"Mam piersi z rozstępami". Wstydliwy problem dla kobiet – nie tylko rozmiar piersi ma znaczenie

Ola Gersz
Małe, duże, sterczące, trójkątne, obwisłe, z rozstępami, karmiące. Piersi jest tyle, ile kobiet. Cycki z mainstreamowych mediów – okrągłe, jędrne i śliczne – to często po prostu pic. Ale czy zdajemy sobie z tego sprawę?
Jeden kształt i rozmiar piersi nie istnieje. Mimo to kobiety wciąż porównują swój biust do tych z okładek magazynów Fot. Facebook/profil Enter the ROOM x G'rls ROOM
"Twoje piersi są dyskretne jak urok burżuazji, a może uciekają z większości staników, a nawet bluzek i sukienek? Większość Polek patrząc w lustro widzi, że ich piersi są zezowate, sterczące, trójkątne, malutkie, obwisłe, karmiące… Często daleko im do idealnego obrazka, który mamy w głowie po przekartkowaniu magazynów czy przescrollowaniu Instagrama" – czytamy na stronie internetowej kampanii społecznej "Coś do nich mam" fundacji Rak’n’Roll.

W ramach kampanii można zamówić za pomocą narzędzia BOOBlabla w Messengerze żel do odpowiednich rodzajów piersi, a następnie zapisać się na USG piersi w Gabinetach z Różową Wstążką za jedyne 20 złotych.


A żel w błękitno-różowym opakowaniu mamy do piersi: sterczących, wielkich, trójkątnych, malutkich, kwadratowych, karmiących, silikonowych, z dużymi brodawkami, obwisłych, zezowatych, sterczących, a także jednej większej, drugiej mniejszej czy jednej wyżej, drugiej niżej. I jeszcze opakowanie do piersi zupełnie innych.
W kampanię zaangażowały się również blogerki i celebrytki. Jessica Mercedes dobrała więc żel do piersi trójkątnych, Małgorzata Rozenek-Majdan do sterczących, Maffashion do malutkich, a Ola Hamkało do tych z rozstępami.

Dlaczego Rak'n'Roll mówi o rewolucji?

Bo wciąż za mało mówi się w mediach o tym, że piersi są absolutnie przeróżne, a te idealne, które widzimy na czerwonych dywanach czy sesjach zdjęciowych, to często iluzja. To nie rzeczywistość.

"Moje cycki są przytulaste i je kocham"
O to, co sądzą o swoich piersiach, zapytałam dziewczyny na kilku kobiecych grupach na Facebooku. Odzew był ogromny.

Wniosek pierwszy (podnoszący na duchu): bardzo dużo kobiet swoje piersi akceptuje, lubi, a nawet kocha. Mimo wszelkich niedoskonałości.

"Nie wstydzę się ich nigdzie pokazywać, uważam że są super, nie sprawiają problemów, trzymają się na miejscu" – napisała Agnieszka. Kamila w sobie najbardziej lubi oczy i biust, a Aneta wstydziła się swoich piersi jako nastolatka, lecz z kompleksów wyleczyła ją plaża nudystów i aktywność seksualna.

"Ja kocham swoje cycki! Są małe i dzięki temu nigdy nie zakładam stanika" – dodaje Gabi. Beata z kolei ceni w swoich piersiach to, że są "fajne, mięciutkie i przytulaste", a Paulina bardzo swój biust lubi i czuje się z nim "mega komfortowo, chociaż nie wyglądają jak u modelki". Magda z kolei miała ogromne kompleksy z powodu małych piersi w okresie dojrzewania, a jaka nastolatka myślała tylko o tym, kiedy, za co i jak zrobić sobie operację powiększenia biustu. "Teraz oswoiłam się z nimi i je polubiłam" – podkreśla.
Fot. screen z Instagrama/profil rebelgirlsbook
"Mam duży biust i zawsze słyszę, że jest boski, więc akurat z niego cieszę się mocno! Pewnie, że jak brałam tabletki, to były podniesione i twarde, wyglądały jak z gazety, a teraz już są dość ciężkie. Ale są super. Ogólnie mimo, że na siebie narzekam czasem, nie mam żadnego problemu przed rozebraniem się przed lekarzem, na badaniach itp. Myślę, że przecież nie chce sobie mnie »pooglądać«, tylko zbadać, więc po co mam skupiać się na tym, jak wyglądam w tym momencie" – opowiada Kaja.

