Tak wyglądało dzieciństwa Adasia z "Dnia Świra". Tym razem Koterski przeszedł sam siebie
Osoby, które narzekały na zwiastun "7 uczuć", to pewnie ci sami widzowie, którzy nazywają "Dzień świra" komedią. Marek Koterski od zawsze wodzi nas za nos, zaskakuje, rozśmiesza i dołuje. Nie inaczej jest w jego najnowszym filmie, w którym się przenosimy do czasów dzieciństwa Adasia Miauczyńskiego. "7 uczuć" wchodzi na ekrany kin 12 października.
Dorośli aktorzy grają dzieci "7 uczuć" - zwiastun • YouTube / KinoSwiatPL
"7 uczuć" jest sesją terapeutyczną Adasia Miauczyńskiego. Misiek Koterski, dorastający wraz z twórczością taty, wreszcie zagrał jego filmowy odpowiednik. I zrobił to wbrew pozorom całkiem nieźle. Fabuła skupia się jednak na dzieciństwie bohatera. Zwierza się z niego pani psycholog, której nie widzimy, ale dobrze znamy jej głos. Krystyna Czubówna jest również narratorem filmu.
Wiedząc, że będziemy przypatrywać się losom młodego Miauczyńskiego, zastanawiamy się: ok, ale gdzie na plakacie są nazwiska aktorów dziecięcych? Ano nie ma, bo to właśnie dorośli grają maluchów. Zabawa formą to znak rozpoznawczy Marka Koterskiego. We "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" oglądaliśmy symbolikę biblijną, a teraz reżyser niejako zakpił sobie z castingów wielu filmów młodzieżowych z "Grease" na czele.
Fot. Materiały prasowe
Do współpracy i tak zaproszono całą plejadę znanych aktorów, którzy pojawiają nieraz epizodycznie (jak Cezary Pazura), a nieraz grają postacie zgoła inne niż zwykle (Robert Więckiewicz jako starszy brat o wielkim sercu). Już samo patrzenie na ubranych w mundurki dorosłych ludzi (niektórzy są grubo po pięćdziesiątce!) wywołuje uśmiech na twarzy. Nie zawsze jednak będzie nam wesoło. Jak to u Koterskiego.
Huśtawka nastrojów
Reżyser "Nic śmiesznego" zawsze pod wierzchnią warstwą komedii, kryje ogromny ładunek negatywnych emocji. To zresztą tytułowe uczucia są bohaterami filmu - reprezentują je koleżanki i koledzy z klasy Adasia. Marek Koterski jest mistrzem łączenia kina dla mas i kina artystycznego.
Uprawia też kino autorskie, które rozpoznajemy na pierwszy rzut oka i ucha, nie tylko ze względu na powtarzające się w dialogach synonimy słów wyrazów. Lawiruje też między nastrojami - od czerstwych dowcipów po piękne hasła. Wybuchamy śmiechem, by za chwilę być świadkiem porażającej sceny. Jedna z nich naprawdę skręca w żołądku i nie dziwimy się, że Adaś jest taki... dziwny.
Fot. Materiały prasowe
"7 uczuć" bawi groteskową formą, która nie jest tu tylko użyta tylko na pokaz. Jest absurdalny, abstrakcyjny i refleksyjny, stanowi też doskonałe i nowatorskie dopełnienie filmowej epopei z Adasiem Miauczyńskim, którą z fascynacją i współczuciem śledzimy na ekranach od ponad trzydziestu lat.