Ironii mogliby się od niego uczyć najwięksi prześmiewcy. Ale jego ostatnia, przejmująca książka chwyta za serce

Dawid Wojtowicz
Groteska, ironia, humor – we władaniu tymi środkami wyrazu osiągnął absolutne mistrzostwo. W tym roku obchodziłby 80 urodziny. I choć nie ma go już pośród nas, wcale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Świat polskiej literatury czeka bowiem na premierę „Bezsenności w czasie karnawału”, ostatniego dzieła Janusza Głowackiego.
Janusz Głowacki był cenionym prozaikiem, dramaturgiem, scenarzystą filmowym i felietonistą. Zmarł 19 sierpnia 2017 roku podczas pracy nad nowa książką. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Wybitny dramaturg, a także scenarzysta kultowych filmów, świetny prozaik i wnikliwy felietonista. Tak w skrócie można scharakteryzować sylwetkę autora powieści „Moc truchleje”, dramatu „Antygona w Nowym Jorku” i współtwórcy filmowej komedii „Rejs”, który zmarł 19 sierpnia 2017 roku. Jego ostatnią książkę przygotowała do druku wdowa po artyście, Olena Leonenko-Głowacka.
Nowa książka Głowackiego nosi tytuł „Bezsenność w czasie karnawału”. Pisarz tworzył ją do ostatnich chwil życia. Do księgarń książka trafi 17 października 2018 roku.Grupa Wydawnicza Foksal + 123rf.com/rognar
Nowa książka słynnego polskiego pisarza, zwanego popularnie „Głową”, rozpoczyna się w zimową noc karnawałową AD 2017. Autor, siedząc przy oknie swojego mieszkania na ulicy Bednarskiej, wsłuchuje się w odgłosy dochodzące z miasta, po czym postanawia zasznurować buty i ruszyć przez zaśnieżoną Warszawę. Po drodze zaczyna wspominać życie tak tutaj, jak i za oceanem.
Janusz Głowacki
Fragment książki „Bezsenność w czasie karnawału”, Wydawnictwo W.A.B.

Mam dosyć siedzenia. Krótka rozmowa z nogami i okazuje się, że też są gotowe na spacer. Sznuruję buty. Jezu, jaki byłem szczęśliwy, kiedy pierwszy raz w życiu udało mi się samemu zawiązać sznurowadła. Chyba cztery lata miałem. Pomyślałem, że teraz nareszcie należę do dorosłych na dobre. Wszedłem do pokoju rodziców – i nic.

„Bezsenność w czasie karnawału” ma to wszystko, co zapewniło najsłynniejszym książkom Głowackiego wielkie uznanie krytyków i czytelników. Zwłaszcza „Z głowy” – z tym pamiętnym tytułem wydanym w 2004 roku i nominowanym do Nagrody Literackiej Nike nową książkę łączy nie tylko autobiograficzny charakter i wyraźny autoironiczny ton, ale także temat: to przenikliwa narracja o współczesnej Polsce widzianej oczyma jednego z największych mistrzów sarkazmu.

W ostatnich prozatorskich zapiskach autora jego myśli skaczą między Warszawą a Nowym Jorkiem, gdzie twórca osiadł, gdy w Polsce wprowadzono stan wojenny. Obraz dawnej Warszawy, w której mimo cenzury kwitło życie artystyczne, kontrastuje tu z opowieściami z dzisiejszego miasta rozdzieranego politycznymi emocjami.
Po śmierci Janusza Głowackiego niemal ukończoną książkę „Bezsenność w czasie karnawału” przygotowała do druku jego żona Olena Leonenko-GłowackaFot. Jacek Lagowski / Agencja Gazeta
Barwne wspomnienia z ojczyzny uzupełniają smakowite anegdoty z lat spędzonych na emigracji w Stanach Zjednoczonych. W narrację Głowacki wplata refleksje o niedawnych dramatycznych wydarzeniach, jak rewolucja na Majdanie, wojna w Donbasie czy zagłada Aleppo, co sytuuje ten niezwykły literacki autoportret pośród dzieł komentujących aktualną rzeczywistość.

Książka, nad którą Janusz Głowacki pracował do ostatnich chwil życia, pełna jest postaci o równie barwnych co autor życiorysach. Począwszy od tak głośnych nazwisk jak Himilsbach czy Iredyński, a skończywszy na kwiaciarce o romantycznej duszy, synu kuśnierza, co został poetą oraz innych „szarych” ludziach, z którymi spotkanie zapadło pisarzowi w pamięć.
Janusz Głowacki
Fragment książki „Bezsenność w czasie karnawału”, Wydawnictwo W.A.B.

Przystawaliśmy przy pani Ali, kupowaliśmy po parę drogich, nikomu niepotrzebnych róż, częstowaliśmy ją papierosami. Troszkę też żeby setny raz posłuchać jej miłosnej historii. Niby znaliśmy ją na pamięć, chyba nawet lepiej od niej, bo pani Ala plątała się w szczegółach. Albo zapominała, albo ją dla efektu upiększała, tak że dziewczyny ją raz po raz poprawiały.

Wszystkie te historyjki zaserwowane są w niepowtarzalnym, właściwym Głowackiemu stylu. Dowcip idzie tu w parze z ironią, a ta z kolei podlana jest nostalgią, w której wspomnienia mieszają się z proroczymi snami. Z przymrużeniem oka, ale też właściwą sobie czułością, autor podchodzi zwłaszcza do osób zagubionych i doświadczonych przez los.
Bohaterem autobiograficznych książek Janusza Głowackiego poza nim samym są zwykle Warszawa i Nowy Jork. Tym razem bohaterów jest więcej…Fot. Albert Zawada / Agencja Gazeta
Z uwagi na wydanie książki po śmierci pisarza można w niej widzieć swoisty testament, chociaż wyszła przecież spod pióra kogoś, kto ani myślał jeszcze żegnać się z życiem i miał wciąż wiele do przekazania. Jak podkreśla w wywiadach żona Głowackiego, to jego najbardziej szczera i dojrzała książka, bardzo osobista, a przy tym boleśnie aktualna. Przeczytamy w niej nie tylko o Głowackim, ale o nas samych.
Janusz Głowacki
Fragment książki „Bezsenność w czasie karnawału”, Wydawnictwo W.A.B.

Jak każdy człowiek przyzwoity, ludzi przegranych nie lubię wprost wyjątkowo, a dobroci to już mi nikt zarzucić nie może, poza wróbelkami. A zapisuję to wszystko naumyślnie z nadzieją, że wywołam u czytających poczucie nie żeby zaraz zrozumienia, ale wyższości. To już coś, bo takie poczucie, że się jest lepszym, pomaga, daje sporo radości i nadaje sens życiu. No nie aż tak jak zemsta, chęć odwetu, nienawiść, bo one to już bardzo pomagają. I człowiek nawet nie zauważy, jak to życie przyjemnie i szybko przeleciało.

Książka „Bezsenność w czasie karnawału” Janusza Głowackiego ukaże się nakładem Wydawnictwa W.A.B, należącego do Grupy Wydawniczej Foksal. Trafi do księgarń jeszcze
w tym roku. Premiera zaplanowana została bowiem na 17 października.

Artykuł powstał we współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal