Na świecie Angelina Jolie, u nas Kasia Stachowicz przełamała tabu wokół profilaktycznej mastektomii

Monika Przybysz
To dzięki Angelinie Jolie świat poznał sytuację kobiet z mutacją genetyczną BRCA1 i BRCA2, zaczęto mówić o ratującej życie prewencyjnej mastektomii. Gdy Kasia słyszy kolejne porównania do słynnej aktorki - reaguje uśmiechem. W telewizyjnym studiu czuje się jak ryba w wodzie. W jednym z nich pokazała się ostatnio w żółtej, letniej sukience. Wyglądałaś szałowo - orzekli znajomi i przyjaciele na Facebooku. – To miłe otrzymywać komplementy… Cieszę się życiem, najmniejszym nawet drobiazgiem – podkreśla na każdym kroku. Cała Kasia Stachowicz.
Gdy Katarzyna Stachowicz słyszy kolejne porównania do słynnej Angeliny Jolie - reaguje uśmiechem. Choć niektórzy właśnie mówią o niej, że jest polską odpowiedniczką aktorki w walce o profilaktyczną mastektomię. Archiwum prywatne / Katarzyna Stachowicz
Trudno uwierzyć, że stałaś na przepaścią. Nie wiedziałaś, co będzie jutro. Co będzie za rok? Czy masz zacząć porządkować swoje sprawy, zamykać niektóre rozdziały...

Takie chwile faktycznie były. Nie wstydzę się ich. Były łzy, pytania o sens tego, co mnie spotyka. Każdy by je zadawał na moim miejscu. Siostra ojca zmarła mając czterdzieści cztery lata na raka piersi, a w wieku trzydziestu dwóch lat zachorowała moja starsza siostra.

Niestety, moje wyniki badań genetycznych pokazały, że jestem nosicielką zmutowanego genu BRCA1, przez który ryzyko wystąpienia raka piersi wynosi 87 proc. a raka jajnika 50 proc. Jako pacjentka wysokiego ryzyka zostałam objęta programem profilaktyki. Regularne badania na stałe wpisały się w moje życie.


Żyłaś intensywnie, spełniałaś swoje marzenia, byłaś żoną, zostałaś mamą, choć wciąż było to życie na tykającej bombie...

Urodziłam dwójkę dzieci, które przez dwanaście miesięcy karmiłam piersią. Wiedziałam, że najlepszą profilaktyką w moim przypadku jest poddanie się mastektomii oraz profilaktyczne usunięcie jajnika oraz jajowodu.

Po zasięgnięciu opinii wielu lekarzy podjęłam decyzję, że poddam się operacjom. Niestety, w 2016 roku, w wyniku kolejnych badań kontrolnych, został wykryty u mnie rak piersi. Wyglądało to trochę tak, jakbym się chwilę spóźniła. Dosłownie chwilę!

Skrótami BRCA1 i BRCA2 oznaczane są geny, których mutacja, może prowadzić do rozwoju raka piersi lub raka jajnika. Z szacunków wynika, że w Polsce żyje około 100 tys. nosicielek mutacji genu BRCA1. By taką mutację wykryć należy przeprowadzić szczegółowe badania genetyczne.

Dotychczasowe uporządkowane życie zamieniłaś na labirynty szpitalnych korytarzy.

Tak. Po ośmiu cyklach ciężkiej chemii i kilku hospitalizacjach badania nie pokazały komórek nowotworowych. Była to bardzo dobra wiadomość. Ze względu na mutację genetyczną zdecydowałam się na mastektomię z jednoczesną rekonstrukcją. Bardzo trudna decyzja.

Prośbę o wykonanie takiej operacji przedstawiłam na piśmie w Instytucie, niestety nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. To był dowód na to, że pacjentki takie jak ja wpadają w naszym systemie w "czarną dziurę”. Wyjście jest, nie ma procedury, nie ma refundacji, nie ma szans.

Operację obustronnej mastektomii z jednoczesną rekonstrukcją przeszłam w Niemczech. Oczywiście odpłatnie. Wtedy postanowiłam, że tak być nie może. Jest w Polsce zbyt wiele kobiet, których ten problem dotyczy, a które nigdy nie mogłyby pozwolić sobie na takie koszty. To trzeba bezwzględnie zmienić.

Skąd ta siła? Byłaś po ciężkim leczeniu, operacji...

Od moich bliskich, rodziny, przyjaciół. Nigdy nie usłyszałam, żebym "odpuściła”. Przeciwnie. Wiedzieli, że zaangażowanie, walka o prawo kobiet w Polsce do refundowanej mastektomii profilaktycznej dadzą mi poczucie spełnienia i pozwolą być "dawną” Kasią. Tą sprzed choroby. Mieli rację.

23 stycznia 2018 roku. Katowice. Sala Sejmu Śląskiego. Przedstawicielki wszystkich politycznych opcji - od prawa do lewa - razem w jednym szeregu. Zgodnie. Bez cienia sporów i przepychanek. Dokonałaś cudu!

Tak. By zrealizować cel potrzebowałam wsparcia. Pomogło mi w tym moje parlamentarne doświadczenie. Bez wejścia w polityczny świat nie da się dokonać tak dużej zmiany w przepisach. Zaangażowałam posłów wszystkich partii województwa śląskiego. Przyjechali do Katowic, wspólnie podpisali apel skierowany do Ministra Zdrowia. Publicznie zobowiązali się do działania. Nie było odwrotu.

Wywiązali się z obietnic?

Oczywiście. Czułam zaangażowanie parlamentarzystów : prawie sto interpelacji w tej sprawie do ministerstwa, spotkania , rozmowy. Tak dotarliśmy do gmachu przy Miodowej w Warszawie. Nastąpił przełom. Ministerstwo zrozumiało problem prawie stu tysięcy Polek. W najbliższym czasie NFZ zapłaci za operację profilaktycznego usunięcia jajnika i piersi u kobiet wysoce zagrożonych nowotworem.

Wygrałaś po raz drugi.

Najpierw z chorobą, potem z urzędniczą machiną. Jednak bez pomocy bardzo wielu osób: polityków, dziennikarzy, lekarzy, środowiska amazonek i wielu innych nie byłoby to możliwe. Nigdy nie straciłam nadziei w chorobie na to, że wyzdrowieję. Miałam też wiarę w to , że uda się doprowadzić do refundacji tego zabiegu.

Nie osiadłaś jednak na laurach...

Oczywiście, że nie. Przede wszystkim wróciłam do pracy. Aktywność daje mi siłę. Pamiętam jak w trakcie leczenia odwiedzili mnie znajomi. Pewnie myśleli, że ja leżę w łóżku i "ciężko choruję”.

Podałam domowy obiad i ciasto własnej roboty. Zaskoczyłam ich. To chyba siła mojej psychiki.

Jesteś po kolejnej operacji, tym razem usunięcia jajników i jajowodów. Nie przyszła ci do głowy taka myśl, że teraz czas na odpoczynek, dbanie o siebie?

Dbam o siebie. Jak tylko mogę. Stawiam na zdrowe odżywianie i sport. Niezmiernie ważna jest także wiara, rozmowa z samym sobą. Jednak kontakt z ludźmi, rozmowy, spotkania dają mi energię do działania, osiągania kolejnych celów. Jestem osobą aktywną, lubię pracować i angażować się. Napędza mnie to, co mogę jeszcze zrobić dla innych, a nie jest wielkim odkryciem, że dla chorych onkologicznie w Polsce jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia.