Burmistrz wobec Unii sceptyczna, ale nie wobec funduszy. W tym mieście o UE lepiej mówić cicho
Małe miasto, duże problemy
W 1998 r., gdy rząd Jerzego Buzka wprowadzał reformę administracyjną kraju, Łapy walczyły o status powiatu. W końcu, zanim w latach 70. powstało 49 województw, Łapy były miastem powiatowym. Walka skończyła się niepowodzeniem. Liczące ok. 16 tys. mieszkańców miasto pod Białymstokiem pozostało zaledwie gminą. I to gminą z roku na rok wyludniającą się.
"Problemem w gminie jest niski poziom wykształcenia mieszkańców, aż 27,5 proc. ogółu mieszkańców ma wykształcenie podstawowe, 44 proc. mieszkańców gminy posiada wykształcenie zawodowe lub zasadnicze zawodowe, natomiast zaledwie 7,9 proc. ogółu mieszkańców gminy ma wykształcenie wyższe" – czytamy w opracowanym kilkanaście lat temu "Planie rozwoju lokalnego gminy Łapu na lata 2004-2013".
To jasne, że właśnie takie ośrodki w pierwszym rzędzie powinny móc liczyć na pomoc z Unii Europejskiej, by choć w pewnym stopniu wyrównać dystans dzielący ich od bogatszych gmin. I Łapy z tej możliwości korzystają.
PiS bierze (prawie) wszystkoOstatnie 4 lata to 77 milionów złotych dotacji na remonty dróg, inwestycje w centrum Łap, modernizację gospodarki wodno-ściekowej, kulturę, edukację czy sport. To tak jakby każdego dnia na konto naszej gminy wpływało dodatkowo po ponad 70 tysięcy złotych na łapskie inicjatywy.
Urszula Jabłońska z Prawa i Sprawiedliwości w 2014 r. wygrała wybory w I turze, zdobywając nieco ponad 50 proc. głosów. W Radzie Miasta znalazło się aż 12 radnych z PiS i zaledwie 4 z KWW "Nasze Podlasie", wywodzącego się z Chrześcijańsko-Demokratycznego Stowarzyszeni "Nasze Podlasie". Pozostałych pięcioro to radni niezależni, z których część i tak głosuje ramię w ramię z partią rządzącą.
Pytania pana Łukasza były uzasadnione. Całkiem niedawno, w sierpniu, o Łapach napisał prestiżowy "The Wall Street Journal". Amerykańscy dziennikarze poszukiwali odpowiedzi na pytanie o to, czy Brexit to przypadek odosobniony, czy jeszcze w jakimś kraju Unii sceptycyzm wobec UE jest tak duży. Chcieli też zrozumieć, skąd bierze się niechęć do Unii w tych środowiskach, które z przynależności do wspólnoty korzystają najwięcej. I tak zawędrowali do Łap.
Chwali się przy tym faktem, że gmina została dostrzeżona przez "The Wall Street Journal". Choć przecież ona sama w tym tekście nie wypadła najlepiej – wyszło, że gdy idzie o pieniądze, to jest za. Ale tak w ogóle to jednak nie za bardzo.
Dyskutować można, ale...Polska jest członkiem Unii Europejskiej, a my wraz z polskim rządem wykorzystujemy wszystkie możliwości, aby maksymalnie skorzystać z unijnych pieniędzy. Dzięki zewnętrznym dotacjom podejmujemy szereg przedsięwzięć, które będą służyły nam, ale także naszym dzieciom i wnukom. (...) Mogę się poszczycić tym, że nasza skuteczność w pozyskiwaniu środków unijnych została dostrzeżona nawet przez najbardziej opiniotwórczy na świecie amerykański dziennik "The Wall Street Journal".
Podsumowanie kadencji burmistrz Łap Urszuli Jabłońskiej, lapy.pl
Pan Łukasz odosobniony nie był – jak się okazuje, znacznie więcej osób zostało zablokowanych przez burmistrz Urszulę Jabłońską, gdy na jej publicznym profilu na Facebooku zgłaszały krytyczne uwagi dotyczące jej działalności lub zadawały niewygodne pytania. "Kasowanie nieprzychylnych postów to jedyne co pani potrafi!" – stwierdza jeden z oburzonych internautów.
Post skasowany - problem znika
Łukasz Łazarecki odpowiedzi się zaś nie doczekał. Wręcz przeciwnie – odebrano mu możliwość zadawania kolejnych pytań. Jacek Łapiński, redaktor naczelny portalu "Nasze Łapy", a także kandydat Koalicji Obywatelskiej do Rady Powiatu z gmin Łapy i Poświętne, przyznaje, że wie o metodach dyskusji stosowanych przez Urszulę Jabłońską.
– Mieszkańcy często informowali mnie, że wiele problemów ważnych dla gminy zgłaszanych pani burmistrz jest spychanych na boczny tor. Promowane jest raczej chwalenie, a nie - nawet życzliwe - zwracanie uwagi. Ostatnio takim problemem jest na przykład płynąca z wielu kranów żółta woda. Władze miasta jednak zdają się tego nie zauważać – mówi w rozmowie z naTemat Jacek Łapiński.
Nie ma zgody na język nienawistny
Rzeczniczka łapskiego urzędu miasta dziwi się oburzeniu, że niektóre posty na profilu pani burmistrz są kasowane. Jak mówi w rozmowie z "Porannym", na profilach niektórych radnych opozycji od dawna są usuwane komentarze i nie wzbudza to większych emocji.
Pikanterii w tej sprawie dodaje fakt, że zaledwie dwa lata temu pani burmistrz była przesłuchiwana przez policję w sprawie obelżywych komentarzy na forum lokalnej gazety na temat dyrektora jednej z łapskich szkół. Funkcjonariusze bowiem ustalili adresy IP i okazało się, że jeden z nich zaprowadził ich do domu pani burmistrz.Wiele osób prowadzi tu merytoryczne dyskusje i do takich Urszula Jabłońska zaprasza mieszkańców. Nie wyraża jednak zgody na język nienawistny, obrażanie czy celowe wprowadzanie w błąd. Uwagi dotyczące blokowania autorów takich wpisów i podnoszenie tego jako zarzutu wydaje się zaskakujące.
"Kurier Poranny"
Urszula Jabłońska zapewniała wówczas, że ani ona, ani jej mąż nie są autorami obraźliwego komentarza. Wyjaśniła, że jej router miał bardzo słabe zabezpieczenia i właściwie każdy mógł z niego skorzystać. Policja postępowanie umorzyła.