Wiadomo, co żona Kiszczaka zrobiła z dokumentami męża. "Był tam list do Wałęsy"
Dziennikarze "Rzeczpospolitej" i Polskiego Radia odnaleźli w amerykańskim Hoover Institute w Stanford nieznane dokumenty i notatki należące do Czesława Kiszczaka. Wśród nich był list generała do Lecha Wałęsy.
W rozmowie telefonicznej Kiszczak przyznała, że ostatnie materiały archiwalne sprzedała do Stanford pół roku temu.
Polskie Radio opublikowało list generała Kiszczaka do Lecha Wałęsy z 31 maja 1993 r. Dokument pokazuje próbę rozgrywania ówczesnego prezydenta. I w sposób zawoalowany ma sugerować wiedzę na temat jego kontaktów z SB.
– W liście pisze, że stara się lojalnie szanować agenturę, wspomina, że jej ujawnianie w kraju jest niepotrzebne. Jednocześnie jest zaniepokojony pojawieniem się tzw. listy Antoniego Macierewicza – wyjaśnia dziennikarz "Rzeczpospolitej" Piotr Litka.
– List pojawia się w momencie, gdy na dużą skalę w archiwum Urzędu Ochrony Państwa są wyszukiwane i niszczone masowo wszelkie dokumenty dotyczące agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy – dodaje.
Zbiór dokumentów Kiszczaka to prawie trzy metry bieżące papierów; zgromadzono je w sumie w 23 pudełkach. Wśród nich znajduje się korespondencja, którą peerelowski dygnitarz prowadził także z Adamem Michnikiem i Wojciechem Jaruzelskim. Generał zbierał artykuły na temat przywódcy "Solidarności", a potem prezydenta RP. Zakreślał flamastrem interesujące go fragmenty wywiadów z Wałęsą.
Maria Kiszczak i teczki Bolka
Niecały rok temu Maria Kiszczak w rozmowie z "Super Expressem" wyznała, że teczki Bolka zaniosła do IPN, gdyż bała się o swoje życie. Jak powiedziała gazecie, Czesław Kiszczak przed śmiercią ostrzegał ją, że będzie mieć problemy. Wtedy miała według jego rady wziąć dokumenty i udać się z nimi do IPN.
Maria Kiszczak przyczyniła się do wielu oskarżeń pod adresem Lecha Wałęsy, ujawniając tzw. teczki "Bolka" dwa lata temu. Żądała wówczas za ich sprzedaż 90 tys. zł.
źródło: Polskie Radio, "Rzeczpospolita"