"Miałem nóż wbity w prawą dłoń". Znajomy zabójcy Pawła Adamowicza zabrał głos

Rafał Badowski
– Niejednokrotnie opowiadał w towarzystwie, że chciałby być m.in. komendantem obozu koncentracyjnego, bo mógłby się na ludziach bezkarnie wyżywać – powiedział w rozmowie z Polsat News znajomy Stefana W., sprawcy tragicznego w skutkach ataku na Pawła Adamowicza.
Stefan W. od najmłodszych lat lubował się w kradzieżach i rozbojach - twierdzą jego znajomi z Oliwy. Fot. Policja
Już około 13-14 roku życia zaczął współpracę z gangami, które wtedy działały w gdańskiej Oliwie i nie tylko. Zawsze był osobą, która lubowała się w sterydach, w militariach. Był żołnierzem, jeździł odzyskiwać długi, zawsze mu to sprawiało przyjemność – opowiadał Polsat News znajomy Stefana W. z Oliwy.

– Jego życie od zawsze polegało na kradzieżach i rozbojach. Na imprezie uderzył kuzyna butelką w głowę. Zrobił to dla zabawy. Może mnie to śmieszyło, ale 10 minut później miałem wbity nóż w prawą dłoń, którą opierałem się o blat. Wynosił też sprzęt elektroniczny, który zastawiał w lombardzie, a mama musiała ciężko na to pracować – dodał mężczyzna, który znał sprawcę ataku na Pawła Adamowicza.


– Gdy był winny znajomemu pieniądze, potrafił przyjść po godzinie z trzema, czterema torebkami z pieniędzmi i telefonami, które ukradł ludziom. W ten sposób oddawał swoje długi. Od początku imponowało mu, że kogoś okrada czy bije. Miał już problemy psychiczne jako nastolatek, był skierowany na leczenie, ale z tego co pamiętam, leczył się nie dłużej niż miesiąc czy dwa – dodał rozmówca Polsat News.

Stefan W. lubił bić ludzi i się tym chwalił
Nowe informacje o Stefanie W. ujawnił wcześniej także "Dziennik Bałtycki". – To jest chłopak, który od zawsze miał nierówno pod sufitem, był niezrównoważony i trzeba było na niego uważać. Już jako nastolatek zdarzyło się, że bez powodu rozbił koledze na głowie szklaną butelkę. Nigdy nie ukrywał, że lubił bić ludzi i chętnie się tym chwalił, mówił o tym, jak fajnie jest spuścić komuś wp***dol – mówił gazecie mężczyzna z Oliwy, który twierdził, że Stefana W. zna od 10 lat.

Rozmówca gazety powiedział także, że Stefan W. lubił wyrywać kobietom torebki i kraść telefony komórkowe. Mieszkał z rodziną w kamienicy w Gdańsku Oliwie. To lokum komunalne, na których przydział zgodę przyznaje prezydent Gdańska.

Stefan W. po ataku na Pawle Adamowicza trafił do policyjnego aresztu.  Został przesłuchany. Nie przyznaje się do winy. Służby poinformowały, że W. chorował na schizofrenię

źródło: Polsat News