Leszek Balcerowicz o "łajdactwie prawicowych mediów". Wyjaśnia, jak próbują wmieszać go w aferę GetBack

Leszek Balcerowicz
były minister finansów
Pisowskie media emitują nieustanny strumień kłamstw, insynuacji, manipulacji i wyzwisk.
To nie jest efekt pracy dziennikarzy lecz pracowników lub współpracowników aparatu propagandowego rządzącej partii. Takie postępowanie nie mieści się w jakichkolwiek standardach etyki dziennikarskiej i etyki w ogóle.
Leszek Balcerowicz odpowiada na artykuł prawicowych tytułów. Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
Dlatego zdecydowanie przeciwstawiam się tym praktykom w swojej działalności publicznej, w tym medialnej. Poniżej krótko opisuję przypadek, który znam bezpośrednio:

26 maja 2018 r. M. Pyza, dziennikarz tygodnika „Sieci”, opublikował w wPolityce.pl utwór, który insynuacyjnie sugerował, jakobym wychwalał obligacje GetBacku i miał jakieś relacje z Konradem Kąkolewskim, byłym prezesem spółki.

W reakcji na ten paszkwilancki tekst skierowałem 30 maja 2018 r. do redaktor naczelnej wPolityce.pl – p. Marzeny Nykiel poniższą replikę:

Normalność przedstawiana jako patologia.


Moja działalność zawodowa polega m.in. na wygłaszaniu wykładów w kraju i za granicą. Ogromną większość z nich przedstawiam w trybie akademickim, pozostałe – za pośrednictwem mego agenta, do którego trafiają komercyjne oferty firm i innych organizacji z kraju i z zagranicy, zainteresowanych spotkaniem ze mną.

Zwykle polegają one na moim wykładzie dla pracowników i klientów zamawiającego i następnie dyskusji. To jest normalna praktyka na Zachodzie w przypadku osób, które niegdyś pracowały w sferze publicznej, a których poglądy w dalszym ciągu budzą zainteresowanie.

Tak było i w przypadku GetBacku, dla którego pracowników i klientów – w opisanym trybie, przedstawiłem 12 października 2017 wykład – na grubo, zanim jakiekolwiek informacje nt. problemów finansowych tej firmy pojawiły się w sferze publicznej. K

omisja Nadzoru Finansowego przedstawiła swoje pierwsze reakcje na ten temat w kwietniu br.! Na tym tle tekst Marka Pyzy z dn. 26 maja, w którym m.in. insynuuje on, że mogłem wychwalać obligacje GetBacku, jest prymitywną i podłą insynuacją. Pominę już nawet jego grubą ironię nt. mojej działalności publicznej.

Wedle moich standardów M. Pyza, próbując w insynuacyjny sposób powiązać mnie z późniejszymi problemami GetBacku, łamie normy elementarnej przyzwoitości. Czy wybryk M. Pyzy jest zgodny ze standardami, jakie wyznaje redakcja wPolityce?

Mój wykład w październiku 2017 doszedł do skutku z inicjatywy firmy marketingowej reprezentującej GetBack, która zwróciła się do agencji reprezentującej mnie w kwestii wykładów o charakterze komercyjnym. Na tej podstawie – zgodnie z wcześniejszą praktyką – zawarłem z reprezentującą mnie agencją umowę na wykład dla pracowników i klientów Getbacku.

18 czerwca p. Marzena Nykiel, redaktor naczelna portalu „wPolityce.pl” odmówiła opublikowania mojej repliki.

Nie dość, że wPolityce.pl odmówiła opublikowania mojej repliki, to jej autor M. Pyza (wraz z M. Wikłą) kontynuują medialne łajdactwo, tym razem w tygodniku „Sieci” (30 lipca br.): Poprzez umieszczenie mnie na okładce próbują wywołać fałszywe wrażenie, że miałem jakiekolwiek naganne związki z GetBackiem.

Na dodatek poda podają fałszywą i grubo zawyżoną kwotę, jaką rzekomo otrzymałem za mój wykład dla pracowników i klientów tej firmy. Faktyczna kwota, nie była większa od tej, jaką firma mnie reprezentująca, ustala z klientami w przypadku wykładów o charakterze komercyjnym. Jak widać, aparatczycy PiS – mediów nie tylko specjalizują się w insynuacjach i manipulacjach, ale i kłamią.

***
Ciekawe czy podobnie jak w czasach PRL-u medialne łajdactwo skierowane przeciw krytykowi PiS, będzie piłką podaną do innych członów rządzącego układu?