A Ania dodaje: "Uważam, że wiele kobiet nie docenia swoich. Często widzę, że się z nimi chowają. W pewnym momencie przez źle dobraną antykoncepcję hormonalną moje piersi bardzo szybko urosły i pojawiły się na nich rozstępy. I te rozstępy też polubiłam - kojarzą mi się z pazurami tygryska i myślę, że są w jakiś przekorny sposób seksi".

"Malutkie jak mandarynki"
Wniosek drugi (niepokojący i smucący): więcej niż tych pierwszych jest wciąż tych dziewczyn, które mają olbrzymie kompleksy z powodu swoich piersi.

Wiele twierdzi, że ich biust jest po prostu za mały.

"Nigdy nie bałam na USG piersi. I nie tylko, że się boję, ale też dlatego, że są takie małe. Jak będę starsza, to w życiu nie pójdę na mammografię, bo boję się, że mojego cycka po prostu nie da się złapać tą maszyną. Wstydzę się i często mam wrażenie, ze ludzie patrzą na mnie (mężczyźni zwłaszcza) i oceniają po małym biuście. Albo kobiety z większym patrzą na siebie z dumą, ze mają ode mnie większy" – relacjonuje mi Celina, który ma kompleksy z powodu piersi od lat.

Podobny problem ma Karolina, które pisze: "Ja w swoim życiu miałam kostium kąpielowy na sobie trzy razy, bo się wstydziłam moich małych piersi. Byłam na diecie podczas, której jadłam przez miesiąc ciągle parówki i kurczaka, aby urosły, robiłam ćwiczenia, nawet się modliłam. Byłam przekonana, że powinnam mieć ładne piersi, bo jestem to «winna« facetom. Kiedyś na imprezie jak się upiłam, to chodziłam i przepraszałem że nie mam pushapa. Plus odkryłam, że moja mama ma sztuczne piersi i wtedy uznałam to za znak, że trzeba się ich wstydzić".
Fot. screen z Instagrama/profil cialopozytyw
Dziś Karolina chodzi na terapię. Jak podkreśla, przytyła, a piersi jej urosły. – Ale myślę o operacji plastycznej, bo za bardzo mnie męczy moje ciało – wyznaje.

Swoich małych piersi nie lubi też Wioleta: "Ja »stara baba« (pół wieku mi zaraz stuknie) wstydzę się i to bardzo, bo... są malutkie jak mandarynki. Och, mam kompleks nieproporcjonalnie wielki do rozmiaru mojego biustu, oj mam".

"Duże cycki to nie są fajne cycki"
Są też dziewczyny, które mają problem z piersiami za dużymi. Wśród nich jest Ludwika, która ma biust w rozmiarze 75J. "To jest love-hate relationship. Z naciskiem na hate. Na co dzień nie przywiązuję ogromnej wagi do wyglądu swoich piersi. Są częścią mojego ciała, akceptuję ich istnienie, ale gdybym mogła wybierać, chciałabym mieć je zdecydowanie mniejsze. Jako nastolatka chciałam nie mieć ich wcale, to wiązało i nadal wiąże się z trudną relacją z własnym ciałem i płcią biologiczną".
Ludwika

Nie wstydzę się chodzić na badania, bo dbam o zdrowie i traktuję to jako swój zdrowotny obowiązek, ale już kupowanie bielizny to dla mnie koszmar - ogromny biust i nie tak znowu wiele pod nim powodują, że znalezienie stanika, który będzie: a) dobry i wygodny w dwóch obwodach, b) optycznie zmniejszał biust, c) nie będzie kosztował milionów to jak szukanie igły w stogu siana.

Ludwika dodaje, że ma też dość bieliźnianego mainstreamowego przemysłu i jego przekazu, że bielizna musi być sexy i zmysłowa. A także wszystkich rad, że powinna eksponować swoje atuty.

"Nienawidzę »komplementów« pod adresem moich cycków i kulturowego przekonania, że skoro mam duży biust, to na pewno jestem z niego dumna, bo przecież duże cycki to fajne cycki" – zastrzega.

