"PiS to ludzie prymitywni". Pisarka tłumaczy żart z laleczką voodoo Piotrowicza

Kamil Rakosza
Voodoo, zabobony, czary i gusła. Nic z tych rzeczy nie zagraża Stanisławowi Piotrowiczowi. A przynajmniej ze strony Marii Nurowskiej. Głośny wpis pisarki na Facebooku był po prostu żartem, który nie wszyscy wyłapali. W rozmowie z naTemat Nurowska tłumaczy, o co jej chodziło.
Stanisław Piotrowicz nie musi obawiać się zemsty voodoo. Przynajmniej ze strony Marii Nurowskiej. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta / Facebook



Nie, jakoś się nie boję (śmiech).

W każdym razie żadnej laleczki nie ma, prawda?

Ja nie twierdzę, że voodoo nie działa. Są czarownice, które naprawdę mogą zrobić komuś krzywdę. Ja jednak nie mam takiej mocy.

Mimo wszystko post o laleczce voodoo z podobizną Stanisława Piotrowicza zrobił niezłe zamieszanie. Zwłaszcza na portalach sympatyzujących z obecną władzą.

Jestem tym trochę zszokowana, trochę rozbawiona. Właściwie nie wiem, jak się do tego ustosunkować. To był taki mój tajemny kod, którym porozumiewam się ze swoimi przyjaciółmi. To osoby, które właściwie stały się moją rodziną na Facebooku. Wiem, że na bieżąco śledzą moje wpisy, mają do mnie zaufanie. To w pewien sposób zobowiązuje. Czasem pojawiają się takie napięcia, które czasem trzeba rozładować, żeby to wszystko nie wybuchło. I dokładnie to chciałam zrobić - rozładować napięcie.
Agnieszka Holland wyjaśniła żart Marii Nurowskiej na swoim Facebooku.
Wydaje mi się, że w kręgach reprezentowanych choćby przez posłankę Krystynę Pawłowicz Pani post wywołał jeszcze większe napięcie.

No tak, ale strona pisowska to ludzie prymitywni. Cechuje ich brak inteligencji, nie wiem jak to nazwać. Ja zawsze mam dystans do świata. Przeżyłam komunę. Dlatego słowa polityków PiS są dla mnie kalką przemówień wygłaszanych w przeszłości przez Władysława Gomułkę. Wtedy musieliśmy jakoś z tym żyć. Z Rosją, która położyła na nas łapę. Dziś to Polacy Polakom wyrządzają straszną krzywdę.

To, co robi Kaczyński, to nie tylko niszczenie Polski, czy zatracanie jej pozycji w Europie. Co gorsze, on po prostu niszczy ludzi. Wszyscy wyjdziemy z tego poranieni. Nawet ci najbardziej oddani wyznawcy narracji Prawa i Sprawiedliwości. To jest straszne. Kaczyńskiego należy się obawiać, a nie laleczki voodoo.

Eskalacja nienawiści jest dzisiaj naprawdę ogromna.

Właściwie możemy już mówić o dwóch plemionach. To obciąża Kaczyńskiego. Jeśli po śmierci faktycznie czeka nas jakiś sąd ostateczny, prezes PiS będzie dotkliwie ukarany.