Był przy tych pacjentkach, których inni bali się leczyć. Za to kobiety kochały prof. Dębskiego
Nie chodziło mu o statystki, nie stawiał się w roli sędziego. Jego pacjentki wiedziały, że do każdej z nich podejdzie indywidualnie, że każda jest dla niego najważniejszym przypadkiem. Kobiety ceniły go przede wszystkim za to, że niczego im nie narzucał. Dawał wybór, zwłaszcza w tych najtrudniejszych kwestiach.
Wiedziały, że nie będzie ich oceniał. On wiedział, jak trudne są decyzje, które muszą podjąć jego pacjentki. Wiedział o ich dramatach. Aborcja czy nieuleczalnie chore dziecko – w jego klinice takie dylematy były codziennością.
Kiedy profesor w ciężkim stanie trafił do szpitala na początku grudnia, "bielańskie mamy", pacjentki którym kiedyś pomógł, upomniały się o niego.
Pacjentki dziękowały prof. Dębskiemu za pomoc•Fot. Facebook / Dębski Clinic
Prof. Dębski przede wszystkim ratował matki i ich dzieci, ale przeprowadzał także legalne aborcje. Nie był ich zwolennikiem, co podkreślał, jednak z tego właśnie powodu musiał odpierać ataki prawej strony sceny politycznej czy działaczy pro life. Dla niego ideologia nie miała znaczenia.
Nie wierzył w cuda. Mówił, że jest lekarzem i chce leczyć, wykorzystując wszelkie dostępne narzędzia jakie daje mu medycyna i co umożliwia mu jego wiedza. Może m.in. dlatego mówiło się o nim, że jest jednym z najlepszych ginekologów w Polsce.
Profesor nie wierzył w cuda. On je po prostu robił.
Pacjentki go kochały, bo zawsze stał po ich stronie.