W starych rzeczach matki znalazł list Żydówki, którą ukrywała 75 lat temu. Teraz próbuje ją odnaleźć

Aneta Olender
Nie wiedziała czy przeżyje i jeszcze kiedykolwiek zobaczy bliskich. 11 kwietnia 1943 roku wyruszała w podróż. Dorka, bo tak podpisuje się autorka listu, chciała uciec przed okropnością wojny. List, dziś pożółkły zapis tragicznych wydarzeń, nigdy nie trafił do adresatów. Po 75 pięciu latach może się to jednak zmienić. We właściwe ręce chce go przekazać syn kobiety, u której Dorka się ukrywała.
W liście z 1943 roku autorka opisuje gehennę wojny. Fot: Sarnowski / Wikipedia
List w torebce
– Znalazłem go po śmierci matki w jej rzeczach. Musiała zawsze mieć go przy sobie. Nie wiem dlaczego nie próbowała odnaleźć, tych do których był napisany – mówi Ryszard Lisica i dodaje, że o autorce listu jego matka także mówiła rzadko. – Może raz czy dwa razy coś wspomniała.
Ryszard Lisica na własne oczy widział jak ginęli ŻydziFot. Łukasz Krajewski / Agencja Gazeta
Kiedy we wsi Zofiówka na Wołyniu trwał pogrom Żydów, Ryszard Lisica był małym dzieckiem. Żydówki, które ukrywały się w jego rodzinnym domu, pamięta jak przez mgłę. Choć przypomina sobie, że jedna pomagała mu wyrwać ząb. Najtrudniejszy czas kobiety przeczekały w schowku za spiżarnią. Były u nich kilka miesięcy.
Fragment listu z 1943r.
Fragment listu z 1943r.

Mam wrażenie, że krążę w świecie umarłych i już oprócz was nikt mi nie został. Wobec ogromu bólu skamieniałam, trudno mi nawet łzę uronić. Tak Niemcy swoją robotę solidnie wykonali, Hitler dotrzymał danego przyrzeczenia, mówiąc że w 43 roku nie będzie Żydów. Oby bestialska jego robota znalazła jeszcze kiedyś zemstę.

Całość można przeczytać na końcu tekstu
Nie umiem płakać
Słowa Dorki robią wrażenie. Opisuje świat, który trudno sobie wyobrazić. Oczywiście nie jest to pierwsze takie zderzenie z historią, ale w tym przypadku historia nabiera zupełnie innych kształtów. To nie są wspomnienia, to relacja ze środka wydarzeń. Relacja, wydawać by się mogło, z piekła. Być może okupanci byli wtedy gdzieś za drzwiami, być może kilka kroków dalej bestialsko mordowani byli ludzie.


Jednak Ryszard Lisica mówi, że na nim list nie robi wrażenia. Za dużo w swoim życiu widział. Tego, co zobaczył, nigdy nie zapomni. – 200 metrów od naszego domu byla szkoła. W połowie drogi między szkołą a domem Niemcy wykopali dół wielkości boiska do siatkówki. Parę dni kopali. Z Zofiówki przywozili Żydów. Przez trzy dni ich zabijali. Każdemu kulkę. Wychodzili z tej szkoły dwójkami, nago. Układali się jak snopki… Siedziałem na parapecie i wszystko widziałem. Potem ten oprawca przychodził do nas. Jadł coś, wypijał szklankę mleka, zakładał rękawice i wracał do roboty.
W Zofiówce na Wołyniu zamordowano ponad 5000 ŻydówFot. 123rf
O pomocy, jakiej rodzina Ryszarda Lisicy udzieliła Żydówkom, znalazca listu nie mówi w kategoriach bohaterstwa. Chociaż przyznaje, że nie było to łatwe. – Dwie beczki na wodę stały w sieni i Żydzi próbowali się w nich schować. Bezskutecznie… Niemcy ojca wyciągnęli z domu, zaczęli go bić. Przywiązali do samochodu i odjechali. W połowie drogi zostawili go półżywego. Nie odzyskał przytomności. Zmarł kilka dni później – opowiada.

Autorka listu prosi w nim najbliższych, którzy zdążyli uciec z ogarniętej wojną Europy do Ameryki, aby odwdzięczyli się ludziom, którzy ją ukrywali i dzięki którym jeszcze żyła.
List z 1943r.
List z 1943r.

