Patch Adams, a raczej jego dobry duch, na dobre zagościł w wielu polskich szpitalach

Monika Przybysz
Zakładał czerwony nos i szalał na szpitalnym oddziale. Pamiętacie Robina Williamsa w filmie Patch Adams? Doczekał się wreszcie swych polskich odpowiedników. W szpitalu można śpiewać, malować, zatańczyć z chodzącą maskotką, poznać magicznego Edka, uczyć się technik relaksacyjnych, a nawet przeprowadzać eksperymenty z ciekłym azotem. Gdzie są takie szpitale? W Krakowie, Warszawie, Bydgoszczy, Częstochowie, Toruniu i wielu innych miastach. Naprawdę!
Naukowcy z Politechniki Częstochowskiej przeprowadzają eksperymenty na oczach pacjentów Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Materiały prasowe Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. NMP w Częstochowie
Jeszcze do niedawna szpitalne projekty społeczne realizowała zaledwie garstka placówek medycznych w kraju. Wolontariuszy - alpinistów bawiących się z chorymi dziećmi i jednocześnie myjących okna zwisając na linach umocowanych na dachu szpitala mogliśmy tylko oglądać w amerykańskiej telewizji.

Czerwone nosy
Dziś jest pod tym względem dużo lepiej. Czerwone nosy i bajecznie kolorowe stroje regularnie wkładają wolontariusze Fundacji Dr Clown odwiedzając szpitale w całym kraju. Znani są z tego, że niosą uśmiech najmłodszym pacjentom i... angażują w swoje akcje m.in. sławnych aktorów.


Ostatnio terapię śmiechem połączyli z dogoterapią. Bardzo skutecznie, bo do programu włączyło się w sumie piętnaście placówek, w tym jedenaście dziecięcych.
Anna Czerniak
Prezes Fundacji "Dr Clown”

Mali pacjenci mówią nam, że dzięki naszym zajęciom, z pobytu w szpitalu, wyniosą ciepłe i radosne wspomnienia.

– Marzyliśmy o tym, by znaleźć szpitale, przychodnie i ośrodki zdrowia, w których jest to "coś”, co sprawia, że pacjenci szybciej wracają do zdrowia. I udało się! W naszym kraju są już szpitale z restauracjami all inclusive, rehabilitacja z wykorzystaniem roślin, przychodnie z wróżkami zmieniającymi strach przed badaniem na uśmiech, oddziały szpitalne z wystawami artystycznymi, poczekalnie z kawą i herbatą dla pacjenta i wiele, wiele więcej – potwierdza Kamila Rogut-Szkudlarek, szefowa Fundacji Joy Aim, która zainicjowała Ogólnopolski Konkurs ZOZ UP 2017 pod patronatem Rzecznika Praw Pacjenta.

Wyróżnione projekty trafiły do placówek nazwanych "Zdobywcami Uśmiechów Pacjentów”. Jak się taki tytuł zdobywa?

– Wbrew pozorom recepta jest prosta. Bez wielkich pieniędzy, za to z wielką kreatywnością i chęcią zmian na lepsze. Nie w sferze medycznej, ale właśnie społecznej. Bo to, w jakim otoczeniu pacjent dochodzi do zdrowia ma gigantyczne znaczenie – tłumaczy Kamila Rogut-Szkudlarek.

Lalka czy pacjent?
Edek jest pacjentem. Nietypowym, bo to... lalka. Projekt Poradni Psychologicznej Fundacji Gajusz przy Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym Nr 4 w Łodzi to najlepszy szpitalny projekt społeczny 2017 roku. Edek sam odebrał nagrodę, wcześniej oczywiście poświęcając się swoim codziennym zadaniom: wydobywaniu z małych pacjentów onkologicznych kolejnych uśmiechów, odkrywaniu codziennych radości i przeganianiu smutków. W międzyczasie zdążył nagrać filmik dostępny w serwisie YouTube i opowiedzieć o swoich działaniach. Edek na każdej onkologii! To wyzwanie na kolejny rok.

Czy dzięki projektom społecznym polskie szpitale zbliżają się do "Leśnej Góry"? Niektóre na pewno tak. Centrum Onkologii im. F. Łukaszczyka w Bydgoszczy stworzyło akcję "Na dobre i złe. Muzykoterapia – dźwięki, które leczą” polegającą na połączeniu muzykoterapii, wykładów motywacyjnych, sztuki i warsztatów makijażu dla pacjentek onkologicznych.

W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie co środę droga do placówki rodem z ulubionego medycznego serialu Polaków jest jakby coraz krótsza. Placówka stawia na wzmocnienie jakości komunikacji z rodzicem małego pacjenta.

Tak powstały "Środowe spotkania dla rodziców” skierowane do matek i ojców maluchów hospitalizowanych w Oddziale Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka. Podczas cotygodniowych, bezpłatnych zajęć wykwalifikowany personel szpitala uczy rodziców jak opiekować się wcześniakiem lub chorym noworodkiem.
Wybuchy w szpitalu
Dla starszych dzieci są wykłady. Takie prawdziwe jak na wyższej uczelni. Z eksperymentami, wybuchami i niecodziennymi wnioskami. Wszystko w ramach współpracy częstochowskiego szpitala na Parkitce z naukowcami z Politechniki Częstochowskiej. Bo przecież naukowe doświadczenia można przeprowadzać nie tylko w uczelnianych murach, ale także w szpitalnej świetlicy dla dzieci z oddziałów pediatrii i chirurgii dziecięcej.

– Na początku to brzmiało jak szaleństwo, potem wszystkim ogromnie się podobało. Przełamaliśmy bariery i schematy, poszliśmy nową drogą. Dziś wiemy, że właściwą. Widzimy efekty: przez kilka dni na oddziale to temat numer jeden, dzieci lepiej współpracują z personelem, mamy więcej możliwości rozmowy, otwieramy się – przyznaje dr Małgorzata Klimza kierująca pediatrią w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie.

Szpitalny projekt społeczny może być jak gaz rozweselający albo zastrzyk pozytywnej energii. Wspólne gotowanie, wydanie onkoksiążki kucharskiej, a wreszcie Dziecięca Orkiestra Onkologiczna i dziesiątki innych akcji. Dlaczego nie? Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia – tłumaczą w Fundacji Iskierka i dodają na swojej stronie internetowej: "Piękne pomysły zrodziły się ”z”, a może raczej na przekór ogromnej traumie, jaką jest choroba dziecka".

Jolanta Czernicka-Siwecka, szefowa i założycielka fundacji, w 2003 roku usłyszała diagnozę u swego kilkuletniego syna: ostra białaczka szpikowa. Wbrew wszystkim przeciwnościom losu i okrucieństwu choroby starała się budować pozytywne nastawienie. Tak zrodziło się wielkie poruszenie, które trwa na śląskich oddziałach onkologicznych do dzisiaj.

Realizacja szpitalnej akcji to zwykle praca zespołowa: pracownicy techniczni, administracyjni i personel medyczny muszą połączyć siły by znaleźć nowe rozwiązania dla poprawy komfortu pacjentów. Wszystko zgodnie z tym, co stara się propagować Fundacja Joy Aim: jeśli w jednym miejscu i czasie spotykają się ludzie gotowi by dać z siebie wszystko dla drugiego człowieka, to po prostu musi się coś wydarzyć…