Na Pl. Trzech Krzyży coraz więcej butików premium. Czy Polska dogoni Mediolan?

Karolina Pałys
Nie trzeba mieszkać w stolicy, żeby kojarzyć nazwę Plac Trzech Krzyży. Warszawiacy wiedzą jednak, że rozległa przestrzeń u stóp Nowego Światu jeśli w ogóle pełni funkcję placu, to najwyżej parkingowego. Jest jednak szansa, że za kilka lat samochody będą tu stały najwyżej w witrynach showroomów marek premium.
Fot. materiały prasowe
Motorem do zmian charakteru Placu Trzech Krzyży ma być przebudowa budynku biurowo-handlowego Ethos, znajdującego się na rogu ul. Książęcej. Twórcy projektu postanowili ulokować przestrzeń biurową na piętrach, do lokali na parterze mają natomiast sukcesywnie wprowadzają się marki premium - również te, które jeszcze kilka lat temu niespecjalnie się na nasz rynek garnęły.

W rozmowie z naTemat, Maciej Zajdel, prezes Kulczyk Silverstein Properties - właściciela budynku Ethos, przekonuje że wzrost zainteresowania produktami z najwyższych sklepowych półek idzie w Polsce w parze ze zmianą ogólnego nastawienia do dóbr luksusowych.


Powoli zaczynamy pozwalać sobie na marzenia o droższych torebkach, garniturach czy zegarkach, czego symbolem ma być właśnie charakter Ethosa, a docelowo - całego Placu Trzech Krzyży. Tutejszy luksus ma być dostępny, a nie odgrodzony szklanymi murami od “prawdziwego” świata.
Maciej Zajdel, prezes Kulczyk Silverstein PropertiesFot. materiały prasowe
Kulczyk Silverstein Properties jest jednym z inicjatorów Koalicji na rzecz rewitalizacji Placu Trzech Krzyży - co to za inicjatywa?

To pomysł, który narodził się trzy lata temu. W Koalicji uczestniczą podmioty prywatne, państwowe, społeczne zgromadzone wokół Placu. Chcieliśmy, aby głos naszej jeszcze nieformalnej grupy, został usłyszany szerzej - przez miasto, przez osoby, które decydują o przyszłym kształcie Placu Trzech Krzyży i jego okolic.

I chyba przez samych Warszawiaków: kilka dni temu zorganizowaliście tu koncert plenerowy. Plac Trzech Krzyży z reguły nie jest pierwszym wyborem, jeśli chodzi o tego typu przedsięwzięcia.

Jubileuszowy, 60.koncert Jazz Jamboree był imprezą otwartą, w której według oficjalnych danych wzięło udział ponad 8 tysięcy osób. Chcieliśmy, aby stanowiła ona takie symboliczne ponowne otwarcie Placu dla mieszkańców i dla turystów. Organizacja koncertu plenerowego miała być swego rodzaju deklaracją, że ten nasz, nieduży na razie, ruch społeczny, w przyszłości zaowocuje dobrze przeprowadzoną rewitalizacją Placu.

Aby kontynuować otwieranie się Placu na miasto. Z jednej strony do Ethosa wprowadzają się pierwsi najemcy handlowi, a z drugiej – uruchamiamy właśnie kampanię „Kulturalny październik”. Do 28.10 zapraszamy do Ethosa nie tylko na wystawę plakatów Jazz Jamboree, ale także na spotkania z artystami. W najbliższe trzy piątki miesiąca o godz. 19.00 będą odbywały się spotkania z prof. Rosławem Szaybo, Piotrem Dąbrowskim i Rafałem Olubińskim.

Co w kontekście Placu Trzech Krzyży oznacza “dobrze przeprowadzona rewitalizacja”?

Przez wiele ostatnich lat, Plac był miejscem przyjaznym - samochodom i autobusom, ale z pewnością nie mieszkańcom. Jeszcze do niedawna nie było to miejsce, gdzie umawiamy się na spotkania, przychodzimy odpocząć, zrobić zakupy.

Naszym marzeniem jest odwrócenie i wzmocnienie tego trendu - chcemy, żeby Warszawiacy i turyści chcieli się tu zatrzymać, a nie tylko przejechać, jak najszybciej się da.

Naszym zdaniem, brakująca część rewitalizacji Traktu Królewskiego powinna iść właśnie w stronę przywrócenia Warszawie placu wielkomiejskiego, czyli stworzenia deptaku, miejsca z ograniczonym ruchem samochodów i autobusów. Miejsca, w którym można zorganizować koncert taki, jak Jazz Jamboree.
Jazz Jamboree przyciągnęło tłumyFot. materiały prasowe
Nie chodzi tylko o to, żeby posadzić tu kilka drzew czy wybrukować ulicę. Miejsce to powinno rozwijać funkcje zgodne z jego potencjałem.

Czyli jakie?

Plac Trzech Krzyży to plac wielkomiejski, gdzie krzyżują się funkcje biznesowe, finansowe, restauracyjne, butikowe, kulturalne, dyplomatyczne. To potencjał, który trzeba wykorzystać. Dodatkowo, Plac powinien być ogólnodostępny dla pieszych. Parking dla samochodów, którego oczywiście brakuje, można zlokalizować pod Placem, nie ma ku temu żadnych przeszkód.

