Przeciwnicy mówią na niego "Adrian". W PiS Andrzej Duda też ma swoje przezwisko

Bartosz Godziński
Setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości miała być punktem kulminacyjnym jego prezydentury. Referendum konstytucyjne zakończyło się jednak fiaskiem, obchody historycznego wydarzenia przeszły bez echa, a Andrzej Duda musiał oddać marsz narodowcom. "Nawet w PiS przyznają, że funkcja prezydenta przerosła Dudę" – czytamy w najnowszym "Newsweeku".
Nawet w PiS nie wszyscy szanują Andrzeja Dudę Fot. okładka "Newsweeka"
Przeciwnicy prezydenta zwykli o nim mówić "Adrian" - wzorem jego odpowiednika w serialu "Ucho prezesa". W artykule Renaty Grochal możemy przeczytać, że w PiS złośliwie mówią o Dudzie "Andrzejek", co ma podkreślać, że nie jest samodzielnym politykiem. Dla Joachima Brudzińskiego czy Mariusza Błaszczaka wciąż pozostaje posłem z trzeciego szeregu, który zasiadł w prezydenckim fotelu dzięki prezesowi.

Nie ma nawet żadnych własnych pomysłów na prezydenturę. – On w ogóle zrezygnował z budowania własnej pozycji – ocenia ważny polityk PiS w rozmowie z "Newsweekiem". 500+ i obniżenie wieku emerytalnego były wspólnymi projektami Dudy i rządu. Nie udało się jednak mu dotrzymać obietnicy danej frankowiczom. Według Aleksandra Kwaśniewskiego Duda jest najgorszym prezydentem od 1989 roku.


– Z każdym stanowiskiem można zrobić więcej, jeśli się wie, co chce się robić. W przypadku Dudy jest kłopot, bo on nie wie. Do niedawna wydawało się, że jego główną słabością jest charakter. Ale po jego ostatnich wypowiedziach trzeba powiedzieć, że i z głową nie jest najlepiej – mówi były prezydent.

Pozycję Dudy miała wzmocnić wizyta u Donalda Trumpa w Waszyngtonie, ale tylko go dodatkowo go ośmieszyła.
Okładka najnowszego "Newsweeka"
Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek"