Przez pół roku testowałem opony Nokian iLine. Są stworzone na polskie lato – choć nie takie jak w tym roku

Piotr Rodzik
Użytkownicy aut wieloletnich rzadko sięgają po opony bardziej znanych marek lub wręcz kupują używane. Tymczasem w ramach testu przez cały letni sezon sprawdzałem, jak w Fordzie Mondeo trzeciej generacji sprawdzą się opony Nokian iLine. I mogę powiedzieć tylko tyle, że jazda była nad wyraz przyjemna, komfortowa i przede wszystkim bezpieczna - jak w dużo nowszym aucie. Choć na deklarowane oszczędności na paliwie nie ma co według mnie liczyć.
Opony Nokian iLine okazały się bardzo dobrym wyborem. Fot. naTemat
Mniej więcej w czasie, kiedy na początku roku testowałem w mroźnej Finlandii nowe opony zimowe Nokiana przeznaczone do SUV-ów, w aucie, które prywatnie użytkuję, myślałem już o zmianie opon na letnie.

I dosłownie wtedy polski dystrybutor złożył mi nietypową propozycję: w sezonie letnim miałem sprawdzić, jak sprawują się ich opony. Nie przez tydzień - w takim czasie można dobrze poznać samochód, ale na pewno nie opony. Tylko przez cały sezon.

Do testu wybrałem opony Nokian iLine. Dlaczego akurat te? Bo są dość przystępne cenowo - skandynawski producent ma w swojej ofercie także droższe ogumienie. Powiedzmy sobie jednak wprost: wybierając do wieloletniego auta opony z najwyższej półki wypadłbym co najmniej dziwacznie.
Fot. naTemat
W tym czasie na oponach z serii iLine (205/55R16 91H) pokonałem kilka tysięcy kilometrów. Więcej okazji nie miałem, gdyż, na co dzień testuję w naTemat samochody, więc siłą rzeczy poruszam się różnymi autami, ale wydaje mi się, że zdążyłem się z tymi oponami zapoznać dość dobrze.


Jakbym miał nowe auto
Zgodnie z danymi z etykiety opon iLine to opony całkiem nowoczesne. Klasa C w oszczędności paliwa, klasa C w zachowaniu na mokrej nawierzchni oraz "jedna" fala dźwiękowa i 68 decybeli.

I może od tego warto zacząć, bo w mojej ocenie to najistotniejsza zaleta tych opon. A przynajmniej najbardziej przydatna na co dzień. Opony z serii iLine okazały się być bardzo ciche. Zresztą wynik 68 dB mówi sam za siebie, to absolutny rynkowy top nawet wśród znacznie droższych konkurentów.
Fot. naTemat
Naprawdę nie ma na rynku wielu równie cichych opon (choć oczywiście są i to nawet cichsze), niemniej jednak za tę kwotę ciężko się przyczepić. Co istotne, iLine'y były ciche nie tylko na drogach asfaltowych, ale i na betonowych. No i wreszcie były także bardzo ciche na mokrej drodze, co jest bolączką wielu modeli opon.

A skoro już jesteśmy przy mokrym - opony Nokian iLine sprawdziły się także w tej sytuacji. Producent w ogumieniu zastosował tzw. rowki Venturiego. To wyprofilowane nacięcia pomiędzy blokami krawędzi opony, które przyspieszają odpływ wody.

Tyle teorii. W praktyce opony bardzo dobrze odprowadzały wodę i to nawet przy wyższych prędkościach. Można się zastanawiać, na ile rozsądna jest auta na granicy przepisów na drogach ekspresowych czy autostradach w deszczu, ale opony mnie nie zawiodły w takiej sytuacji ani razu.
Fot. naTemat
Producent na swojej stronie internetowej chwali się zresztą, że to opony, które zapobiegają aquaplaningowi. I raz w takiej dość podbramkowej sytuacji się znalazłem - w trakcie opadów deszczu, na drodze S7 pomiędzy Krakowem a Warszawą. W miejscu, gdzie był duży spadek terenu (i to w zakręcie) na jego dnie nazbierało się sporo wody.

O tym, że wjechałem w spore bajoro, dowiedziałem się dopiero, jak to usłyszałem. Kierownica wpadła w drgania, ale opony utrzymały mnie na torze jazdy w lekkim zakręcie - co wcale takie oczywiste nie było. Ogółem to opony stworzone na typowe, polskie lato. Czyli deszczowe. Akurat ostatnie było bardzo suche, ale to pewnie przypadek.

No i wreszcie taka najprostsza sprawa - samochód z wolnossącym silnikiem o mocy 130 koni mechanicznych raczej do szaleństw się nie nadaje, ale przez cały letni sezon ani razu nie ratowała mnie kontrola trakcji.
Fot. naTemat
Nokiany dzięki swojej ponadprzeciętnej przyczepności po prostu okazały się niezawodne w każdej normalnej sytuacji. Także w trakcie gwałtownego hamowania, które raz, że na tych oponach jest skuteczne, a dwa, że samochód toczy się jak po sznurku.

Jeśli mogę się do czegoś przyczepić, to tylko do rzekomych oszczędności ze spalania paliwa, które sugeruje także producent. Owszem, średnie spalanie mi trochę spadło, ale to raczej zasługa długiego i ciepłego lata, a nie opon. Wszak zimą generalnie spalanie rośnie.

Słowem oszczędności przy dystrybutorze z tytułu zakupu tych opon raczej nikt nie odczuje. Ale też nie wiem ile trzeba byłoby jeździć, żeby w ten sposób nowe ogumienie naprawdę "zwróciło się".
Fot. naTemat
Opłacalny zakup
Opony takie, jakie testowałem (tj. w tym rozmiarze), można kupić już za nieco ponad dwieście złotych za sztukę. To dobra oferta. Opony nieznanych (często chińskich) producentów wcale nie są dużo tańsze - tak samo używki. Jednocześnie nie oferują ani takiego bezpieczeństwa, ani trwałości.

A biorąc pod uwagę, że to zakup na kilka sezonów, oferta jest nawet bardziej opłacalna. Zresztą widzę, że bieżnik opon jest nadal praktycznie nowy.

I wracając jeszcze do myśli z początku tego tekstu: wiele osób szuka przyczyn gorszego prowadzenia swojego auta w zawieszeniu czy w układzie kierowniczym. O oponach często zapominamy. A okazuje się, że w ten sposób można znacząco odmłodzić auto. Powtarza się stara prawda, że dobre ogumienie to podstawa.
Fot. naTemat

Opony Nokian iLine na plus i minus:

+ Przystępna cena
+ Cisza w kabinie na każdym rodzaju nawierzchni
+ Duża przyczepność, także na mokrej drodze
- Oszczędności paliwa czysto iluzoryczne