Czy “ogólnodostępność” Placu nie kłóci się trochę z ekskluzywnym charakterem, jaki będą miały ulokowane tu instytucje? Oferta marek, umiejscowionych chociażby w waszym budynku jest skierowana, mimo wszystko, do wąskiej grupy bardzo zamożnych osób.

To nie do końca prawda. Na Placu Trzech Krzyży mamy giełdę, teatr, hotel, restauracje, kawiarnie, butiki, sklepy jubilerskie - tutejsza przestrzeń jest bardzo różnorodna. Ten wielkomiejski charakter również od nas wymaga różnorodności oferty.

Mamy kawiarnię Green Coffee Nero Gold, która uzyskała tytuł najpiękniejszej kawiarni w Polsce, zupełnie nową koncepcję showroomu Almi Decor, niedługo otworzymy jedyny w Europie Środkowej technologicznie zaawansowany showroom Audi promujący zrównoważony transport oraz wysokiej klasy restaurację i jeszcze jedną kawiarnię. Na górze swoje biura ma HBO, gdzie pracuje sporo młodych ludzi. W budynku będzie ich jeszcze więcej, gdy niedługo otworzymy przestrzeń co-workingową.

Ideą naszej koncepcji biznesowej jest to, aby operatorzy handlowi czy usługowi otwierali u nas unikalne showroomy. Ethos nie będzie więc tylko miejscem, w którym robi się zakupy, ale przestrzenią do spotkań, rozmów o trendach, technologii, motoryzacji. Spotkamy tu polskich i światowych projektantów.
Fot. materiały prasowe
Czy wasz profil jest znakiem tego, że sposób postrzegania dóbr luksusowych i ogólnodostępnych zmienił się w ostatnich latach? Że już nie jest żadnym faux pas nosić zegarek od Cartiera do sukienki z Zary?

Dostępność dóbr luksusowych znacznie się rozszerza. Pojawiają się dobra semi-luksusowe, na które stać znacznie szerszą grupę osób. Przestrzeń Ethosa oferuje cząstkę tego luksusu każdemu, kto raz na jakiś czas lub częściej będzie chciał z niego skorzystać. Oferta naszego budynku daje właśnie taką możliwość.

Gdzie plasuje się Polska, jeśli chodzi o rynek zbytu dla dóbr luksusowych? Jesteśmy już bardziej Włochami, gdzie do luksusu podchodzi się na spokojnie, czy raczej Rosją, gdzie ciągle jest to coś, za czym się goni?

Jesteśmy zupełnie innym krajem, z innym, dużo większym potencjałem. Dobra bardziej luksusowe, kiedyś pojmowane jako praktycznie niedostępne, małymi kroczkami zbliżają się do nas, szczególnie do Warszawy. Rozwój naszego społeczeństwa jest jednym z najdynamiczniejszych w Europie - bogacimy się coraz szybciej, mamy bardzo silny wewnętrzny rynek.

Potencjał, aby rozwijać rynek dóbr luksusowych jest więc obecny. Oczywiście, grupa osób, które co tydzień kupują drogi garnitur czy sukienkę od znanego polskiego lub zagranicznego projektanta jest dość wąska, ale raz na jakiś czas coraz większa liczba Polek i Polaków wybiera lepszej jakości akcesoria, ubrania czy biżuterię oraz wybiera się na dobrą kolację.

Najlepszym tego dowodem jest szereg spotkań z luksusowymi markami włoskimi, francuskimi, szwajcarskimi oraz z Wielkiej Brytanii, z którymi prowadzimy rozmowy i które gościły na nasze zaproszenie w Warszawie. Te marki już wpisują Polskę w swoją średnioterminową strategię swoich planów rozwoju.

Czy ich przedstawiciele są zaskoczeni, że Polska zaczęła rozwijać się w tym kierunku?

Rozwój Polski i Warszawy na przestrzeni ostatnich dwóch dekad jest niesamowity. Osoby, które tu przyjeżdżają - menadżerowie, właściciele luksusowych marek francuskich czy włoskich są zaskoczeni tym, jak Warszawa dzisiaj elegancko wygląda, jaka jest zadbana, jak dobrze ubrani ludzie chodzą po ulicach oraz jak szybko zmienia się na lepsze jakość przestrzeni publicznej.

Oczywiście porównując liczby, nasz polski jest cały czas rynkiem kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt razy mniejszym niż rynek włoski, brytyjski czy rosyjski. Jednak dynamika rozwoju daje dużo do myślenia. Jeszcze trzy czy cztery lata temu wiele z tych marek w ogóle nie brało Polski pod uwagę. Dzisiaj myślą o nas bardzo poważnie.

To nie znaczy, że już jutro pojawi się w Warszawie druga mediolańska Via Montenapoleone, ale za 10 - 20 lat – kto wie, co się stanie z Placem Trzech Krzyży, czy ulicą Mokotowską, bo potencjał dogonienia tych pięknych, turystycznych ulic handlowych w Mediolanie czy w Londynie, na przestrzeni kolejnych dwóch dekad na pewno się u nas pojawi.