Dawno serial komediowy nie miał aż takiego wpływu na polską politykę. O ile jakiś kiedyś miał jakiś oddźwięk. "Ucho Prezesa" jest prawdziwym fenomenem. Wiemy, że rządzący go oglądają i niektórym nawet się podoba! Trudno jednoznacznie ocenić czy wyciągają wnioski z satyry na ich temat, ale trudno też temu zaprzeczyć. Dlatego też tak bardzo niecierpliwimy się tym, co twórcy zaserwują nam w 2. sezonie. Od ostatniego odcinka tyle się wydarzyło na scenie politycznej, że sami nie wiedzą w co włożyć ręce.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
– Skończyły się wakacje i dużo się działo. Prezydent nie jest już tym samym panem prezydentem, ale prezes dalej jest tym samym prezesem – mówi Robert Górski, twórca serialu i odtwórca roli prezesa Jarosława. Żałuję, że nie mogli wcześniej skomentować sytuacji w Polsce. A tematów do poruszenia też będzie sporo: reforma sądownictwa, szkolnictwa, zamieszanie wokół działań policji czy festiwalu w Opolu, propaganda w TVP. – Chcieliśmy też odtworzyć przebieg defilady, ale sam "Rosomak" przekracza budżet sezonu – śmieje się Górski. I dodaje: – Jednak to nie widowiskowe sceny, ale emocje między ludźmi są najciekawsze.
W drugim sezonie akcja przeniesie się poza gabinet prezesa. Twórcy wezmą na warsztat również opozycję, która w ostatnich miesiącach odegrała sporą rolę i stanowi świetny materiał na scenariusz, a która zresztą już raz dostała po uszach. Pojawią się nowe postacie: pan Zbyszek i prokurator Stanisław, ale i stare będą rozwijane. Możliwe, że serialowy Adrianwejdzie w końcu do gabinetu prezesa. – Mamy kłopot z prezydentem – mówi aktor Mikołaj Cieślak. – Nie wiadomo teraz jak to zrobić, bo zyskał nową rangę, ale to też daje siłą rzeczy nowe możliwości. I to właśnie z aktorem wcielającym się w postać pana Mariusza (Błaszczaka), czyli odpowiednika szefa MSWiA miałem okazję porozmawiać.
Myślicie, że "bunt" Andrzeja Dudy, jego weta, napięte obecnie relacje z Antonim Macierewiczem to wasza sprawka? "Ucho Prezesa" przemówiło mu do rozsądku?
Byłbym megalomanem jeśli bym tak myślał, ale ponieważ jestem (śmiech) to ma na pewno jakiś tam malutki wpływ. Może jest to takie malutkie ziarenko, które wpadło na wagę i przeważyło. Przecież żyjemy w przestrzeni publicznej, nikt nie żyje na wyspach, nawet pan prezydent i musiało to do niego docierać.
Cieszycie się, że mogliście mieć jakiś wpływ na zastopowanie kontrowersyjnych ustaw?
Trudno powiedzieć. Miałem ogromny stres przez pierwsze kilka miesięcy jak to wszystko zaczęło hulać "co tutaj się dzieje?", "co my zrobimy tym serialem?", "jakie decyzje będzie podejmować rząd?", "jak się zachowa opozycja?". No nie, w ten sposób nie zrobimy niczego. Dlatego odrzuciłem takie myślenie, bo inaczej to się można zamęczyć.
Na początku dużo osób myślało, że serial zamiast krytykować rząd, zaczął ocieplać jego wizerunek. Teraz już chyba nie ma wątpliwości, że to czysta satyra.
Tak, czytaliśmy o tym. Jeśli są takie opinie: i z jednej i z drugiej strony - to znaczy, że jest dobrze. Nam to pokazuje, że robimy to po swojemu. Ta niejednoznaczność jest w tym najciekawsza. Nie ma w tym serialu postaci, które są pisane z tezą, że tym pomożemy, a tych zniszczymy. Nie. Jest tutaj rozgrywka polityczna. Jedni wykorzystują struktury demokratyczne, inni nie. I nikt nie chce ze sobą rozmawiać - co zresztą jest najlepsze. Nie ma w ogóle takich potrzeb, by rząd rozmawiał z opozycją.
To taka broń obosieczna.
Dokładnie. O tym też mówimy. Można się dogadać, ale nikt nie chce tego zrobić. To jest super dla nas, twórców serialu, ale bardzo złe dla kraju.
I teraz się bierzecie też za opozycję.
Wiadomo, że śmiejemy się z rządzących, ale z jakieś 2 odcinki będą poświęcone opozycji. Ona wyraźnie istnieje, inna sprawa jak można ocenić skuteczność jej działań. Pomimo tego co robi, nadal przegrywa w sondażach. Co też jest śmieszne, oczywiście z punktu widzenia serialu. Trudno ten temat pomijać. Tak samo jak ciągły spór o to, kto ma być liderem opozycji. Teraz ma być np. Kamila Gasiuk-Pihowicz.
No właśnie. A wiadomo, że Grzegorz Schetyna pewnie jest strasznie zły, bo kto jak nie on, z całymi zasługami i doświadczeniem politycznym, a tu mu wysuwają jakichś smarkaczy. Bardzo ciekawa rozgrywka.
Takie polskie "House of Cards".
Na naszą miarę.
Od czasu zakończenia pierwszego sezonu "Ucha Prezesa" w Polsce sporo się działo, a sytuacja nadal zmienia się bardzo dramatycznie. Jak to wszystko ogarniecie?
