano ok. 9. w autobusie zostałam zaatakowana przez innego pasażera, za to, że nie przeprosiłam go zanim go niechcący potrąciłam tylko potem" – napisała do nas na Facebooku czytelniczka. Zdarzenie miało miejsce w autobusie linii 523 nr 8565 jadącym w kierunku Olszynki Grochowskiej na wysokości ul. Wawelskiej w Warszawie.

Nikt nic nie powiedział
Agresywny pasażer, jak przyznała kobieta, wyglądał na ok. 50 lat. "Nazwał mnie ŚWINIĄ używając niemieckiego określenia, wysyłał mnie do PRUSZKOWA, wielokrotnie do GAZU oraz straszył gestami" – wyznała. W czasie, gdy kobieta była obrzucana obelgami, nikt w zatłoczonym autobusie nie kwapił się pospieszyć z pomocą.


Brak reakcji tłumu tylko napędzał agresora. "Uciszył się dopiero, gdy spróbowałam mu zrobić zdjęcie. A kiedy zadzwoniłam na policję (swoją drogą bez sensu, bo ta poradziła mi udać się z problemem do kierowcy, od którego dzielił mnie tłum stłoczonych pasażerów), przepchnął się do wyjścia używając wobec mnie siły (wciąż czuję jego łapę na moim nadgarstku) i wysiadł" – wyjaśniła.

Gdzie się podziała empatia?
Czytelniczka była w tym samym stopniu zszokowana zachowaniem mężczyzny, co biernością innych pasażerów. – Nawet zwróciłam się do nich, gdy już nie mogłam sobie z nim poradzić, z pytaniem dlaczego nie reagują. Potem wylałam na nich swój żal, zarzucając im, że są całkowicie pozbawieni empatii – mówi naTemat.

Jednak na niewiele to się zdało. – Kilka osób tylko na mnie spojrzało – dodaje. "Wysyłanie kogoś do 'komory gazowej' (cytat z 'pana') pokazuje do czego doprowadza głupota władzy, a milczące przyzwolenie świadków zdarzenia - jak bardzo jesteśmy pozbawieni empatii i ludzkich odruchów. Jesteśmy zbydlęciałym społeczeństwem…" – zakończyła.

Takich zdarzeń jest więcej
Opisana przez czytelniczkę sytuacja nie jest niestety odosobnionym przypadkiem. W mediach społecznościowych co jakiś czas pojawiają się podobnie przygnębiające historie. Pisaliśmy chociażby o zdarzeniu z autobusu miejskiego w Kołobrzegu z tamtego roku, które uchwycono komórką.

Na nagraniu widać, jak starszy mężczyzna zwraca uwagę na wulgarne zachowanie dwóch dziewcząt, co staje się początkiem kilkuminutowej tyrady przekleństw pod jego adresem. Łącznie z nazywaniem go pedofilem i przestępcą. Prawie dziesięciominutowa sytuacji kończy się interwencją policji, po którą zadzwoniły... same "bohaterki".
YouTube.com/Lisu
Tu również mocno zastanawiająca jest obojętność innych współpasażerów. Wystarczyłoby, żeby oprócz jednego mężczyzny zareagowałyby 3-4 osoby. Jak widać na nagraniu na odpowiednią reakcję wciąż nie można liczyć.

– Świadek napaści nie zawsze musi być heroicznym obrońcą. Nie zawsze trzeba używać siły fizycznej. Ważne, by nie być obojętnym – apelował jakiś czas temu Mariusz Mrozek z biura prasowego stołecznej policji przy okazji ksenofobicznych ataków w środkach transportu publicznego. Niestety rzadko słyszymy, by ktoś przyjmował taką postawę.