Po ataku na Ogórek przypomina się sytuacja sprzed lat. Aktorka: Kurski wyreżyserował moje pobicie

Rafał Badowski
Po ujawnieniu w mediach społecznościowych sytuacji, która miała miejsce tuż przed atakiem na Magdalenę Ogórek, wiele osób zaczęło inaczej oceniać całe zajście. Pracownik programu "W tyle wizji" prowokował demonstrujących bezpośrednio przed głośnym zajściem. W tym kontekście warto przypomnieć dawną sytuację z Anną Cugier-Kotką i Jackiem Kurskim.
Anna Cugier-Kotka twierdzi, że jej pobicie w 2009 r. wyreżyserował Jacek Kurski. Fot. Dawid Chalimoniuk / Agencja Gazeta
Cugier-Kotka, aktorka znana ze spotów wyborczych PiS i PO, miała zostać przed laty pobita przez "bojówki PO". Wyjaśniła jednak potem, że owo pobicie wyreżyserował "w stylu Big Brothera"... Jacek Kurski.

– Pamiętam dobrze ten telefon, zadzwonił (Kurski – red.) i mówi "za chwilę zadzwoni do ciebie pan z TVN, masz opowiedzieć wszystko na żywo, popłacz się tam, wzrusz się troszeczkę". Chcąc wykonać rolę zrobiłam to możliwie najbardziej wiarygodnie, wiedziałam cały czas, że jestem przecież związana kontraktem. To powodowało, że czułam się swoistą niewolnicą PiS-u, zakładniczką Kurskiego, Kaczyńskiego i całej tej grupy – mówiła.


Krzyczeli, że jest "pisowską dz..."
O sprawie Cugier-Kotki głośno było w czerwcu 2009 r. Relacjonowała wtedy, że została zaczepiona przed swoim domem, a oprawcy krzyczeli, że jest "pisowską dzi..." Na łamach "Rzeczpospolitej" oburzał się Jacek Kurski.

– Bardzo zaskakujący splot wydarzeń, dokonuje się spektakularnego aresztowania producenta spotu PiS, a aktorka, która w nim zagrała, krytykując rządzącą partię, stała się ofiarą napaści – mówił w wywiadzie dla dziennika.

Tymczasem Cugier-Kotka powiedziała, że wszystko od początku do końca było wyreżyserowane. – Począwszy od tego, jak mam się ubrać, by wyglądać jak taki przeciętny wyborca PiS, czyli żebym miała na sobie stonowane dość toporne, kolorystycznie ciuszki, nie za bardzo sexy – tłumaczyła.

Kaczyński miał obiecywać pracę w TVP
Reżyserią kreacji aktorki mieli zająć się między innymi dr Marek Kochan i sam Jarosław Kaczyński. Cugier-Kotka twierdziła, że obiecywali jej intratne propozycje: etacik w PiS, posadę w Brukseli czy pracę w TVP. To ostatnie właśnie prezes PiS.

– Zaprosił mnie na spotkanie do siebie w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej i powiedział, że pamięta, co mówił wcześniej i się z tego nie wycofuje, powiedział: "pani Aniu, ja bym panią widział w telewizji publicznej. Tylko to jest kwestia tygodni, miesięcy. Nie wiem, kiedy dokładnie to nastąpi, ale moim planem jest to, żeby pani się tam znalazła. Natomiast na przeczekanie coś pani wymyślimy" – relacjonowała rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim.

Dlaczego Cugier-Kotka ujawniła te informacje? Twierdziła, że PiS nie zapłaciło jej honorarium za spoty. Dlatego ujawniła dziennikarzom kulisy współpracy z Jackiem Kurskim. W tym kontekście porównuje się tę sprawę z atakiem na Magdalenę Ogórek.

W weekend doszło do słownego ataku na pracowniczkę TVP. Protestujący kierowali w stronę Ogórek wyzwiska, obkleili jej auto, wznosili też okrzyki, na przykład "TVP kłamie". Atak został solidarnie potępiony przez wszystkie strony politycznego sporu w Polsce. 

Ujawniono jednak, co stało się bezpośrednio przed atakiem na Ogórek. Mikołaj Andrzej Janusz ps. Jaok, pracownik programu "W tyle wizji", który prowadzi Magdalena Ogórek, prowokował uczestników demonstracji przed siedzibą TVP. Wszedł w przebraniu pomiędzy protestujących i wykrzykiwał w ich kierunku hasła oraz wymachiwał megafonem.

źródło: "Newsweek"