Przeżyłam ten okres dzięki ludziom, wobec których mam dozgonne zobowiązania. Ponieważ wyruszam w drogę a nie wiem czy uda mi się przeżyć mam do was prośbę i życzenie abyście oddawczyni niniejszego listu i jej dzieci tak zabezpieczyli, aby nigdy biedy nie zaznali. Ludzie ci ratując mnie, narażali swoje życie, nie mając chwili spokoju wobec metod hitlerowskich

Całość listu można znaleźć na końcu tekstu
Historia niezapomniana
O tym, co się wydarzyło, zapomnieć się nie da. Ryszard Lisica nie chce także aby świat zapomniał o losach Dorki. Nie chce aby list trafił do kosza. Jeśli nie uda się odnaleźć potomków adresatki, będzie chciał oddać go do muzeum lub archiwum. 
Dorka próbowała skontaktować się z rodziną mieszkającą w Nowym Jorku
Nie traci jednak nadziei, że list trafi w odpowiednie ręce. Dzięki wsparciu koleżanki podjął pierwsze próby. Dorka najprawdopodobniej przeżyła wojnę i dotarła do Nowego Jorku. Tam udało się trafić na ślad jej córki. Sprawa stanęła jednak w martwym punkcie. – Zależy mi na tym, bo jestem coraz starszy, a chodzi o ten święty spokój.
Fragment listu z 1943r.
Fragment listu z 1943r.

Audeniu Kochana nawet nie wyobrażasz sobie jaką tragiczną śmiercią ginęli ludzie. Czyż Żydów można nazwać ludźmi. Wy w Ameryce tego nawet nie zrozumiecie po cóż jeszcze Was martwić. Całą gehennę życia już poznałam, jeżeli nawet przeżyję, to cóż za wartość będzie miało dalsze życie.

całość listu można przeczytać na końcu tekstu
W pamięci Ryszarada Lisicy utkwiła jeszcze jedna scena. Pamięta moment, kiedy kobiety ruszały w drogę. – Do zobaczenia, powiedziały. Jeśli przeżyjemy będziemy się szukać – wspomina.

Zofiówka na Wołyniu. To miejsce masowego mordu na ludności żydowskiej. Ukraińscy policjanci kierowani przez SS-manów zamordowali tam ponad 5 tysięcy Żydów.

TREŚĆ LISTU Z 1943 ROKU

Kochana Audeno i Ciotki

Zdziwicie się na pewno, że w tym okresie jeszcze żyję. I mnie samej jakoś niesamowicie, że jeszcze istnieję, podczas gdy całe żydostwo Europy leży już w jamach.

Zostałam sama, Władka już nie ma, o Karoli i ojcu nic nie wiem, ale nie łudzę się, podzielili na pewno los reszty. Mam wrażenie, że krążę w świecie umarłych i już oprócz was nikt mi nie został. Wobec ogromu bólu skamieniałam, trudno mi nawet łzę uronić. Tak Niemcy swoją robotę solidnie wykonali. Hitler dotrzymał danego przyrzeczenia, mówiąc że w 43 roku nie będzie Żydów. Oby bestialska jego robota znalazła jeszcze kiedyś zemstę.

Przeżyłam ten okres dzięki ludziom, wobec których mam dozgonne zobowiązania. Ponieważ wyruszam w drogę a nie wiem czy uda mi się przeżyć mam do was prośbę i życzenie abyście oddawczyni niniejszego listu i jej dzieci tak zabezpieczyli, aby nigdy biedy nie zaznali. Ludzie ci ratując mnie, narażali swoje życie, nie mając chwili spokoju wobec metod hitlerowskich. Dlatego też usilnie proszę Was, abyście moją ostatnią wolę uszanowali i zabezpieczyli ich materialnie. Jeżeli ja sama przeżyję wojnę, to będzie już to moim obowiązkiem.

Jest ze mną Sława Wrocławska która ma braci w Ameryce M. Brafman 319 W 94 str. N.Y. Zawiadom go żeśmy żyły do 12 IV 1943r. gdyż tego dnia wyruszamy w drogę. Może nam się uda. Po tylu przeżyciach śmieszne wydaje się, że jeszcze myślimy o przeżyciu. Wszystko i wszystkich się straciło śmierć dla nas nie jest straszna, są chwile, że zazdrościmy umarłym.

Audeniu Kochana nawet nie wyobrażasz sobie jaką tragiczną śmiercią ginęli ludzie. Czyż Żydów można nazwać ludźmi. Wy w Ameryce tego nawet nie zrozumiecie po cóż jeszcze Was martwić. Całą gehennę życia już poznałam, jeżeli nawet przeżyję, to cóż za wartość będzie miało dalsze życie. Chciałabym jednak odwdzięczyć się tym ludziom i jeszcze Was zobaczyć. Szczegółów możecie się dowiedzieć od oddawczyni tych kilku słów.

Możecie być szczęśliwi, że dane Wam było uniknięcie tego strasznego koszmaru, który rozegrał się w kulturalnej Europie 20 wieku. Jest to hańba, której długo powojenne lata nie zmyją. Nikt nie będzie w stanie powetować tych przeżyć. Żegnam Was. Całuję mocno.

Zawsze Wasza Dorka