Zostawili psa w aucie, więc ktoś zwrócił im uwagę. Ich reakcja pokazuje, że nie każdy powinien mieć psa

Bartosz Świderski
Zapewne nie raz byliście świadkami kłótni, w której ktoś stwierdzał, iż adwersarz może "pocałować go w du...". Tylko na pozór podobnie wyglądał spór, który niedawno wybuchł pod jednym z polskich marketów, gdy pewnemu kierowcy VW Passata zwrócono uwagę, iż zamknął psa w dusznym aucie. Krewki mężczyzna od słów o "całowaniu w du..." szybko przeszedł do czynów, a kłótnię zarejestrowała kamera...
Ten mężczyzna i jego rodzina stali się "bohaterami" polskiej sieci przez nagranie, które przedstawia ich skrajnie wulgarną reakcję na uwagę o psie zamkniętym w ich VW Passacie. Fot. Twitter.com/Vojtekus
Chamstwo, które poraża
Jak zachować się, gdy ktoś zwróci nam uwagę, że popełniliśmy karygodny błąd, zostawiając zwierzę w dusznym aucie? Wydawałoby się, iż jedynym wyjściem jest spalenie się ze wstydu, przeproszenie i obietnica poprawy. Niestety, w ogarniętej hejtem Polsce nie jest to już takie oczywiste.

O czym dobitnie przypomina podbijający sieć filmik z wspomnianej kłótni na parkingu jednego z marketów. I choć trudno w to uwierzyć, męczące się w dusznym aucie zwierzę to nie jest najbardziej szokujący widok. Rzeszę internautów poraziła przede wszystkim skrajne wulgarna reakcja mężczyzny, do którego należały pies i auto.


Nagranie rozpoczyna się w momencie, w którym kierowca volkswagena stroi głupie miny przed osobą, która zwróciła mu uwagę w sprawie psa pozostawionego w aucie. Po czym oznajmia, gdzie może pocałować go adwersarz. Chodzi oczywiście o pupę, którą bohater nagrania egzotycznie nazywa "okiem na Maroko".



Komentujący w sieci nie kryją zszokowania tymi obrazami. "Córka ma piękny wzór do naśladowania..."; "Gratulacje dla żony i córki"; "I tak przy dziecku? Dlaczego w Polsce nie ma jugendamtów? Ten człowiek potrzebuje lekarza..."; "Człowiek jest zażenowany oglądając" - czytamy w komentarzach.

"Bo okno było uchylone..."
Kto odważył się obejrzeć to wulgarne nagranie, ten zapewne wychwycił, iż rodzina z VW Passata tłumaczyła się uchylonym oknem, przez które pies miał swobodnie oddychać. Nie jest to jednak trafiony argument. O tym, co dzieje się ze zwierzętami pozostawianymi w autach w upalne dni obszernie pisaliśmy w naTemat.pl już kilka lat temu.

– To jest ludzka głupota! Przecież w czasie upału nawet zostawianie 2 czy 3 cm uchylonego okna nic nie zmienia – wskazywała wówczas Barbara Szymańska z Trójmiejskiego Patrolu Obrony Praw Zwierząt. Ekspertka przypominała także, iż w upalny dzień w zaparkowanym samochodzie szybko temperatura osiąga nawet 60 stopni Celsjusza.

To mniej niż w saunie, którą tak uwielbia wielu ludzi, ale trzeba wiedzieć, że psy znacznie gorzej od nas znoszą wysokie temperatury. A to dlatego, że gruczoły potowe mają jedynie na poduszkach swoich czterech łap, do tego mogą ratować się "ziajaniem", jak profesjonalnie określa się psie dyszenie. To jednak zdecydowanie za mało, żeby przetrwać w panującym w aucie ukropie.