A jednak nie w Jerozolimie.  Zapadła decyzja w sprawie przyszłorocznej Eurowizji

Tomasz Ławnicki
"Następnego roku w Jerozolimie!" – krzyknęła ze sceny izraelska piosenkarka Netta Barzilaj, gdy odbierała nagrodę za zwycięstwo w tegorocznym konkursie Eurowizji. Te słowa wywołały oburzenie przede wszystkim w świecie arabskim. Odebrano je jednoznacznie jako polityczną deklarację i wróżono, że Netta może być zdyskwalifikowana. Tak się nie stało. Ale też i nie sprawdziły się słowa piosenkarki.
Netta, zwyciężczyni Eurowizji 2018. Fot. screen ze strony eurowizja.tvp.pl





I choć słowa "Następnego roku w Jerozolimie" każdego roku padają w domach Żydów podczas obchodów święta Pesach, to wydaje się, iż w Lizbonie przypadkowe nie były. Wiele osób komentowało, że izraelska piosenkarka złamała zasadę apolityczności muzycznego konkursu i może ją za to czekać dyskwalifikacja. Przypominano przy tym, że artystka jeszcze niedawno służyła w izraelskiej marynarce wojennej.

Palestyńczycy z oburzeniem zwracali uwagę, że piosenkarka występowała dla żołnierzy, którzy brali udział - jak to określono - w masakrze w Strefie Gazy, w wyniku której zginęło czworo dzieci w wieku od 10 do 11 lat. Jedna z jej piosenek nosiła tytuł "Mój marynarz jest moim aniołem".
Netta z Izraela tą piosenką zwyciężyła w konkursie Eurowizji w Lizbonie. YouTube.com / Eurovision Song Contest