Fajny ten “dajning” czyli dlaczego warto wydać 119 zł na kolację dla jednej osoby i nawet się nie najeść
Nie wszystkie będą ci smakować. Co do kilku będziesz mieć poważne wątpliwości: widelec czy łyżka? Parę razy zastanowisz się nad stanem psychicznym szefa kuchni, który na jednym talerzu paruje smaki przystające do siebie mniej więcej tak, jak weselny devolaj do kaczki po pekińsku. I właśnie dlatego musisz iść na Fine Dining Week.
Ku zażenowaniu językowych purystów, kalka z angielskiego “dining experience” to idealny opis tego, czym jest degustacja podczas Fine Dining Week. A jest okazją aby sprawdzić, czym na co dzień zachwyca się gastronomiczny światek i dać mu się uwieść. Albo przełamać do niego niechęć.
Bo przecież lekka obawa przed “wysokim” obiadowaniem, czy kolacjowaniem, bywa uzasadniona. Kto wydaje spore pieniądze, tylko po to, żeby sprawdzić, czy kapka sosu, którego przygotowanie zajęło kilka dni, współgra z porcją mięsa wielkości gumki do mazania?
Odpowiedź brzmi: ten który jest w stanie tyle zapłacić. Jedną z lekcji, które można z Fine Dining Week wynieść, jest więc ta, na której uczymy się, że bardzo trudno wycenić “doświadczenie”. Może nie najecie się po kokardkę, ale co przeżyjecie, to wasze i co się nadziwicie i nazachwycacie - też. A to, co podczas FDW zjecie, to co najmniej kilka gotowych anegdot do opowiadania znajomym.
Po przetestowaniu dwóch restauracji biorących udział w 5. edycji Fine Dining Week, mamy dobre przeczucie, co do tematu wspomnianych anegdot. W naszych wspomnieniach z Papu, i Winosfery dominował motyw “foodgasm”. ”
Papu - ukryty diament
Tickets Bar Alberta Adrii jest stylizowany na stare kino, z psychodelicznymi akcentami rodem z Fabryki Czekolady Willy’ego Wonki; The Fat Duck brytyjskiego guru kuchni molekularnej, Hestona Blumenthala, z zewnątrz jest typowo niepozornym angielskim pubem; Rene Redzepi tworzył historię nordyckiej kuchni w dawnym portowym magazynie i opuszczonej farmie na przedmieściach Kopenhagi. Te przykłady gwiazdkowych restauracji dowodzą niezbicie, że w świecie fine diningu nic nie musi być takie, jakie się wydaje. A nawet lepiej, jeśli nie jest.
Wnętrze restauracji Papu•Fot. na Temat
Wnętrze Papu - pozornie nie-fine diningowe•Fot. naTemat
Czekadełko: groszek z musem z palonego masła•Fot. naTemat
Chłodnik pomidorowy na galaretce z wody pomidorowej z lodami z kwaśnej śmietany•Fot. naTemat
Manu w Papu nie miało słabych punktów, ale dwa dania zdecydowanie wybijały się ponad przeciętną. Co ciekawe, jedno z nich figurowało w menu wegetariańskim, drugie - w mięsnym, co pozwala sądzić, że ułożenie jadłospisu dla “zielonych” nie zostało potraktowane jak przykry obowiązek.
Gratin z kolorowej marchwi z oliwą szczypiorkową i serem Bursztyn•Fot. naTemat
Żebro wołowe w sosie porto z babką ziemniaczaną i musem z czereśni•Fot. naTemat
Winosfera - najbliżej “klasyki”
Ze wszystkich dwóch restauracji, które odwiedziliśmy, Winosfera wydawała się najbardziej wpisywać w potoczne wyobrażenie o fine diningu. Surowe wnętrze, w którym zimne betonowe ściany ociepla sztuka nowoczesna; wyprostowani jak struny kelnerzy i kelnerki przemykający bezszelestnie pomiędzy stolikami i otwarta kuchnia, uchylająca kulinarnych tajemnic - to elementy składowe tutejszej atmosfery, nieco bardziej onieśmielającej, niż w poprzednich dwóch miejscach.
Wnętrza Winosfery - nowoczesne, lekko onieśmielające•Fot. naTemat
Fine dining od kuchni, w Winosferze - otwartej•Fot. naTemat
Kozi ser Chèvre Frais, żel Earl Grey, chutney z pomarańczy i rabarbaru, pieczony burak•Fot. naTemat
Filet z dorady, fasolka szparagowa z pancettą•Fot. naTemat
Właśnie po taką wiedzę warto wybrać się na Fine Dining Week. Bo “wysublimowany” wcale nie musi oznaczać “udziwniony”, a “intrygujący” wcale nie musi być zaprzeczeniem “smacznego”.
Dla tych, którzy w fine diningowych doświadczeniach zasmakowali już wcześniej, organizatorzy przygotowali dodatkowe fajerwerki. Jeśli na hasło "Osteria Francescana" oczy robią się wam wielkie jak spodki, koniecznie sprawdźcie zasady instagramowego konkursu towarzyszącego obecnej edycji FWD. Tak, główną nagrodą jest dokładnie to, co myślicie: przelot do Modeny i kolacja w Osterii. Powodzenia!
Portal naTemat jest patronem Fine Dining Week.