Brexit za garść rubli? W Wielkiej Brytanii rusza śledztwo ws. finansowania kampanii antyunijnej

Paweł Kalisz
Rusza śledztwo mające na celu sprawdzenie, czy przypadkiem za finansowaniem antyunijnej kampanii w Wielkiej Brytanii nie stała Rosja. W kampanię zaangażowany był miliarder Aaron Banks, który nawet nie próbuje ukrywać, że spotyka się ambasadorem Federacji Rosyjskiej.
Czy za Brexit płacono w rublach? Ten wątek kampanii antyunijnej będą badać brytyjscy śledczy Prawo autorskie: quickshooting / 123RF
Głównym sponsorem kampanii Leave.eu, która przedstawiała Brexit jako dobrą i jedynie słuszną drogę dla Brytyjczyków, był miliarder Aaron Banks. Można by zapytać "kto bogatemu zabroni", gdyby nie pewien szczegół. Banks spotykał się z ambasadorem Federacji Rosyjskiej, a do tego nie bardzo potrafi wytłumaczyć, skąd miał te pieniądze.

Nad tą sprawą od pewnego czasu głowili się członkowie brytyjskiej Komisji Wyborczej. Wreszcie zdecydowali się na przekazanie akt organom ścigania. Przede wszystkich chodzi o sprawdzenie, czy Brexit nie został sfinansowany kwotą wyrażoną w rublach.


Sam Aaron Banks nie zaprzecza, że spotykał się z ambasadorem Rosji, ale zapewnia, że rozmowy miały dotyczyć inwestowana w rosyjskie kopalnie złota i diamentów.

Te zapewnienia nie przekonały jednak pracowników Komisji Wyborczej. W czwartek wystosowano oświadczenie dla mediów, w którym stwierdza się, iż są "uzasadnione podejrzenia, że Banks nie był prawdziwym źródłem" finansowania, a organizacja korzystała ze wsparcia niedozwolonego podmiotu, zarejestrowanego na będącej rajem podatkowym Wyspie Man.

źródło: "The Guardian"