Był gwiazdą latynoskiego rapu. W jego ciele znaleziono osiem kul. Pisał, że ktoś go obserwował
Kevin Fret przez wielu określany był jak wschodząca gwiazda latynoskiego rapu. Niestety jego gwiazda zgasła w tragiczny sposób. W czwartek został zastrzelony podczas jazdy na motorze w stolicy Puerto Rico San Juan – podaje dziennik "The Guardian". Miał 24 lata. Fret oprócz muzyki znany był także ze swojej działalności na rzecz społeczności osób LGBT, której był członkiem.
Raper wszedł na rynek muzyczny z singlem "Soy Asi" w 2018 roku. Wielu określało go jako wschodząca gwiazdę latynoskiego rapu. Fret lubił szokować. Był gejem. Mówił o sobie jako o wzorze do naśladowania przez młodych homoseksualistów. Często otwarcie bronił i przemawiał na rzecz osób LGBT.
Po śmierci Freta jego menedżer, Eduardo Rodriguez, powiedział, że muzyk był "artystyczną duszą" i "wielkim marzycielem". Piosenkę Kevina Freta obejrzało na YouTube prawie 2 miliony osób • YouTube.com / kevin fret
"Nie ma słów, które mogłyby opisać nasze uczucia i cierpienie, że osoba z tak wieloma marzeniami musiała odejść. Miał jeszcze tak wiele do zrobienia. To była artystyczna dusza z ogromną pasją do muzyki" – napisał w swoim oświadczeniu.
Kevin Fret kilkukrotnie pisał w mediach społecznościowych, że ktoś go obserwuje i boi się o swoje życie. Ale jego konto na Instagramie jest puste. Usunięto wszystkie posty. Na Facebooku ostatni wpis muzyka jest sprzed kilku miesięcy. Jeden z działaczy LGBT opublikował na Twitterze informację, że Fret przed śmiercią pisał o "społeczeństwie materialistów" oraz o tym "jak nie ufać ludziom, którzy nas obgadują".
Śledztwo w sprawie zabójstwa rapera prowadzi lokalna policja. W Portoryko od dłuższego czasu trwa czarna seria zabójstw. Średnio dziennie giną tam dwie osoby.
Źródło: The Guardian