Powrót "Adriana". Dziennikarz wyjaśnia, co naprawdę oznacza decyzja ws. pomysłu Dudy
Senat odrzucił inicjatywę referendum konsultacyjnego, ale ta decyzja oznacza więcej, niż byśmy się spodziewali. "Referendum było ostatnią przeszkodą na drodze do pojednania prezydenta z PiS. Teraz Andrzej Duda całkowicie wróci na łono swej partii" – pisze w Onecie Andrzej Stankiewicz.
Jak czytamy w Onecie, nie ma śladu po tym Andrzeju Dudzie, który rok temu okazywał niezależność – zawetował ustawy sądowe, a także np. ustawę o Regionalnych Izbach Obrachunkowych. Jarosław Kaczyński musiał z nim negocjować.
"Dziś sytuacja jest dokładnie odwrotna. Duda wykonuje z powrotem podróż na łono PiS. Wystarczy przeanalizować działania obozu władzy w sprawie Sądu Najwyższego — to Duda jest realizatorem wątpliwej konstytucyjnie próby usunięcia I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf" – pisze Stankiewicz.
Dodaje, że teraz prezydent "podpisuje wszystko jak leci". Podpisał np. ustawę o IPN, a potem jej nowelizację. "Przyklepał" też obniżkę uposażeń dla parlamentarzystów.
Sprawa referendum była starannie zaplanowaną operacją. Politycy PiS nie krytykowali Dudy, ale termin referendum (11 listopada). To miał być pretekst, by wycofać się z niefortunnej inicjatywy. I tak się stało.
Co zyskał prezydent? Na przykład to, że Jarosław Kaczyński otwarcie powiedział, że najprawdopodobniej PiS poprze go w walce o reelekcję w 2020 roku.
Źródło: Onet.pl