Ks. Stryczek gęsto się tłumaczy. Mówi o absurdalnych zarzutach i atakuje dziennikarzy

Piotr Burakowski
Ks. Jacek Stryczek, twórca akcji "Szlachetna Paczka", odpowiada na zarzuty zawarte w tekście Onetu. Dziennikarze opisali nieludzkie traktowanie przez duchownego pracowników Stowarzyszenia "Wiosna". Płacz, depresja, bezsenność – do tego miały prowadzić relacje z księdzem. Teraz Stryczek tłumaczy się z artykułu i atakuje portal. Twierdzi, że zarzuty są w większości absurdalne.
Ks. Jacek Stryczek wytłumaczył się z niepochlebnego artykułu Onetu. W nagraniu przedstawia swoje spojrzenie na sprawę. Fot. facebook.com/jacekwiosna.stryczek
Ks. Stryczek stwierdza, że Onet wykazał się brakiem rzetelności. – Do autoryzacji dostałem tekst, w którym dziennikarz wpisał pytania, których wcześniej mi nie zadał. A nawet wpisał moje odpowiedzi, których nigdy nie udzieliłem – ocenia w facebookowym nagraniu.

– Staraliśmy się przez cztery dni, mając do czynienia z tymi pytaniami, jak najbardziej rzetelnie odnieść się do tych wszystkich zarzutów, które w większości uważamy za absurdalne. Trudno było nam ocenić wypowiedzi, które dotarły do nas w postaci anonimowej. Co potrafiliśmy, to zrobiliśmy – podkreśla.


Ks. Stryczek mówi, że Onet nie zweryfikował dokładnie informacji, które podali byli zatrudnieni w "Wiośnie".
– Zapraszaliśmy wielokrotnie Onet, żeby zweryfikował opinie naszych byłych pracowników... z nami. Żeby sprawdził, czy to są fakty. Na przykład w tekście pojawia się wzmianka o omdleniach. Zrobiliśmy analizę. Nie znamy takich historii – tłumaczy.

– W tekście pojawia się informacja, że – podobno – szkalowałem kogoś, kto miał na sobie koszulkę WOŚP-u. Dobrze, że koło mnie była dyrektorka, która mówi, że była rzeczywiście świadkiem takiej sytuacji, kiedy młody pracownik ubrał taką koszulkę, a inny młody pracownik z tego powodu na niego nakrzyczał. I ten, który krzyczał, natychmiast dostał reprymendę i już w ogóle u nas nie pracuje – przekonuje ks. Stryczek.

Ksiądz Stryczek stwierdza przy tym, że byli pracownicy Onetu zgłosili się do niego, by go "ostrzec".

– Mniej więcej na początku maja przyszli do nas byli pracownicy Onetu. Poinformowali, że Onet szuka na mnie haków. Były takie sytuacje, że dziennikarz portalu dzwonił do naszych pracowników z pytaniami: "Czy pan/pani pracowała w «Wiośnie»? Czy pan/pani była na zwolnieniu lekarskim z powodu ks. Stryczka". To – w cudzysłowie – śledztwo trwa od maja do września – opowiada.

Co o słowach ks. Stryczka sądzą inni?
Pod nagraniem ks. Stryczka pojawiły się liczne komentarze, często krytyczne wobec księdza.

"Źle nam się pracowało, bo byliśmy źle traktowani. Dość mam tych paskudnych manipulacji i oczerniania nas, ludzi, z których godności zakpiłeś, księże Jacku. Mam nadzieję, że dotrze do Twojego sumienia, jak bardzo jesteś odległy w swoim myśleniu i postępowaniu od prawdy, miłości, szacunku" – pisze jedna z internautek.

"Nie wierzę w ani jedno słowo. I w ani jeden nerwowy prawie-uśmiech prawie-księdza. Fakt, odwalacie kawał dobrej roboty, ale lubcie ludzi wszystkich, a nie tylko wybranych" – dodaje inna użytkowniczka Facebooka.