Właśnie wiele spraw "szczęśliwie" skończyło się, więc możemy je na spokojnie opisać. Natomiast teraz jak się zacznie "młyn", bo np. prezydent będzie składać swój projekt reformy sądów w połowie września, to nie wiadomo jak się wszystko rozwinie. Nie wiem czy będzie tak wesoło. Nie wiem czy prezydent nie zostanie sam ze swoimi wetami, poza prezesem i opozycją. To też może być ciekawe.
Ci nasi politycy to chyba piszą najlepsze scenariusze. Dużo główkujecie nad serialem?
Robert ma taki dar, że potrafi opisując, wykreować pewne rzeczy. Analizując sytuację polityczną, ale też charakter osoby, można przewidzieć bardzo wiele. I do czegoś takiego doszło. Chwilowe tarcia między Jarosławem Kaczyńskim, a Antonim Macierewiczem o Bartłomieja Misiewicza, miały wcześniej odzwierciedlenie w serialu. Ludzie śledząc losy bohaterów, mogą odnieść wrażenie, że tak jest w rzeczywistości. Jeżeli da się ich wciągnąć w taką iluzję, to odcinek jest dobry. Jesli poczują, że coś jest "fejkiem", to odpadają od oglądania. To musi być bliskie temu, co się dzieje lub temu, co mogło się wydarzyć.
A jak idą twoje przygotowania do roli Mariusza? Podobno właśnie wróciłeś z urlopu, tak jak pierwowzór, który gdy setki Polaków po nawałnicy było bez prądu, gdzieś tam się opalał.
Tak, cały czas go "podglądam". Bardzo lubię ten typ postaci do zagrania. Ma kapitalne przygody z "córką leśnika", sam sobie przyznał medal, a potem go nie przyjął. To są rzeczy takie charakterologiczne. Fajna w sensie artystycznym jest jego podległość względem prezesa, pełne zaufanie w jego nieomylność. Jest w stanie wszystko dla niego zrobić, nawet zjeść konserwę dla kota (śmiech). Oczywiście nie wiadomo czy to prawda, ale coś takiego mogłoby się zdarzyć.
Spotkaliście się osobiście? Rozmawialiście?
Jeszcze nie, ale kolega go spotkał i rozmawiał z nim o "Uchu Prezesa". Pan Mariusz nie oglądał, ale pytał czy fajne. Co zrobię jak go spotkam? Nie wiem, ale to na pewno będzie dla mnie dziwne spotkanie.
Fenomen tego serialu polega na tym, że trafił w odpowiedni czas, taki złoty okres? Czy coś takiego, by się tak udało przy poprzedniej ekipie rządzącej?
Wcześniej Robert robił kabaretowe posiedzenia rządu. To wyglądało inaczej, ale dało się. Nie żartował z Donalda Tuska, bo to było trudne, ale dla chcącego nic trudnego. Oczywiście, współczesne postacie są dużo bardziej charakterystyczne, wdzięczne i ciekawsze w kontekście dramaturgicznym. Obowiązkiem satyryka jest obśmiewanie czy też branie na warsztat władzy. Opozycji też, bo to część świata politycznego. Trafiliśmy na taki moment, że to wszystko jest powiązane z wyrazistością postaci.
Trochę jak w tragedii antycznej: jedność czasu miejsca i akcji.
I jest konflikt tragiczny w postaci dwóch racji: rządowej i opozycyjnej. I nie da się ich pogodzić.
Czyli na dobrą sprawę to z waszej perspektywy, jako twórców "Ucho Prezesa", najlepiej byłoby, żeby rządy PiS trwały wiecznie? Jak się skończą, to się kończy serial.
Siłą rzeczy tak. Mamy też problem z postaciami. Co jak nam znikną? Jak nam nie daj Boże odsuną pana Antoniego, to tracimy potężną postać z ogromnym potencjałem komediowym. Jak odwołają Mariusza to ja nie wiem co zrobię (śmiech). W pewnym sensie poczułem nierozerwalność konfliktu, jak były te protesty, próba przepchnięcia reform w ciągu tygodnia. A z drugiej strony opozycja, która nie ma nic do zaoferowania, ale miejscami ma rację. Pomyślałem, że nie wiem, kogo mam popierać, jest straszna "bieda". To jest jak ten konflikt w antycznym dramacie. Oczywiście sytuacja się kiedyś wyjaśni, ale po co tracić tyle energii politycznej na to? Społeczeństwo też się dzieli i o to chodzi, by były spolaryzowane grupy wyznawców. A jeżeli, ktoś jest wyznawcą, a nie ma swoich poglądów, to się nigdy nie dogadamy.
Premierowy odcinek 2. sezonu pt. "Twarze, maski, mordy" 7 września na platformie Showmax. Kolejne odcinki będą tam lądować co czwartek. Z kolei potem, co poniedziałek będziemy mogli je zobaczyć na YouTube. Łącznie zaplanowanych jest 14 odcinków.
Rząd chce zrobić swoje i ma gdzieś co zrobi opozycja. Opozycja też nie nawiązuje kontaktu, bo pokaże, że współpracuje z kimś, kogo krytykuje. To jest kompletnie chore. A wszyscy się zgadzają, że powinna być np. reforma sądownictwa. A to się da przecież zrobić i wybrać dobre rozwiązanie. Najpierw będą rządzić jedni, a potem drudzy, po co tworzyć prawo, które potem trudno będzie odkręcić.