Chcesz uratować kogoś po śmierci? Koniecznie porozmawiaj na ten temat z rodziną

Monika Przybysz
Na co dzień nie zastanawiamy się nad tym, czy po naszej śmierci komuś przydałoby się nasze serce, nerki czy wątroba. Tym bardziej nie rozmawiamy o tym z bliskimi. Jednak, jak pokazuje praktyka koordynatorów transplantacyjnych, powinniśmy porozmawiać o tym z rodziną, szczególnie jeśli chcemy, by po śmierci nasze organy uratowały komuś życie. Rodzina w obliczu naszej śmierci może zwyczajnie nie zgodzić się na pobranie naszych organów do przeszczepu lub twierdzić, że my nie wyrażaliśmy takiej zgody.
Powiedzmy bliskim, że po śmierci chcemy być dawcą narządów do przeszczepu. Fot. Bartłomiej Barczyk / Agencja Gazeta
Nie zgłaszasz sprzeciwu - zgadzasz się
Zgodnie z prawem pobrania komórek, tkanek i narządów ze zwłok ludzkich można dokonać, jeżeli osoba zmarła nie wyraziła za życia sprzeciwu. Sprzeciw należy zgłosić osobiście lub listownie w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów w Centrum Organizacyjno - Koordynacyjnym ds. Transplantacji POLTRANSPLANT w Warszawie.

Jednak w praktyce sprzeciw rodziny jest szanowany i nie pobiera się wówczas narządów do przeszczepów. Rozmowy z rodziną przeprowadza w szpitalu koordynator transplantacyjny.

Kim jest koordynator transplantacyjny? – To zwykle lekarz, który nie wyłączy nigdy opcji "czuwania". Może być Wigilia, druga w nocy, minus dwadzieścia stopni i śnieg po kolana albo koszmarny upał i zmęczenie. Nie ma to znaczenia gdy istnieje szansa dla czekających na przeszczep – wyjaśnia dr Jolanta Majer, koordynator transplantacyjny, specjalista medycyny ratunkowej.

Koordynator transplantacyjny to osoba niezbędna w procesie pozyskiwania i przeszczepiania narządów. Zgodnie z definicją podawaną przez Poltransplant, koordynatorem w szpitalu zostaje osoba, która organizuje, nadzoruje i dokumentuje całość złożonej, interdyscyplinarnej, rozciągniętej w czasie pracy zespołów transplantacyjnych w zakresie identyfikacji i kwalifikacji dawcy narządów, opieki nad dawcą, pobrania wielonarządowego, alokacji, dystrybucji i przeszczepienia narządów oraz wczesnej i późnej opieki nad biorcą przeszczepu.

– Mało tego. Zdarzało mi się przeprowadzać rozmowy z bliskimi pacjenta, u którego stwierdzaliśmy śmierć mózgową, o naprawdę ekstremalnych porach. Czas ma ogromne znaczenie dla przyszłego biorcy. W tych rozmowach pytamy bliskich o wolę zmarłego pacjenta wobec możliwości uratowania jego narządami innych ludzi.


Tylko od zmarłych
Narządy i tkanki do przeszczepienia pobiera się ze zwłok osób, które za życia nie wyraziły sprzeciwu na pobranie. Jest to forma zgody domniemanej.

Nerki, serce, płuca, wątrobę, trzustkę, jelito i rogówkę można pobrać od osoby ze stwierdzoną śmiercią mózgowa czyli zmarłej, kiedy zostały już wyczerpane wszystkie możliwości jej leczenia i u której stwierdzono komisyjnie śmierć mózgową.

– Najgorsze jest zderzenie z murem. Informuję i wyjaśniam rodzinom dokładnie, że chory nie żyje, pomimo tego, że serce będzie jeszcze przez pewien krótki czas pracować. Mówię, że nie wyzdrowieje, nie wróci, nie obudzi się. Gdy pytam najbliższych czy słyszeli, że wyrażał swoją wolę w kwestii dawstwa narządów - nie otrzymuję odpowiedzi. To bliscy nie zgadzają się na pobranie – mówi lekarka.
Dr Jolanta Majer
Koordynator transplantacyjny, specjalista medycyny ratunkowej

Słyszę: "nie". Dlaczego? "Bo nie". Mówią, że podobno słyszeli jak pacjent mówił, że sobie tego nie życzy. Ale niczego formalnie nie zastrzegł, nie ma na to żadnego śladu sprzeciwu. Tłumaczę wtedy, że to nie jest zachowanie zgodne z wolą zmarłego i nie jest w porządku wobec tych, którzy każdego dnia czekają z nadzieją na serce lub inny narząd. Mieliby szansę na życie po przeszczepie. My musimy wiedzieć od rodziny, że zmarły nie sprzeciwiał się temu, aby uratować kogoś swoim ciałem po śmierci. Liczy się wola zmarłego. To najważniejsze.

Pobranie narządów do przeszczepienia jest operacją, w czasie której ciało dawcy traktowane jest z należytym szacunkiem. Przed przeszczepieniem wykonuje się badania wykluczające choroby, które mogłyby zostać przekazane biorcy przeszczepu.

– Ta praca to nieustanne przejścia ze skrajności w skrajność. Pamiętam nastolatkę, która trafiła do nas w stanie krytycznym po wypadku samochodowym. Nie udało się jej uratować. Rodzice zdecydowali, że chcą by podarowała życie innym. To była taka "rozmowa bez słów", były po prostu zbędne. Oni wiedzieli, ze ich córka będzie dzięki temu żyła w innym człowieku – wspomina koordynatorka.

Niektórzy chcą pomóc, a nie wychodzi...
Choć czasami zdarza się, że mimo ogromnej woli podarowania komuś życia po własnej śmierci, nie udaje się tego zrobić.

– Miał zaledwie 38 lat. Lekarz, pasjonat medycyny ratunkowej, walczył o życie pacjentów na szpitalnym oddziale ratunkowym. Był wielkim orędownikiem przekazywania narządów do przeszczepu po śmierci. Powtarzał, że jeden człowiek po swojej śmierci może podarować swoje życie wielu innym ludziom.. Znał słynne słowa Jana Pawła II, że "(…) na szczególne uznanie zasługuje oddawanie organów, zgodnie z wymogami etyki, w celu ratowania zdrowia, a nawet życia chorym, pozbawionym niekiedy wszelkiej nadziei". Był bardzo wrażliwym, dobrym lekarzem i kolegą – wspomina lekarka.

Wyjaśnia, że miał wypadek w czasie zagranicznego wyjazdu. – Nie udało się go uratować. Wszystkie procedury i zawirowania związane z nagłą śmiercią poza granicami kraju spowodowały, że nie mógł zostać dawcą mimo że zawsze bardzo chciał to uczynić. Smutek podwójny. Żal nie do opisania – mówi dr Jolanta Majer.

Jak podaje POLTRANSPLANT, w 2016 roku od zmarłych dawców przeszczepiono 1469 narządów. Najczęściej były to: nerka (978), wątroba (317) i serce (101). Rok później przeszczepiono 1531 narządów.

Wzrost liczby przeszczepień byłby niemożliwy, gdyby nie wzrosła liczba dawców, a właściwie w dużej mierze zgód rodzin na pobranie narządów od ich bliskich zmarłych. W końcu zmarłym się już nie przydadzą…