Jola z kolei zaczęła swoje duże piersi lubić dopiero z czasem. "Byłam pierwszą dziewczyną w klasie, której zaczęły rosnąć piersi. Młodsza siostra śmiała się ze mnie, tak jak i ja wcześniej ze starszej kuzynki. Długo marzyłam o zmniejszeniu ich, ale było to w czasach, gdy wstydziłam się również swojej seksualności. Chciałam stronić od seksu jak najbardziej, a kultura dawała przekaz, że duże piersi = gorąca dupa do seksu. Akceptacja piersi przyszła z akceptacją seksualności" – opisuje.

Ale nie chodzi tylko o rozmiar. O wszystko.
Fot. screen z Instagrama/profil cialopozytyw
Są więc też dziewczyny, które twierdzą, że ich piersi są zbyt obwisłe. Jak Patrycja, która pisze, że jej biust "smętnie wisi". Z kolei Patrycja ma piersi asymetryczne i przez to unika większych dekoltów, odczuwa też lekki dyskomfort na plaży czy basenie. A Emilia swoich piersi nie lubi, bo ma problem z ich nadmiernym owłosieniem.

Piersi tyle, ile kobiet
– Piersi na pewno są powszechnym kompleksem – wygląd piersi często jest dla kobiet problemem. Posiadaczki małych zazdroszczą posiadaczkom dużych, te z kolei zazdroszczą im małych – mówi mi Kaya Szulczewska, która na profilu Ciałopozytyw w mediach społecznościowych uczy kobiety akceptacji swoich (nie)idealnych ciał.

Skąd te kompleksy? Głównie przez wciąż powielany w mediów obraz idealnych cycków. Czyli mają być okrągłe, jędrne, idealne.

Zgadza się z tym Szulczewska. – Wiele dziewczyn tak naprawdę nie wie, jak różnorodne są piersi, że to, co widzimy w mediach i reklamach, to zwykle piersi uniesione i modelowane stanikiem lub poddane korekcie plastycznej lub po prostu po korekcie graficznej – zauważa.

Odtrutką na te kompleksy spowodowane zestawianiem swoich (prawdziwych) piersi z tymi istniejącymi w mainstreamie (czyli często nieistniejącymi w ogóle, bo przecież Photoshop robi swoje) jest coraz popularniejszy ruch Body Positive. Czyli taki, który pokazuje, że każde ciało jest piękne, a te na okładkach kolorowych magazynów wcale nie powinny być naszą wyrocznią.

Ruch Body Positive najpierw skupił się głównie na wadze, rozstępach, cellulicie. Teraz coraz częściej pojawiają się w nich "cyckowe" przekazy. IV numer kwartalnika dla dziewczyn "Grl's Room" był poświęcony wyłącznie piersiom. Kilka stron zajmują w nim zdjęcia biustów. Ich różnorodność może naprawdę zadziwić kogoś, kto żył tylko w świecie piersiowej jednorodności. Są piersi po masektomii, piersi do pępka, piersi płaskie...
Fot. screen z Instagrama/profil grls_room
"To jeden z najważniejszych materiałów w tym wydaniu, który pokazuje naszą cielesną różnorodność, oswaja z nią, zachęca do nawiązywania kontaktu z własnym ciałem" – pisały twórczynie magazynu w jego zapowiedzi.

Podobną akcję zorganizował też zresztą Ciałopozotyw. Szulczewska poprosiła dziewczyny o wysłanie zdjęć ich piersi i zamieściła je na Instagramie.

– Dostałam bardzo dużo zdjęć i historii dotyczących piersi. Okazało się, że dla wielu dziewczyn był to pierwszy raz, gdy zobaczyły, że piersi mocno asymetryczne, bardzo wiszące, z wklęsłymi sutkami, z bardzo dużymi sutkami, z rozstępami czy te o nietypowym wyglądzie, w rzeczywistości są normalne, spotykane u kobiet w różnym wieku, także bardzo młodych. Dziewczyny zobaczyły, że nie tylko one na świecie tak wyglądają – mówi mi inicjatorka Ciałopozytywu.

Szulczewska podkreśla, że Body Positive naprawdę działa. – Dostałam dużo wiadomości o tym, że oglądanie różnorodnych piersi dało moim obserwatorom ulgę i poprawiło ich samoocenę. Sprawiło, że inaczej spojrzały na swój biust.

Dlatego mówmy o swoich pięknych, nieidealnych piersiach, kochajmy je, a także (a raczej przede wszystkim) – badajmy.